Rozdział 41. 'Niebezpieczny świat'

1.9K 66 3
                                    

Kolejne dwa tygodnie minęły mi na myśleniu o słowach Liama. Czy to możliwe, że poznałam wcześniej Damiena i nawet o tym nie pamietam? Skoro wie o tym Liam, to dlaczego Damien zwyczajnie mi tego nie powiedział?

Udało mi się wyprosić całkowicie pracę zdalna i przez kilka najbliższych dni wyjechałam do mamy. Bardzo się za nią stęskniłam i cieszyłam, że możemy razem spędzić ferie zimowe.

- Może pójdziemy zjeść coś na mieście? - Zaproponowała szczęśliwa mama.

- Z przyjemnością, a później spacer i gorąca czekolada. - Klasnęłam w dłonie i usiadłam na taborecie, aby ubrać wysokie kozaki.

Mama, gdy tylko skończyłam 21 lat podjęła decyzje o powrocie do Kanady, a dokładniej Toronto. Czuła się tam najlepiej i mimo, że wiedziałam, że będę za nią bardzo tęsknić to te kilometry to tylko odległość, która w każdej chwili możemy szybko przebyć.

Miałam nadzieje, że może i w końcu kogoś uda się jej znaleźć, ale chyba się na to nie zapowiada. No cóż..

Po skończonym obiedzie ruszyłyśmy do centrum miasta. - Poproszę dwie gorące czekolady - Powiedziałam wskazując na jedna z pozycji na karcie w budzie.

- Pamiętasz jak mi opowiadałaś, że miałam kiedyś przyjaciela Antona?

- Mhm - Mruknęła podejrzliwie

- Opowiedz mi jeszcze raz.

- Cztery lata po śmierci twojego ojca, dziadki w końcu sobie o tobie przypomnieli i wraz z tym chłopcem odwiedzili nas w Nowym Jorku.

- Aha - Odpowiedziałam zaciekawiona.

- Na nasze nieszczęście zostali, aż na długi miesiąc. Na szczęście nie w naszym mieszkaniu, bo było dla nich za skromne, ale bardzo często mnie nachodzili.

- Kim był ten chłopiec dla nich?

- Przyjaciel rodziny, a dokładniej jak dobrze pamietam to ktoś bliski dla babki, jakaś jej siostra? A może ktoś po prostu bliski. Nie pamietam już.

- Pamiętasz jak miał na nazwisko?

- Dziecko, to było 20 lat temu. Za kogo ty mnie masz? - Prychnęła. - Dlaczego tak właściwie o to pytasz?

- Poznałam kogoś kto miał tak na imię i mi się przypomniała ta historia.

- Ahh pamietam jaka byłaś zawiedziona, że on juz musi wrócić.  Już po tygodniu bardzo się zbliżyliście, nie wiem ile miał dokładnie lat, ale był zdecydowanie starszy na moje oko mógł mieć z 10 lat. Opiekował się tobą jak starszy brat. Było to naprawdę urocze.

- Masz racje. - Odparłam

- Raz nawet podsłuchałam jak się potknęłaś i uderzyłaś w kolana, juz prawie zaczęłaś płakać wtedy chłopiec złapał cię za ramiona i odparł Nigdy nie chce widzieć twoich łez księżniczko. Pomógł ci wstać i obiecał, że będzie cię juz  zawsze chronił.

- Naprawdę? - Zaśmiałam się wesoło. - Widzisz? Już jako 4latka miałam adoratora.

- Mi to bardziej wyglądało na braterska miłość kochanie.

- A przestań - Parsknęłam - To na bank było wyznanie miłości.

- Oj Hai. - Zaśmiała się - Będziemy juz wracać? - Zapytała najwidoczniej zmęczona dość długim godzinnym spacerkiem.

- W porządku, ogarnę sobie jeszcze w pracy trochę.

Miałam zostać tu przez trzy dni, ale po tych trzech dniach było mi zdecydowanie dalej źle i chciałam zostać z rodzicielka. Moj wyjazd przedłużył się o cały, jeden, długi tydzień.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz