Ostatnie dwa dni uciekły mi przez palce, dopiero co był piątek i kładłam się do łóżka po ciężkim dniu, teraz mam poniedziałek i niestety musze wstać z tego łóżka i przygotować się na dzień marudzenia prezesika.
Przez długie 10 minut zastanawiałam się co ubrać. Worek na śmieci będzie najlepszy! Usiadłam przed swoją szafa i myślałam. Nic ciekawego w niej nie ma. Wiedziałam, że musze wybrać się na zakupy, dawno nic sobie nie kupowałam.
W końcu udało mi się coś wybrać. Szału nie ma, ale lepsze to niż piżama. Postawiłam na zwykłe jasne jeansy z przetarciami, białe botki na słupku, zwykły podkoszulek na ramiączka w paski i do tego białą marynarkę. Wygodnie i elegancko.
***
Wchodząc do biurowca przywitałam się z ochroną i wybrałam piętro 15, stwierdziłam, że jeszcze jest dużo czasu do 9 i zdążę napić się z Abigail kawy.
- Dzień dobry słońco! Siadaj tu szybko. - Witała mnie ucieszona kobieta. - Jak dzień?
- Dzień dobry. - Odpowiedziałam serdecznie. - Jeszcze jest dobrze, zobaczymy co będzie później.
- Ojjj Damien nie jest wcale taki straszny jak może ci się wydawać. - Żebyś wiedziała... - Może i jest surowy, ale naprawdę docenia swoich pracowników.
- Długo tu już pracujesz? - Zapytałam
- Już nawet nie jestem w stanie policzyć, jestem tu od samego początku, a Damiena traktuję jak swojego syna. Jest u mnie prawie codziennie i przynosi kawę z jakimiś słodkościami. Jestem mu bardzo wdzięczna, bo gdyby nie on nie wiem, czy teraz nie mieszkałabym pod jakimś mostem, o ile bym jeszcze żyła. - Kobieta opowiadało to bez żadnego zająknięcia się, ale w jej oczach było widać ból.
- Ohh.. Tak mi..
- Nie kochanie, to już stare dzieje i teraz opowiadam je z przymrużeniem oka. Jestem mu wdzięczna wiele, ale nie zostałam mu dłużna.
- Rozumiem. - Uśmiechnęłam i momentalnie przeszedł mnie zimny dreszcz. W naszą stronę maszerował właśnie Damien. W jednej ręce trzymał kawę, a w drugiej małe prostokątne pudełeczko. - Dzień dob.. - Wstałam szybko na równe nogi.
- Witam piękne panie. - Przywitał się kładąc na biurko kawę oraz zapewne jakieś słodkości. Podszedł do kobiety i przytulił się do niej. Teraz w tej chwili faktycznie wyglądali jak syn i matka, którzy bardzo się kochają.
Porozmawiali krótko, ton głosu Damiena był całkowicie obcy, odnosił się do kobiety w całkiem inny sposób niż do reszty. Gdybym nie widziała twarzy to bym nie uwierzyła, że to Damien.
- Muszę już uciekać, obiecuję, że zejdę tu jeszcze przed końcem twojej zmiany.
- Dobrze, będę na was czekać. - Powiedziała z uśmiechem.
Wykorzystałam moment w którym się żegnali i krzycząc do Abigail, że musze już iść, prawie biegłam do windy, żeby nie musieć jechać nią z Damionem. Czułam, że od tej aktywności moje serce zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Boże jak ona wolno tu jedzie.. Sekundy leciały mi jak minuty. Jesteś nienormalna.
Weszłam do windy i wcisnęłam odpowiednie piętro, podeszłam do ściany i oparłam się o nią wypuszczając z ulgą powietrze. Udało się.
- Uciekasz przede mną? - Usłyszałam znajomy głos i ujrzałam rękę blokującą drzwi windy. Kurwa!
- Nie! Nie lubie się spóźniać, a tu już 9 - Kłamałam. - Czy mam przynieść Panu kawę? - Chciałam szybko zmienić temat.
Mężczyzna milczał, zbliżał się do mnie powolnie wpatrując się w moje oczy. Wpatrywał się tak głęboko, że miałam wrażenie, że właśnie czyta mnie jak otwartą książkę. - Tak. - Wyszeptał, zbliżając się jeszcze bliżej mnie.
Wyprostowałam się i poprawiłam swoje ubranie. - Dobrze, za 10 minut będzie gotowa. - Powiedziałam nie patrząc na niego.
- Dlaczego na mnie nie patrzysz?
- Bo nie widzę takiej potrzeby. Czy może Pan troszkę się ode mnie odsunąć? - Zapytałam delikatnie go odpychając o tors, dając mu znać, że jest to dla mnie niekomfortowe. Mężczyzna przetrzymał moją rękę na sobie i pociągnął do siebie.
- Jeszcze kilka dni temu nie przeszkadzała ci moja bliskość. - Szeptał
- Wykorzystałeś moment! - Krzyknęłam wyrywając mu swoją rękę. - Nigdy więcej mnie nie dotykaj. Jesteś moim szefem i proszę o stosowne zachowanie, inaczej będę musiała to zgłosić. - Nie wiem skąd u mnie taka odwaga, ale słowa same ze mnie wylatywały.
- Jeszcze będziesz mnie o to prosić. - Uśmiechnął się i odwrócił do mnie plecami. Na jego słowa tylko prychnęłam.
Boże jak można być takim gburem! Fakt jest przystojny, ale zachowuje sie jakby mógł mieć każdą, a ja na pewno nie będę kolejną jego zabawką. Ten tydzień musi szybko mi zlecieć.
Na każdym piętrze znajdowało się pomieszczenie gospodarcze w którym można było zrobić kawę, czy zjeść coś na szybko co ze sobą przyniesiono. Cieszyłam się, że nie będę musiała za dużo jeździć tą windą z kawą dla tego gbura.
- Przepraszam, ale gdzie jest biuro prezesa? - Zapytałam kobiety na recepcji.
- Korytarzem na wprost, te duże szklane drzwi. Tam go znajdziesz.
- Dobrze, dziękuje. - Już maszerowałam w jego stronę, ale kobieta mnie zatrzymała krzykiem.
- Ale proszę poczekać! Jest w tej chwili zajęty!
- Prosił żebym przyniosła mu kawę. - Syknęłam i ignorowałam dalej krzyk recepcjonistki.
Nie pukając wparowałam do biura. Moim oczom ukazał się mężczyzna siedzący na krześle, a przed nim na biurku kobieta, która jedna gołą nogą trzymała na jego kolanie. Ona ma coś pod tym płaszczem? Na ich widok stałam jak wryta i czekałam, nawet nie wiem na co, ale nie byłam w stanie nic powiedzieć, ani uciec.
- Puka się! Czego chcesz?! - Krzyczała do mnie blondynka.
Kobieta była bardzo ładna, ale na pewno coś w jej twarzy majstrował chirurg, jej twarz nie była proporcjonalna, usta miała jak 3 razy moje, a nos zbyt idealny, do tego piękny zarys szczęki i spiczastą brodę. Albo to zasługa chirurga, albo jej twarz rzeźbiła afrodyta. Nawet na mnie zrobiła wrażenie.
Mężczyzna odepchnął dłonią delikatnie nogę kobiety i wstał z krzesła. - Tu możesz postawić kawę. - Odparł ignorując mój szok. - Hailey! - Krzyknął po chwili gdy nie zareagowałam.
Po jego krzyku ruszyłam w ich stronę wpatrując się w niego, zastanawiałam się, czy uprawiają tu seks i czy serio należy do takich mężczyzn. Wiedziałam, że na pewno ma kobiet na pęczki, ale żeby aż musiał robić to w biurze?
- Boże kogo ty zatrudniasz? - Pytała głupio mężczyznę. - Puka się przed wejściem! - Zwróciła się już do mnie kobieta, ale ja nie byłam nic w stanie odpowiedzieć. Ignorowałam jej krzyk. - Ty głucha jesteś, czy głupia?
To już usłyszałam.. Położyłam na biurko kawę rozlewając przy tym trochę na biurko i oparzając się przy tym, ale zignorowałam całkowicie ból.
- Jeszcze rozlała, co za niezdara. - Zaciskała zęby.
- A ty jesteś dziwką, czy tylko panią do towarzystwa? - Syczałam. Miałam gdzieś, że prawdopodobnie mówię do kobiety szefa i źle się to dla mnie skończy. Nie wiem co mną kierowało, ale te słowa wyleciały ze mnie nim zdążyłam o tym pomyśleć.
Kobieta na moje pytanie otworzyła szeroko usta, nie mogąc wyjść z szoku. Damien na moje pytanie parsknął śmiechem. Widziałam, że ledwo powstrzymuje powagę i jest na pograniczu śmiechu, co trochę mnie uspokoiło.
- Jesteś bezczelna! Wyjdź stąd!
Nie musiała kontynuować, popatrzyłam na Damiena, który tylko kiwnął głową, żebym wyszła i ruszyłam w stronę drzwi. Słyszałam za plecami jak kobieta burzy się do niego i nakazuje moje zwolnienie, co byłoby mi tylko na rękę.
- Naucz się szacunku w stosunku do innych, a zapewniam, że też będą cię szanować. - Rzekł do kobiety. - Zasłużyłaś sobie. - Usłyszałam zamykając drzwi.
CZYTASZ
Przypadek [Wersja robocza]
RomancePiękna młoda dziewczyna o imieniu Hailey dostanie życiową szansę na prace marzeń. Bez prawie żadnego zawahania przyjmie ją. Nawet nie przypuszcza kto będzie jej nowym szefem. Nie spodziewa się, że wszystko co teraz się jej przydarza to nie jest pr...