Rano obudziłam się z intensywnym uczuciem niepokoju i podekscytowania. Mój umysł był opanowany przez myśli o nadchodzącym spotkaniu z Marią. Zebrałam się do kupy, ubierając się starannie, starając się ukoić nerwy. Wiedziałam, że dzisiaj mogę dowiedzieć się czegoś ważnego, co rzuci światło na tajemnicę związaną z Axelem.
Dojechałam do urokliwej kawiarni niedaleko domu Marii. Jej wnętrze emanowało atmosferą ciepła i spokoju. Wybrałam stolik w zacisznym zakątku, gdzie łagodne światło przepuszczało się przez żaluzje, tworząc na stoliku gry morskie cienie.
Maria pojawiła się, kiedy byłam już zanurzona w rozmyślaniach. Uśmiechnęła się szeroko, wyczuwając pewnie, że coś ważnego miało miejsce. Siadła naprzeciw mnie, a jej uścisk dłoni był ciepły i serdeczny. - Tak się cieszę, że w końcu cię widzę! - Przywitała mnie całusem w policzek.
- Nie mogę się doczekać wystawy. - Mówiłam szczerze.
Maria opowiadała o inspiracjach i trudnościach związanych z przygotowaniami. Z jej słów wynikało, że sztuka była dla niej źródłem wyrazu, katharsis i sposobem na zrozumienie siebie samej. W tej chwili przypomniałam sobie, dlaczego ją tak szanowałam - jej pasja i zaangażowanie w sztukę były niewątpliwie inspirujące.
- Możesz na mnie liczyć w każdej chwili. - Zapewniałam. - Potrzebujesz wsparcia przy czymś jeszcze?
- Tak, czy mogłabyś zająć się stroną marketingową?
- Oczywiście! To sama przyjemność, przyjdzie sporo ludzi.
- Wyślę ci na maila kontakt do ludzi bez których to nie może się odbyć. -Maria kiwnęła głową, z uznaniem patrząc na mnie.
Gdy temat zszedł na poważniejsze sprawy, zaczęłam subtelnie naprowadzać rozmowę w kierunku Damiena. Miałam nadzieję, że Maria, otwarta i bezpośrednia, podzieli się jakąś istotną informacją.
- Jest coś chyba między mną, a Damienem. - Zaczęłam. - Ale widzę, że coś przede mną ukrywa.
Maria spojrzała mi głęboko w oczy. - Kochanie, nie ze mną powinnaś o tym rozmawiać. - Wzruszyła ramionami jakby w niepokoju.
- Ty coś wiesz i ukrywasz to. - Poprawiłam się na krześle.
- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
- Mario.
Widziałam, że kobieta coraz bardziej robi się nerwowa. - Dziękuję, że poświęciłaś mi czas, muszę uciekać. - Wstała w pośpiechu od stolika, mocno mnie przytulając. - Jesteś silna i dasz sobie radę z tym. Do zobaczenia!
Po jej nagłym odejściu siedziałam w kawiarni, wciąż z głową pełną niepewności. Zobowiązałam się pomóc Marii, ale jednocześnie nie mogłam odgonić myśli o Damienie. Decyzja Marii, by zachować milczenie, dodatkowo podsyciła moją ciekawość i potrzebę zrozumienia tego, co naprawdę dzieje się wokół mnie.
Zapłaciłam za kawę i opuściłam kawiarnię, kierując się powoli ku wyjściu. Zdecydowałam, że krótki spacer może mi dobrze zrobić. Przeszłam zaledwie kilka kroków na chodniku, gdy nagle dobiegł mnie głośny pisk opon - samochód zatrzymał się tuż obok mnie.
Zaniepokojona cofnęłam się o krok. Choć nikt nie wysiadł z pojazdu, z przodu, po stronie pasażera, zaczęła się otwierać szyba. Delikatnie się schyliłam, a ulga ogarnęła mnie, gdy go ujrzałam - Sharon! Jak możesz? - Rzuciłam nerwowo.
- Przepraszam panienko, nie chciałem cię wystarczyć. - Tłumaczył się kierowca. - Miałem tu po ciebie przyjechać.
- Skąd wiedziałeś gdzie jestem? - Zapytałam zaciekawiona.
- Od Pana Marano. - Odpowiedział. - Wsiadaj, zabiorę cię.
Posłusznie otworzyłam drzwi i siadłam obok starszego mężczyzny. Zdawałam sobie sprawę, że zapewne on nic nie wie, więc odpuściłam mu pytań.
Droga zaczęła nabierać znajomych obrębów, prowadząc w kierunku domu Damiena. Mieszanka niepokoju i ekscytacji wypełniła mnie, świadoma, że znowu spotkam się z nim.
Powoli sięgnęłam po klamkę drzwi, obracając ją delikatnie, po czym wkroczyłam do już dobrze mi znanego domu. - Hej. - Krzyknęłam głucho w dom. - Damien? - Niepewnym krokiem skierowałam się w stronę salonu, rzucając ramoneskę na kanapę.
Nagle poczułam ciepło, które otuliło moje plecy, gdy duże dłonie objęły mnie od tyłu w okolicy brzucha. - Cześć. - Przytulał mnie mocno, zostawiając pocałunek na mojej szyi. Jego cudowny, męski zapach otoczył mnie, a ja zatraciłam się w chwilowym uniesieniu.
Bez słowa obróciłam się w stronę mężczyzny, a moje spojrzenie spotkało się z jego oczami. Damien pogładził moje włosy i znów zbliżył się do mnie, zanurzając w namiętnym pocałunku.
- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem? - Przerwałam pocałunek, kierując pytanie do mężczyzny.
Zauważyłam, że moje pytanie nie przypadło mu do gustu. Odsunął się o krok, przewracając oczami. - Chcesz coś do picia?
- Wodę, poproszę. - Odpowiedziałam, nie odpuszczając pytania. - Odpowiedz na moje pytanie.
- Lubię wiedzieć. - Powiedział, nalewając do szklanki wodę.
- To mamy coś wspólnego. - Usiadłam przy wyspie w kuchni i nie spuszczałam mężczyznę z oczu. - Śledzisz mnie? - Zapytałam, po kolejnych sekundach ciszy.
- Nie ja, moi ludzie już tak. - Uśmiechnął się. - Zanim się oburzysz, to dla twojego bezpieczeństwa. - Podał mi szklankę i sam złapał swoją, zanurzając usta w napoju.
- Dlaczego tego potrzebuję?
Z westchnieniem zbliżył się do mnie, siadając obok. - Bo nie potrafię sobie ciebie odpuścić. - Poprawił kosmyk moich włosów, zakładając go za ucho. - Życie ze mną niesie za sobą niebezpieczeństwo, mała.
W jego oczach dostrzegałam smutek i troskę o moje życie. Pytanie, dlaczego, pozostawało jednak bez odpowiedzi. - W co się wplątałeś? Czy chodzi o śmierć Axela?
Mężczyzna spojrzał na mnie pytająco. - Skąd wiesz, że nie żyje? - Warknął cicho. - Hailey.
- To nieistotne. Zabiłeś go? - Nieoczekiwanie wyskoczyłam z pytaniem.
- Mówiłem już, że nie. - Zdenerwowany wstał z krzesła. - Po co te wszystkie pytania? Nie możesz mi po prostu zaufać? - Krzyczał.
- A ty mi? Dlaczego mi nie zaufasz, co? - Zbliżyłam się do niego, odczuwając frustrację i bezsilność. Wymagał ode mnie za dużo.
- Nie będziesz chciała mnie znać, gdy dowiesz się wszystkiego. - Wzruszył ramionami.
- To teraz nie chce cię znać! - Krzyknęłam, chwytając w biegu kurtkę. - Możesz mnie odwieźć pod samochód?- Zwróciłam się do Sharona, który czekał przy wejściu.
- Wskakuj. - Otworzył drzwi pasażera, zapraszając do środka.
W ciszy samochodu odczuwałam napięcie unoszące się między mną a Sharonem. Skierowałam wzrok za okno, próbując przetrawić ostatnie wydarzenia. Wszystko było zamglone - tajemnice Damiena, obecność ludzi śledzących mnie, a także nagły konflikt z mężczyzną, którego coś do mnie ciągnęło, ale jednocześnie mnie przerażał.
- Dlaczego jesteś taka zdenerwowana? - Zapytał Sharon przerwawszy ciszę.
Przemówiłam z szczerą frustracją, nie ukrywając swojego zdenerwowania. - Nie rozumiem, co się dzieje. Całe moje życie staje się jakimś surrealistycznym koszmarem, a wszyscy dookoła układają dla mnie kawałki jakiejś układanki, której nie potrafię złożyć.
Sharon zamilkł na chwilę, a potem spojrzał na mnie z wyraźnym zrozumieniem. - Hailey, czasem mniej wiedzieć jest lepiej. Ale ważne jest, byś ufała instynktom i nie poddawała się bez walki.
W końcu dotarliśmy pod kawiarnie. Zanim wysiadłam z samochodu, spojrzałam na Sharona. - Dzięki za podwiezienie.
- O każdej porze, Hailey. - Odpowiedział z uśmiechem, po czym ruszył w drogę, zostawiając mnie z myślami i pytaniami, które drążyły moje umysłowe labirynty.
CZYTASZ
Przypadek [Wersja robocza]
RomancePiękna młoda dziewczyna o imieniu Hailey dostanie życiową szansę na prace marzeń. Bez prawie żadnego zawahania przyjmie ją. Nawet nie przypuszcza kto będzie jej nowym szefem. Nie spodziewa się, że wszystko co teraz się jej przydarza to nie jest pr...