Rozdział 73.'To nie jest życie dla mnie'

555 28 2
                                    

Damien

Chwilę siedzieliśmy w ciszy, obserwując falującą powierzchnię morza, zanurzeni w swoich myślach. Wreszcie postanowiłem przerwać tę atmosferę i zapytałem - Chcesz, żeby dołączyła do nas Ava z Liamem?

Wyglądała przez chwilę, jakby nie wiedziała, o co mi chodzi, ale gdy zrozumiała, jej twarz rozjaśniła się szerokim uśmiechem. - Tak! - Odpowiedziała radośnie.

Zobaczyć jej szczęście było dla mnie niesamowicie ważne. Wiedziałem, że chociaż ostatnie dni były dla nas obu trudne, to teraz mogliśmy skupić się na pozytywnych chwilach i wspólnych doświadczeniach.

Nie mogłem oderwać się od myśli, że ten domek z kart, który tak staraliśmy się zbudować, kruszy się w moich rękach. Zdawałem sobie sprawę, że prędzej czy później Hailey pozna prawdę. Boję się, że wtedy już nic nie będzie mogło powstrzymać jej przed ucieczką ode mnie. W jej oczach widziałem niewinność, która tak łatwo może zostać zniszczona, gdy odkryje, jak wiele tajemnic kryję.

Czułem się bezradny, bo chociaż pragnąłem chronić ją przed prawdą, wiedziałem, że to nieuniknione.

- Chodźmy więc. - Wstałem od stołu. - Niedługo powinni lądować.

Hailey z uśmiechem na twarzy zgodziła się, wyszliśmy na zewnątrz, a ja wsiadłem za kierownicę. Podczas jazdy na lotnisko zauważyłem, że Hailey jest podekscytowana, jakby nie widziała się z przyjaciółką przez minimum rok. Jej oczy świeciły się radością, a uśmiech nie schodził z jej twarzy. Widząc ją w takim nastroju, czułem się szczęśliwy, że mogłem być częścią tego momentu.

Po kilkunastu minutach samolot wylądował, a my wyszliśmy na lotniskową przestrzeń oczekującą. Wkrótce zauważyliśmy parę idącą w naszym kierunku. Ava, widząc Hailey, podbiegła do niej z krzykiem, obejmując ją mocno i krzycząc - Jezu, kocie! Jesteśmy na Kubie!

Hailey śmiała się głośno z reakcji przyjaciółki, ale w końcu starała się ją trochę uspokoić - Ciszej - mruknęła, ale śmiech nie pozwolił jej na zbyt poważne traktowanie sytuacji.

Obserwując to wszystko, nagle zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Jeszcze kilka godzin temu Hailey była kimś całkiem innym - wycofaną, sceptycznie do mnie nastawioną. Teraz jednak widzę, jak uśmiech nie schodzi z jej twarzy, jak śmieje się z przyjaciółką, jakby nic się nie stało. Coś we mnie drgnęło. Coś było nie tak.

Czuję się dziwnie zaniepokojony. To nie ta sama Hailey, mam wrażenie, że udaje, że nałożyła jakąś maskę i zaczyna nową grę. Ale dlaczego? Co się zmieniło od tamtej nocy, gdy rozmawialiśmy o tajemnicach jej rodziny? Czy to było tylko efektem spotkania z przyjaciółmi, czy może coś głębszego leży u podstaw tego wszystkiego?
Patrzę na nią, próbując przeczytać coś w jej spojrzeniu, ale wszystko, co widzę, to ten uśmiech, który wydaje się tak prawdziwy, a jednocześnie tak nienaturalny.

- Co się dzieje, stary? - Wyrywa mnie z rozmyślań.

Wzruszam ramionami i wskazuję głową na Hailey. - Coś jest nie tak. Dziwnie się zachowuje.

Na te słowa Liam łapie mnie za ramię - Nie psuj dnia, wpadasz w paranoję. Ciesz się, jest szczęśliwa. - Zauważa.

- Jeszcze wczoraj w nocy taka nie była. - Spojrzałem surowo na Liama, a potem oboje podeszliśmy bliżej dziewczyn, które rozmawiały o pierdołach. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak, że Hailey ukrywa coś przed nami.

Wróciliśmy do domku, Liam z Avą szybko udali się do sypialni w której spałem, żeby wziąć prysznic po locie. Ja w międzyczasie, postanowiłem zadzwonić po kogoś, kto zmieni pościel i ogarnie pokój po nocy. Następnie ruszyłem w poszukiwaniu Hailey. Zobaczyłem ją przez okno, jak siedzi na suchym piasku i gapi się na wodę. Podszedłem do niej, kucając za jej plecami, ręce oparłem o jej ramiona. Kiedy podniosła głowę, aby spojrzeć na mnie, jej wzrok zdawał się wędrować gdzieś daleko. Zamarła, jakby próbując ukryć jakąś głębszą myśl, którą miała w sobie.

- Od samego początku jesteś tajemniczy. Groziłeś mojej przyjaciółce, groziłeś mi. Byłeś największy kutasem jakiego znam. Bałam się ciebie, sprawiałeś, że paraliżował mnie strach. Śledziłeś mnie, śledzisz mnie. Pojawiasz się wszędzie tam gdzie jestem. Mówisz mi jakieś dziwne rzeczy, ale potem ich nie tłumaczysz nadal coś ukrywając. - Mówiła cicho. - Zabijałeś. - Skinąłem głową, choć nie widziała mojego gestu. - Traktowałeś mnie jak swoją własność, próbując kontrolować moje życie, chcąc, żebym była tylko twoja, ale nigdy nie chciałeś oddać mi siebie. - Jej głos stawał się coraz głośniejszy. - Życie z tobą to jak jazda w kalejdoskopie. Jesteś niezwykle niestabilny emocjonalnie, łatwo cię wywrócić z równowagi, przerażasz mnie. Jesteś raz tym, czego pragnę, by w następnej chwili zrobić mi krzywdę.

- Ni..

- Nie przerywaj mi. Muszę to powiedzieć. - Westchnęła. - Był moment, gdy bałam się o własne życie. Wtedy, w moim mieszkaniu. - Wstałem, zaczynając cofać się myślami do tamtego momentu. Byłem kutasem, jestem. Przestraszyłem kobieta, która... - Musiałam przed tobą uciekać. Już wtedy czułam, że życie z tobą będzie niebezpieczne, ale mimo to wróciłam, gdy tylko pojawiłeś się u drzwi mojej matki.

- Hailey.

- Wyznałeś mi prawdę, część prawdy. - Mówiła dalej. - Zmieniłeś moje życie, zmieniłeś mnie, ale nie wiem, czy taką siebie lubię. - Wstała, odwracając się w końcu w moją stronę, spoglądając prosto w moje oczy. - Przebaczam ci każdą twoją głupotę, staram się o niej zapomnieć. Ufam ci, a ty za każdym razem dajesz mi dowód, że nie powinnam ci ufać i powinnam zniknąć z twojego życia. - Połknęła ślinę, widziałem, jak łzy zbierają się w jej oczach. - Nie mam już siły na te gry, Damien. - Spojrzała na swoje dłonie, jakby próbując z nich wyczytać to, co chce mi powiedzieć. - Moje serce pragnie powrotu do normalności, pragnie, żeby wszystko było jak dawniej nim..

- Nim mnie poznałaś.

- Tak. - Powiedziała surowo. - To nie jest życie dla mnie, ja nie chce taka być, Damien.

- Nie jestem doskonały, popełniałem wiele głupich błędów, ale nigdy bym cię nie skrzywdził. Wiesz o tym.

- Zrobiłeś to wiele razy. - Zmarszczyłem brwi, zaprzeczalnie kiwając głową.

Złapałem ją za ramiona i zbliżam się na kilka centymetrów, patrząc głęboko w jej oczy. - Powiedziałem ci wiele głupot, bo bałem się tego uczucia. Bałem się, że mnie zmienisz, ale ty już to zrobiłaś. Stałem się przy tobie innym człowiekiem, wyzwalasz we mnie podobną empatię co Abigail. - Czułem jak moje słowa wypełniały powietrze wokół nas. - Traktowałem cię jak przedmiot, ale to przeszłość. Zrozumiałem to wszystko, Hailey. Chcę ci się oddać cały, taki jaki jestem. - Westchnąłem głośno. - Daj nam szansę. - Czuję jak serce bije mi mocniej, a w jej oczach widzę mieszankę emocji - zdziwienie, radość, a może i lekką niepewność. Ale widzę także coś więcej - zrozumienie i akceptację.

- Wtedy w mieszkaniu powiedziałeś mi, że nie wolno mi się w tobie zakochać.

- Byłem idiotą - przyznałem, czując, jak gorączkowo pracuje moja psychika, próbując to wyjaśnić.

- Powiedziałeś też, że tylko przy mnie czujesz, że coś znaczysz - kontynuowała, a w jej głosie pobrzmiewało pytanie.

- Co robisz? Dlaczego o tym wspominasz? - Zmarszczyłem brwi, szukając w jej oczach odpowiedzi.

- Zakochałam się w tobie.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz