Rozdział 39. 'To twoje dziecko'

2.1K 61 7
                                    

Uczucie, które teraz przechodzi przez moje ciało jest mi nieznane. Jeszcze nigdy wcześniej mnie nie dotknęło. Głucha cisza krzyczy w mojej głowie.

Siedzę na podłodze oparta o zimna ścianę, nogi przesunęłam bliżej ciała i słucham ciszy. Ciszy, który nic nie wnosi, ale ma w sobie pewien urok.

Czy cisza oznacza spokój? Jeśli tak, to ja chce ją słyszeć coraz częściej.

Niestety, to chwilowa cisza przed burza. Motylki, które czułam wczoraj w tej chwili chcą ze mnie wylecieć. To nie jest spokój, to jest koniec czegoś co nawet nie zdażyło się zacząć.

- Ty sobie ze mnie żartujesz? Jaka ciąża?

Patrzyłam w oddal, widziałam dwie postacie, które mocno dystykulowali, byli  czymś mocno zajęci, ale ja byłam zajęta swoją głucha cisza, która była moim ukojeniem.

- Wiesz.. Dwoje ludzi, seks i to dużo seksu no i jest. Do tanga trzeba dwojga!

- Przespałaś się z jakimś cwelem i teraz szukasz jelenia. Wyjdz!

- To twoje dziecko!

Widziałam jak kobieta zaczęła okładać go rękami,jednak ani jeden cios nie okazał się trafiony. Mężczyzna sprawnie odpierał ciosy, aż w końcu mocno odepchnął ją o ścianę.

- Jeszcze mnie popamiętasz.

- Zamknij się i wypierdalaj stąd. - Syczał. - Wyjdź!

Moja cisza coraz bardziej zaczęła mnie tłamsić. Już nie podobało mi sie, że ją słyszę. Już nie była spokojna, była cholernie niebezpieczna. Jednak nie byłam w stanie z niej zrezygnować, coś mnie przy niej trzymało.

Ponownie przeniosłam wzrok na salon i zobaczyłam go. Mężczyzna przez chwile stał w miejscu, a w końcu odwrócił się na pięcie i ruszył do kuchni. Patrzyłam jak szuka czegoś, co sie okazało być jakimś alkoholem.

Siedziałam tam bez ruchu, bez słowa, w pewnym momencie zapomniałam nawet, że trzeba oddychać. Było mi przykro, ale dlaczego? Nie może być mi przykro.

Mężczyzna opróżnił szklankę i z impetem rzucił ją o podłogę, a ta roztrzaskała się na milion małych kawałków. W końcu idąc wzrokiem za rozbijającą się szklanką ujrzał niewielka kulkę w korytarzy w kącie ściany.

Ta niewielka kulka to ja. Ja która zamiast uciec, po prostu dalej tam siedzi i patrzy. Nic więcej, ja tylko patrzę.

Ujrzawszy mnie ruszył szybko w moją stronę. Nawet w tej sytuacji wydaje mi się najpiękniejszym mężczyzną na świecie. Idealnie wyrzeźbiony brzuch, zarost jakby każdego dnia barber go pielęgnował, duże dłonie i te jego cudownie puszyste włosy.

No to by było na tyle.. Miło było.

- Hailey - Szepnął kucając przede mną i opierając dłonie na moich kolanach.

Spojrzałam się mu w oczy i zobaczyłam coś na wyraz smutku i może nawet strachu, ale przed czym?

- Damien. - Wyszeptałam.

Przez pare chwil po prostu tak siedzieliśmy głęboko wpatrzeni w swoje oczy. Bez żadnego ruchu i słowa.

- Muszę iść.

Damien wyprostował się szybko i podał mi dłoń, żeby było mi łatwiej wstać. Jego oczy coraz bardziej wyrażały strach i przejęcie cała sytuacja, która na pewno nie była dla niego łatwa.

- To.. Czego byłaś świadkiem. - Zaczął.

- To czego byłam świadkiem mnie nie dotyczy. - Warknęłam.

Nagle przeszedł mnie nieprzyjemny chłód. Wszystko do mnie dotarło. Każde jego słowo w kierunku do kobiety w ciąży, do kobiety, która prawdopodobnie będzie miała z nim dziecko. Skurwiel.

Na szybko zaczęłam szukać swoich ubrań, nie chciałam na niego patrzeć, czuć, nic. Chciałam, żeby zniknął.

Podszedł mnie od tylu i złapał za ręce zatrzymując mnie przy tym. - Hai

- Nie mów tak do mnie i mnie puść. - Wyszarpałam mu się z uścisku i uciekłam do łazienki zamykając się w niej.

Na moje nieszczęście ubrań nie znalazłam, wiec muszę kolejny raz zapożyczyć się w sklepie Damien. Sięgnęłam po jakieś czarne dresy ze sznurkiem, czarne skarpety i zostałam w koszulce w której spałam.

Po wyjściu z łazienki mężczyzna czekał na mnie przed drzwiami i próbował mnie zatrzymać. W sumie nie rozumiałam tej sytuacji. Mojej postawy, a tym bardziej jego.

Czy on czuł się winny? Czy on czuł się mi coś winny?

Szedł za mną, aż do drzwi, nie mówiąc ani słowa.

- Hailey kurwa - Krzyknął w końcu

- Co? - Warknęłam odwracając sie do niego.

- Co ty odpierdalasz? - Mówił z marszczonym czołem. Z jego oczu zniknął smutek, ale dalej bylo widać małe przerażenie, które nieudolnie starał sie ukryć.

- Słucham? - Odparłam niedowierzając.

- Porozmawiajmy. - Szepnął skruszony.

- O tym, że będziesz tata? Gratuluje, życzę żebyś byl lepszym ojcem od swojego. - Palnęłam, na co sprzedałam sobie w myślach liścia.

- Nie będę ojcem, kłamie.. Kurwiła się z innymi, a szuka jelenia, który będzie płacić na bachora.

Wkurwiona już cała sytuacja zrobiłam krok w jego stronę i „grożąc" palcem wskazującym syczałam przez zaciśnięte zęby - Żadna kobieta nie zasługuje na takie traktowanie! Żadna!

- Hailey - Próbował mnie złapać za rękę, gdy zaczęłam wychodzić, ale i tak zdołałam wybiec do wind trzaskając za sobą  drzwiami.

Nie wiem co ja sobie wyobrażałam w ogóle jadąc do niego, że co? Że mogłoby być coś między nami? Jakieś uczucie? On nie jest zdolny do uczuć.. Kurwiła się. Bachor..

Nie chciałam wracać do domu, zbyt dużo niewygodnych pytań od Avy, nie miałam na nią siły. Postanowiłam odezwać się do mojej kochanej Emmy, może by mnie przenocowała.

- Hailey? Co słychać? - Usłyszałam radosny okrzyk kobiety.

- Mogę przyjechać?

- Pewnie! Zapraszam. - Odparła

Podróż zajęła mi niecała godzinę drogi. Emma zauważając moja minę sięgnęła od razu po gruba artylerie w postaci wina.

Nie pytała, dała wolna rękę do opowiedzenia swoich uczuć. Nie krytykowała, starała sie mnie zrozumieć.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz