Rozdział 42. '8 minut'

1.9K 59 0
                                    

Damien

- Za 10 minut przyjdzie do ciebie ktoś z agencji. - Usłyszałem po drugiej stronie słuchawki.

- Czekam.

- A ty? Eee.. - Jąkał się.

- Żyje. - Odparłem sucho i się rozłączyłem.

Nie zapowiada się, że szybko wrócę, wiec muszę oddelegować kilka spraw innym ludziom. Staram się  robić jak najwiecej sam, ale siła rzeczy nie zawsze jest to możliwe.

- Witam, jestem Robert. Pan Liam mnie tu ściągnął do Pana mówił, że to pilne.

- Damien. - Powiedziałem podając starszemu mężczyźnie dłoń. - Proszę usiąść. - Wskazałem dłonią na drugi koniec stołu i sam zasiadłem do stołu. - W kopercie znajdzie Pan wszystkie niezbędne informacje w sprawie kobiety.

- Pan Liam powiedział, że chodzi o nienarodzone dziecko.

- Tak, mam być jego ojcem. - Odparłem

- Rozumiem, że się z tym nie zgadzasz.

- Tak. - Syknąłem. - Nie chce mi się wierzyć, że w ogóle jest w ciąży. Proszę to dyskretnie sprawdzić. Pieniądze nie grają roli, moi ludzie są do twojej dyspozycji. W tej sprawie proszę kontaktować się bezpośrednio z Liamem.

- Rozumiem, że mam nie informować Pana o postępach w śledztwie?

- Interesuje mnie tylko finał sprawy.

- Dobrze, a ta druga sprawa? - Zapytał niepewnie.

- Ta druga sprawa jest delikatna. Trzeba to załatwić dyskretnie, jak najszybciej, ale bez nacisku. - Powiedziałem i podchodząc do mężczyzny przesunąłem mu kolejna kopertę.

- Wszystko jest dla mnie jasne.

- Prześwietl jeszcze ojca dziewczyny, coś mi tu śmierdzi. Nie chce myśleć, że ma coś z tym wspólnego.

- Ojciec Pani Olivi? - Skinąłem głowa.

Nie był to za bardzo wyczerpujący dzień, ale padam na ryj. Moja ulubiona czynność dnia to prysznic, który czasem biorę nawet dwa razy dziennie.

Oparłem się dłonią o marmur na ścianie i zacząłem rozmyślać o kobiecie z długimi brąz włosami. Muszę się dowiedzieć o niej jeszcze więcej niż wiem. Ojciec jak tylko ją zobaczył, zaświeciły mu się oczy. Czyżby poznał w niej kogoś? A może ją sama?

Mam cholerna nadzieje, że to pierwsze.

- To już chyba twój czwarty telefon w tym dniu. - Śmiałem się do słuchawki wycierając ręcznikiem włosy.

- Sprawdzam, czy żyjesz. - Powiedział mężczyzna.

- Martwisz się bardziej niż moja matka.

- Bo twoja matka to kurwa. - Warczał na co parsknąłem śmiechem.

- Co racja to racja. - Parsknąłem. - Zdecydowałeś w końcu?

- Ta, czekam na odprawę i niedługo będę u ciebie.

- Co powiedziałeś Avie?

- Że wzywa mnie praca. - Odparł. - I w rzeczywistości mówiłem prawdę. - Śmiał się.

- Ostatni raz. - Westchnąłem.

- Ostatni. - Potwierdził głos za mną.

Jestem już wyczerpany tą robota. Przez pierwszy kilka lat była to sama przyjemność. Dużo kasy, łatwe cele, dorobiliśmy się na tym majątku. Wystarczy jednego, czy drugiego odjebać i to tyle.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz