Rozdział 49. 'Inny powód'

1.8K 74 4
                                    

Dziś wyjątkowo się wyspałem, może to tylko 4 godziny, ale nie mam na co narzekać. Zawsze mogłem spać godzinę, czy dwie jak to zwykle bywało.

Muszę w końcu ruszyć się znowu do lekarza, bo zaczyna się horror, a raczej trwa i trwa.

Jednak przy niej, jest w niej coś wyjątkowego. Wystarczy, że jest w pobliżu, a ja odpoczywam. Ostatnim razem, gdy spała ze mną mogłem wyspać się na dłuższy czas.

Widzę jak jej klatka piersiowa się podnosi i na nowo opada. Jej powieki delikatnie drgają, usta ma delikatnie uchylone, włosy rozrzucone po całej poduszce.

Miałem ochotę położyć się obok niej i zwyczajnie zaznać na chwil jeszcze pare.

Nie dziś..

Zajrzałem do lodówki i przejrzałem na szybko co można dobrego zjeść. Przez aplikacje zamówiłem świeże pieczywo, które wyłożyłem na tacy, dołożyłem warzywa do wyboru do koloru, wyciągnąłem sok z świeżych pomarańczy i wlałem do dwóch wysokich szklanek.

Ty jesteś zabójca, ty się nie starasz tak dla nikogo

Wszystko rozstawiałem na stole i już chcąc iść obudzić Kopciuszka usłyszałem donośny krzyk.

- To ty.. - Odetchnęła z ulga. - To tylko ty. - Powtórzyła.

Podszedłem bliżej kobiety siadając obok niej na skraju łóżka. - Dzień dobry.

- Damien! Co jest?! - Nagle jakby właśnie do niej doszło gdzie jest. - Gdzie my jesteśmy i do jasnej cholery dlaczego jestem zakuta?!

Bez słowa rozkułem jej dłoń i odwróciłem się spodziewając się kolejnych wrzasków na widok nagiego ciała.

- O boze.. - Szepnęła. - Dlaczego ja jestem naga? - Szeptała. - Damien.. - Westchnęła.

- Ubierz się i zejdź na dół. - Odparłem surowo.

Kobieta jak tylko wyszedłem z pokoju zrobiła to o co prosiłem i kilka chwil później siedziała już obok mnie.

- Chcesz kawy? - Zapytałem wstając od stołu do ekspresu. - Role się odwróciły. - Parsknąłem

- Tak, dziękuje. - Odparła - Powiesz mi co tu się dzieje?

- Oj z przyjemnością ci opowiem. - Powiedziałam kładąc kubek na stole.

Z każdym moim kolejnym słowem kobieta malała bardziej i bardziej. Widziałem, że jest conajmniej zażenowana.

- I musiałem cię skuć, żebyś nie uciekła. To tyle.

- Damien, tak cię przepraszam! - Rzuciła w końcu. - Ja, ja.. O matko. - Zasłoniła twarz dłońmi.

- Mówiłem, że dziś mi podziękujesz.

- No, ale gdybys mnie nie zabrał z klubu to nic by takiego nie miało miejsca!

- Jesteś niemożliwa. - Westchnąłem. - Gdyby nie ja to pewnie teraz byś była w innym mieszkaniu z kim innym. - Warknąłem.

- Co cię to w ogóle obchodzi?

- Obchodzi. - Rzuciłem bez namysłu. - Nie możesz tak z kimkolwiek się widywać.

- A w jakiś sposób mam poznawać nowe osoby? - Zrobiła kwaśna minę nie rozumiejąc o co mi chodzi.

- Hailey. - Przewróciłem oczami.

- Co ja tu robię? Po co to wszystko? - Zapytała z mina pełna nadziei.

- Nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na te pytania.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz