Rozdział 18. 'Na tobie wygląda dużo lepiej'

2.4K 65 0
                                    

Moje życie ma się obrócić o 180 stopni. Wiem, że już nic nie będzie takie jak wcześniej. Zostaje mi posłuszna praca u niego lub zapłata kary, pieniędzy jakich w życiu nie zdobędę. Chwilę po zakończeniu męczącej rozmowy z Damienem uciekłam z biurowca zaczerpnąć świeżego powietrza i zdzwonić do Avy, która dalej nie mogła wyjść z szoku.

Na myśl, że teraz każdego dnia będę go widzieć, a przez najbliższy tydzień będę spędzać z nim czas robi mi się źle na żołądku. To chyba jakiś koszmar z którego nie mogę się wybudzić.

Na zewnątrz zaświeciło słoneczko, ale nadal było czuć zimne powietrze. Wróciłam szybko z powrotem z myślą, że może Abigail pomoże mi w problemie. Nie mam zamiaru wprowadzać ją za bardzo w temat, ale może będzie w stanie coś zrobić.

Zaraz po wejściu do biurowca po prawej stronie jest ogromna ściana cała w lustrach, a na przeciwko długie, wysokie biurko trzech ochroniarzy. Dodatkowo z tego co dało mi się zauważyć na każdym z pięter są kolejne drzwi na których jest napisane ochrona. Ten budynek jest nieźle strzeżony.

Podeszłam do windy i z obrzydzeniem wcisnęłam numer 15. Od razu po przekroczeniu progu, oblał mnie pot. Nie cierpiałam windy, a zwłaszcza, gdy musiałam jechać nią sama. Zdjęłam górę garnituru i cała spanikowana czekałam na odpowiednie piętro. Po otwarciu się drzwi wyleciałam z niej jak z procy. Muszę iść na leczenie..

- Oo już po wszystkim? - Zawołała wesoło kobieta. - Jak ci poszło słońce?

Streściłam kobiecie po krótce całą prezentacje i uczucia towarzyszące mi przy tym. - Wiem, że już może być po wszystkim, ale czy istnieje możliwość rozwiązania umowy bez poniesienia konsekwencji?

- Ale co się stało? Dlaczego chcesz odejść? Jeszcze nawet nie zaczęłaś. - Mówiła zdziwiona Abigail.

- To skomplikowane. Proszę, pomóż mi. - Zrobiłam błagalne oczy łapiąc ją przy tym przez biurko za dłonie.

- Przykro mi, kochanie. Tylko Damien jest w stanie zerwać umowę.

- No to pięknie.. - Oparłam się o krzesło. Zdawałam sobie sprawę, że jestem na przegranej pozycji. - Muszę już uciekać, zajdę w poniedziałek przed pracą do ciebie. Dobrze?

- Oczywiście, zapraszam. Będę na ciebie czekać. - Odpowiedziała. - Uciekaj!

Szłam w kierunku windy zrezygnowana, wiedziałam, że czeka mnie ciężki tydzień, tygodnie, ale postanowiłam, że nie dam mu się i będę walczyć jak lwica. Pokażę mu, że jestem warta, że jestem pełnowartościowym pracownikiem, a nie tylko laleczką z którą może robić co mu się tylko podoba.

Zamyślona, jak w transie, kolejnym zresztą dziś, weszłam do windy i nie zauważając człowieka przede mną wpadłam mu na plecy. - Oh! Najmocniej przepraszam! Nie zauważyłam Pana.

- Nic nie szkodzi. - Odwrócił się do mnie mężczyzna. - Możesz wpadać na mnie częściej. - Śmiał się.

- Spadaj Matt! Nie poznałam cię od tyłu.

- Uciekasz już do domu? - Pytał. - Szkoda, jak rozmowa z prezesikiem? - Zagajał.

- A daj spokój..

Rozmowę przerwała nam zatrzymująca się winda i wchodzący do niej Damien z niezadowoloną miną. Automatycznie oboje się spięliśmy i zamilkliśmy.

- Wychodzisz już Matt? - Zapytał.

- Nie, zjeżdżam do kuchni.

- Tak późno? - Wymsknęło mi się.

- Tutaj ludzie pracują. - Zrugał mnie Damien. Na jego słowa tylko przewróciłam oczami, widząc to Matt parsknął cicho, ale zaraz udał, że kaszle.

- Do poniedziałku Hailey i do widzenia. - Pożegnał się z nami i wyszedł szybko z windy.

- Widzę, że już się zdążyłaś zaprzyjaźnić ze współpracownikami. - Mówił odwracając się w moją stronę. - Świetna koszulka.

- Dzięki, to moja szczęśliwa.. - Nagle do mnie dotarło i automatycznie moje policzki zmieniły kolor na purpurowy.

- Cieszę się. - Uśmiechnął się cwaniacko. - Na tobie wygląda dużo lepiej.

Co z tą windą, dlaczego zjeżdża tak długo? Zaczęło robić mi się gorąco, nie dość, że mężczyzna mnie onieśmielał to jeszcze ta cholerna winda.. Czułam, że ściany są coraz bliżej mnie, aż w końcu tracę oddech.

- Wszystko w porządku? - Podszedł bliżej mnie i złapał za brodę, żebym spojrzała mu w jego oczy. - Co się dzieje? Hailey! - Krzyczał, ale ja nie byłam w stanie nic powiedzieć. Odsunął mi ręką włosy i przytulił do siebie. Jego bicie serca mnie uspokoiło, wiedziałam, że jestem bezpieczna.

Powoli mój oddech wracał i było mi coraz lepiej. - Dziękuje - Wyszeptałam. W momencie otwarcia drzwi Damien wyprostował się i delikatnie, powoli odsunął się ode mnie.

- Do usług. - Powiedział głośno z uśmiechem na twarzy i wyszedł bez słowa zostawiając mnie oszołomioną.

***

- Jezu! Ile można na ciebie czekać? - Krzyczała na mnie już na wejściu przyjaciółka.

Nie miałam siły jej nic opowiadać, chciałam iść po prostu pod prysznic odpocząć i przemyśleć sobie wszystko na spokojnie. Nie miałam wyjścia, musiałam tam pracować, ale chciałam obmyślić plan, żeby pracowało mi się tam jak najlepiej i jak najmniej z Panem pewnym siebie.

Ava nie dawała za wygraną i musiałam jej wszystko streścić po krótce. Reagowała identycznie jak ja w tamtych chwilach. - No nie mów! - Podniecała się. - O kurwa!

- No i w taki o to sposób Damien będzie moim szefem, a przez najbliższy tydzień będę spędzać z nim bardzo dużo czasu. - Powiedziałam wstając z sofy kierując się do kuchni po coś do jedzenia. - Aaaa! - Odwróciłam się na pięcie do przyjaciółki. - Zapomniałabym o najważniejszym.

- Co? - Zapytała Ava podchodząc bliżej mnie.

- Za tydzień lecimy razem do Chicago.

- Tylko ty i on?

- Mhm

- Niezły przypadek.

Niewiele było mi potrzebne, cały dzień był bardzo stresujący i dobijający. Po prysznicu ledwo się położyłam, a już padłam. Przez cała noc wracał do mnie Damien w snach, śniłam o nim całą noc. Miałam wrażenie, że leży tuż obok mnie. Przede mną był weekend, co oznaczało, że miałam tylko dwa dni na przygotowanie się do tygodnia pełnego wrażeń z mężczyzną ze snów.

Dodatkowo wiedziałam, że czeka mnie długo rozmowa z Sophi, musiałam jej o wszystkim opowiedzieć. Wolałabym, żeby się dowiedziała ode mnie, a nie podekscytowanej Avy.

Jeszcze przed prysznicem umówiłam się z nią na lunch w poniedziałek, na moje nieszczęście wyjechała na tydzień do babci na wieś, nie chciałam opowiadać jej tego wszystkiego przez telefon, więc uznałyśmy, że poniedziałek będzie najlepszy.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz