Rozdział 52. 'Na słodko, czy na słono?'

1.4K 67 7
                                    

W drodze do mieszkania napisałam sms do Avy z prośbą o opuszczenie mieszkania na jedną noc, co bez wahania i żadnego sprzeciwu wykonała. Byłam zdziwiona, ale postanowiłam nie dopytywać.

Damien siedział w ciszy tuż obok mnie, nie patrzył na mnie, nie zerkał w telefon, nic nie robił. Siedział pogrążony w myślach. Byłam bardzo ciekawa o czym właśnie myśli i czy ja czasem pojawiam się w jego głowie. Chciałabym móc wejść tam na minutę i poznać jeszcze demony, żeby w końcu zrozumieć jego postępowanie.

- Ty śpisz tu. - Wskazałam dłonią na kanapę. - Łazienka jest tam na końcu korytarza drzwi po prawo. Do pokoju Avy proszę nie wchodź.

- Wąska ta kanapa, nie zmieścimy się oboje. - Mruczał.

- Damien. - Syczałam przewracając oczami. - Jesteś głodny? Może coś zrobimy? - Zaproponowałam.

- Nie jestem głodny. - Odparł. - Ale jeśli masz ochotę możemy zrobić coś tobie. - Mówił podchodząc bliżej mnie.

- Ja też nie jestem głodna.

- W takim razie.. - Zaczął szeptać głaskając mnie po policzku. - Możemy zająć się sobą.

- Mhm... Tam możesz wziąć prysznic. - Rzekłam i odsunęłam się do mężczyzny. - Ręczniki są w jednej z szafce, znajdziesz coś. Możesz użyć płynu Avy, zdecydowanie pięknie będziesz pachniał. A ja w tym czasie przygotuję ci kanapę. - Mówiłam.

- Jesteś niemożliwa - Odpowiedział zrezygnowany moją odpowiedzią.

- Nie śpiesz się. - Odparłam i podbiegłam do pokoju po świeża pościel, żeby pościelić mu kanapę.

Jedyne czego teraz chciałam to być z nim blisko, ale wiedziałam, że dla własnego dobra powinniśmy trzymać się z dala od siebie, na tyle ile to możliwe.

Nie czekając, aż wyjdzie z łazienki sama postanowiłam wziąć kąpiel zostawiajac go samego. Niezbyt to gościnne, ale sam się wprosił.

Po 10 minutach relaksu w wannie postanowiłam w końcu wyjsc ze względu na wyrzuty sumienia. Nie mogę go tak samego zostawić..

Ubrałam się w naszykowane szare dresy, biały, gładki top na ramiączka i zeszłam na dół do swojego nieproszonego gościa, który siedział w samym ręczniku na kanapie pisząc coś na telefonie.

- Hej - Krzyknęłam schodząc, żeby mnie zauważył. - Myślałam, że wyjdę szybciej od ciebie.

- Po prysznicu zrozumiałem, że nie mam ze sobą żadnych ubrań. - Zaczął. - Napisałem do kierowcy, żeby przywiózł mi coś z mieszkania. - Tłumaczył, po czym wstał i zaczął kierować się w moja stronę.

Oblał mnie rumieniec na wspomnienie o jego garderobie i naszym pocałunku, a do tego jego goły, umięśniony tors nie pomagał, nie byłam w stanie zabrać z niego wzroku.

- Pomyślałam, że możemy razem coś pooglądać. - Rzuciłam w końcu. - Za ile będzie Sharon?

- Sharon? A wy od kiedy jesteście na ty? - Zapytał dalej zbliżając się powoli do mnie.

Mijając go podeszłam szybkim krokiem do kuchni tłumacząc się przygotowaniem przekąsek do filmu.

- Lubisz słone, czy bardziej słodkie? - Zapytałam nie odwracając się do niego.

Po dosłownie chwili poczułam na swoich plecach dużą dłoń, która zbierała moje długie włosy, żeby następnie je zapleść o nadgarstek. Mężczyzna stał dosłownie kilka centymetrów za mną, czułam jego oddech na swoich plecach.

Mnie zamurowało, nie wiedziałam jak zareagować, po prostu czekałam na to co ma zaraz nadejść.

Mężczyzna zbliżył się jeszcze bardziej do mnie, żeby jego usta spoczęły na mojej szyi - Cudownie pachniesz. - Mruczał.

- Ty tez, czuje Ave. - Prychnęłam.

Nie widziałam go, ale byłam pewna, że właśnie przewraca oczami. Pociągnął mnie trochę mocniej za włosy i kolejny raz zaczął całować mnie po mojej szyi.

- Damien, proszę cię.. - Szeptałam.

Ten jednak nie miał zamiaru przestać. Puszczając moje włosy druga dłonią odwrócił mnie do siebie, żebym w końcu na niego spojrzała. W jego oczach zauważyłam pożądanie, moje ciało domagało się jego.

Swoją lewa dłonią zaczął podążać w górę łaskocząc mnie przy tym. Zatrzymał się dosłownie na mojej piersi kciukiem drażniąc mój już stojący sutek.

Po braku jasnej odmowy natarł na mnie w końcu ustami od razu przegryzając moja wargę i tańcząc językiem wraz z moim.

Nie byłam w stanie powstrzymać swojego już przyspieszonego oddechu. Stwierdziłam, że dam się ponieść chwili, pragnęłam go jak nigdy nic.

Złapał mnie za biodra i lekko unosząc usadził mnie na blacie, z mojej głowy właśnie uciekła ostatnia szara komórka. Nie przestawał mnie dotykać i całować nawet na sekundę, czułam, że pragnie tego zdecydowanie bardziej ode mnie.

- Kurwa - Warknął na co nie byłam w stanie powstrzymać śmiechu. Jego twarz nosiła na sobie grymas niezadowolenia, widziałam jego zdenerwowanie.

Oparłam swoje czoło o jego i popatrzyłam głęboko w jego oczy udając smutna - Ja otworze.

Zeskoczyłam z mebli i z próba zachamowaniu śmiechu otworzyłam drzwi kierowcy, który z miłym uśmiechem podał mi niewielka torbę.

- Dziękuje bardzo! - Powiedziałam odbierając torbę.

- Chodzi za mną jakieś fatum. - Burkał pod nosem nadal stojąc w tym samym miejscu.

Rzuciłam w jego stronę torbę już płacząc ze śmiechu. - Najwyraźniej nie jesteśmy sobie pisani. Ubierz się, a ja przygotuje te przekąski.

- Żartujesz, tak? - Zapytał zdziwiony.

- Damien, kolejny raz ktoś nam przerywa. Ewidentnie wszechświat nie chce żebyśmy się do siebie zbliżyli. - Śmiałam sie. - To jak? Na słodko, czy na słono?

Poirytowany rzucił torbę na blat i bez skrępowania zrzucił z siebie ręcznik ubierając się dosłownie metr ode mnie. - I to ja jestem niemożliwa?

Postanowiłam kompletnie go zignorować i zaczęłam przygotowywać deskę z przekąskami. Zarówno na słodko jak i na słono.

- Jaki chcesz film? - Zapytał leżąc już na kanapie w samych spodenkach kusząc nadal gołą klatą. - Może jakiś horror?

- O tak! Uwielbiam horrory. Może Sinister? - Zapytałam siadając na fotelu niedaleko mężczyzny.

- Pewnie to już widziałaś. - Odparł. - Boisz się mnie? - Prychnął.

- Co?

- Już się martwiłem, ze usiądziesz przy wyspie w jadalni. Nie gryzę, możesz położyć się obok mnie. - Przewrócił oczami. - Nie dotknę cię bez twojej zgody, obiecuje. Chodź tu - Odkrył kawałek kanapy przesuwając się przy tym bliżej okna.

Po chwili zastanowienia w końcu podeszłam do kanapy kładąc się obok mężczyzny.

Ku mojemu zdziwieniu film leciał w najlepsze, a on zgodnie ze wcześniejszymi słowami nie dotknął mnie. Co jakiś czas zamienialiśmy pare słów i miło spędzaliśmy wieczór.

- Nie będziesz się później bać spac sama?

- Nie wiesz z kim masz do czynienie. Bardziej bym się martwiła o ciebie. - Odparłam z przekąsem.

- Masz racje, zostaniesz ze mną?

- Damien! - Uderzyłam go delikatnie w ramie śmiejąc się przy tym. - Mam cię już dość.

- A mi wciąż cię mało. - Powiedział wpatrując się głęboko w moje oczy. - Wiem, że obiecałem, ale dłużej nie wytrzymam. - Powiedział i kolejny raz pocałował mnie namiętnie.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz