Rozdział 65. 'Śledzisz mnie?'

732 15 7
                                    

Rano obudziłam się z intensywnym uczuciem niepokoju i podekscytowania. Mój umysł był opanowany przez myśli o nadchodzącym spotkaniu z Marią. Zebrałam się do kupy, ubierając się starannie, starając się ukoić nerwy. Wiedziałam, że dzisiaj mogę dowiedzieć się czegoś ważnego, co rzuci światło na tajemnicę związaną z Axelem.

Dojechałam do urokliwej kawiarni niedaleko domu Marii. Jej wnętrze emanowało atmosferą ciepła i spokoju. Wybrałam stolik w zacisznym zakątku, gdzie łagodne światło przepuszczało się przez żaluzje, tworząc na stoliku gry morskie cienie.

Maria pojawiła się, kiedy byłam już zanurzona w rozmyślaniach. Uśmiechnęła się szeroko, wyczuwając pewnie, że coś ważnego miało miejsce. Siadła naprzeciw mnie, a jej uścisk dłoni był ciepły i serdeczny. - Tak się cieszę, że w końcu cię widzę! - Przywitała mnie całusem w policzek.

- Nie mogę się doczekać wystawy. - Mówiłam szczerze.

Maria opowiadała o inspiracjach i trudnościach związanych z przygotowaniami. Z jej słów wynikało, że sztuka była dla niej źródłem wyrazu, katharsis i sposobem na zrozumienie siebie samej. W tej chwili przypomniałam sobie, dlaczego ją tak szanowałam - jej pasja i zaangażowanie w sztukę były niewątpliwie inspirujące.

- Możesz na mnie liczyć w każdej chwili. - Zapewniałam. - Potrzebujesz wsparcia przy czymś jeszcze?

- Tak, czy mogłabyś zająć się stroną marketingową?

- Oczywiście! To sama przyjemność, przyjdzie sporo ludzi.

- Wyślę ci na maila kontakt do ludzi bez których to nie może się odbyć. -Maria kiwnęła głową, z uznaniem patrząc na mnie.

Gdy temat zszedł na poważniejsze sprawy, zaczęłam subtelnie naprowadzać rozmowę w kierunku Damiena. Miałam nadzieję, że Maria, otwarta i bezpośrednia, podzieli się jakąś istotną informacją.

- Jest coś chyba między mną, a Damienem. - Zaczęłam. - Ale widzę, że coś przede mną ukrywa. 

Maria spojrzała mi głęboko w oczy. - Kochanie, nie ze mną powinnaś o tym rozmawiać. - Wzruszyła ramionami jakby w niepokoju.

- Ty coś wiesz i ukrywasz to. - Poprawiłam się na krześle.

- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

- Mario.

Widziałam, że kobieta coraz bardziej robi się nerwowa. - Dziękuję, że poświęciłaś mi czas, muszę uciekać. - Wstała w pośpiechu od stolika, mocno mnie przytulając. - Jesteś silna i dasz sobie radę z tym. Do zobaczenia!

Po jej nagłym odejściu siedziałam w kawiarni, wciąż z głową pełną niepewności. Zobowiązałam się pomóc Marii, ale jednocześnie nie mogłam odgonić myśli o Damienie. Decyzja Marii, by zachować milczenie, dodatkowo podsyciła moją ciekawość i potrzebę zrozumienia tego, co naprawdę dzieje się wokół mnie.

Zapłaciłam za kawę i opuściłam kawiarnię, kierując się powoli ku wyjściu. Zdecydowałam, że krótki spacer może mi dobrze zrobić. Przeszłam zaledwie kilka kroków na chodniku, gdy nagle dobiegł mnie głośny pisk opon - samochód zatrzymał się tuż obok mnie.

Zaniepokojona cofnęłam się o krok. Choć nikt nie wysiadł z pojazdu, z przodu, po stronie pasażera, zaczęła się otwierać szyba. Delikatnie się schyliłam, a ulga ogarnęła mnie, gdy go ujrzałam - Sharon! Jak możesz? - Rzuciłam nerwowo.

- Przepraszam panienko, nie chciałem cię wystarczyć. - Tłumaczył się kierowca. - Miałem tu po ciebie przyjechać.

- Skąd wiedziałeś gdzie jestem? - Zapytałam zaciekawiona.

- Od Pana Marano. - Odpowiedział. - Wsiadaj, zabiorę cię.

Posłusznie otworzyłam drzwi i siadłam obok starszego mężczyzny. Zdawałam sobie sprawę, że zapewne on nic nie wie, więc odpuściłam mu pytań.

Droga zaczęła nabierać znajomych obrębów, prowadząc w kierunku domu Damiena. Mieszanka niepokoju i ekscytacji wypełniła mnie, świadoma, że znowu spotkam się z nim.

Powoli sięgnęłam po klamkę drzwi, obracając ją delikatnie, po czym wkroczyłam do już dobrze mi znanego domu. - Hej. - Krzyknęłam głucho w dom. - Damien? - Niepewnym krokiem skierowałam się w stronę salonu, rzucając ramoneskę na kanapę.

Nagle poczułam ciepło, które otuliło moje plecy, gdy duże dłonie objęły mnie od tyłu w okolicy brzucha. - Cześć. - Przytulał mnie mocno, zostawiając pocałunek na mojej szyi.  Jego cudowny, męski zapach otoczył mnie, a ja zatraciłam się w chwilowym uniesieniu.

Bez słowa obróciłam się w stronę mężczyzny, a moje spojrzenie spotkało się z jego oczami. Damien pogładził moje włosy i znów zbliżył się do mnie, zanurzając w namiętnym pocałunku.

- Skąd wiedziałeś, gdzie jestem? - Przerwałam pocałunek, kierując pytanie do mężczyzny.

Zauważyłam, że moje pytanie nie przypadło mu do gustu. Odsunął się o krok, przewracając oczami. - Chcesz coś do picia?

- Wodę, poproszę. - Odpowiedziałam, nie odpuszczając pytania. - Odpowiedz na moje pytanie.

- Lubię wiedzieć. - Powiedział, nalewając do szklanki wodę.

- To mamy coś wspólnego. - Usiadłam przy wyspie w kuchni i nie spuszczałam mężczyznę z oczu. - Śledzisz mnie? - Zapytałam, po kolejnych sekundach ciszy.

- Nie ja, moi ludzie już tak. - Uśmiechnął się. - Zanim się oburzysz, to dla twojego bezpieczeństwa. - Podał mi szklankę i sam złapał swoją, zanurzając usta w napoju.

- Dlaczego tego potrzebuję? 

Z westchnieniem zbliżył się do mnie, siadając obok. - Bo nie potrafię sobie ciebie odpuścić. - Poprawił kosmyk moich włosów, zakładając go za ucho. - Życie ze mną niesie za sobą niebezpieczeństwo, mała.

W jego oczach dostrzegałam smutek i troskę o moje życie. Pytanie, dlaczego, pozostawało jednak bez odpowiedzi. - W co się wplątałeś? Czy chodzi o śmierć Axela?

Mężczyzna spojrzał na mnie pytająco. - Skąd wiesz, że nie żyje? - Warknął cicho. - Hailey.

- To nieistotne. Zabiłeś go? - Nieoczekiwanie wyskoczyłam z pytaniem.

- Mówiłem już, że nie. - Zdenerwowany wstał z krzesła. - Po co te wszystkie pytania? Nie możesz mi po prostu zaufać? - Krzyczał.

- A ty mi? Dlaczego mi nie zaufasz, co? - Zbliżyłam się do niego, odczuwając frustrację i bezsilność. Wymagał ode mnie za dużo.

- Nie będziesz chciała mnie znać, gdy dowiesz się wszystkiego. - Wzruszył ramionami.

- To teraz nie chce cię znać! - Krzyknęłam, chwytając w biegu kurtkę. - Możesz mnie odwieźć pod samochód?- Zwróciłam się do Sharona, który czekał przy wejściu.

- Wskakuj. - Otworzył drzwi pasażera, zapraszając do środka.

W ciszy samochodu odczuwałam napięcie unoszące się między mną a Sharonem. Skierowałam wzrok za okno, próbując przetrawić ostatnie wydarzenia. Wszystko było zamglone - tajemnice Damiena, obecność ludzi śledzących mnie, a także nagły konflikt z mężczyzną, którego coś do mnie ciągnęło, ale jednocześnie mnie przerażał.

- Dlaczego jesteś taka zdenerwowana? - Zapytał Sharon przerwawszy ciszę.

Przemówiłam z szczerą frustracją, nie ukrywając swojego zdenerwowania. - Nie rozumiem, co się dzieje. Całe moje życie staje się jakimś surrealistycznym koszmarem, a wszyscy dookoła układają dla mnie kawałki jakiejś układanki, której nie potrafię złożyć.

Sharon zamilkł na chwilę, a potem spojrzał na mnie z wyraźnym zrozumieniem. - Hailey, czasem mniej wiedzieć jest lepiej. Ale ważne jest, byś ufała instynktom i nie poddawała się bez walki.

W końcu dotarliśmy pod kawiarnie. Zanim wysiadłam z samochodu, spojrzałam na Sharona. - Dzięki za podwiezienie.

- O każdej porze, Hailey. - Odpowiedział z uśmiechem, po czym ruszył w drogę, zostawiając mnie z myślami i pytaniami, które drążyły moje umysłowe labirynty.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz