Rozdział 29.'Zapraszam na pokład'

2.2K 66 13
                                    

Hailey

- Chce cię.Pozwól mi. Oddaj mi się.

Nie rozumiałam całej tej sytuacji i co się w tej chwili działo, byłam jak zahipnotyzowana. Pragnęłam go, miałam gdzieś, że jest moim szefem i do tej sytuacji nigdy nie powinno dojść. Coś mnie do niego przyciągało i nie pozwalało odejść.

- Hai, dłużej nie wytrzymam. - Mówił między pocałunkami. Pierwszy raz zdrobnił moje imię, podobało mi się to, aż za bardzo. Czułam, że robię się coraz to bardziej mokra, nie dało się ukryć, że ja również go pragnęłam.

Z transu wyrwał mnie hałas dobiegający chyba z salonu, który ewidentnie zbliżał się do sypialni. Jak oparzona odkleiłam się od mężczyzny i zeskoczyłam z niego.

- Przepraszam! Ja.. - Nawet nie wiem za co go przepraszałam. Mężczyzna był bardzo zdezorientowany, nie rozumiał co się właśnie wydarzyło. Ominęłam go i szybko uciekłam z garderoby przez łazienkę oraz sypialnie zaraz znalazłam się w przedsionku w którym spotkałam nikogo innego jak Liama i nie wiem kogo, twarz znajoma, ale nie pamiętałam imienia.

Minęłam ich bez słowa, uciekając jak najdalej od całej tej chorej sytuacji. Nigdy wcześniej tak szybko nie znalazłam sie u siebie w mieszkaniu, nie pamiętam nawet jak tu trafiłam. Z mojej głowy nie mógł uciec mężczyzna, jego duże dłonie, silne ręce, jego usta..

- Co ty dziś tak szybko? - Zapytała zasmarkana Ava, siedząca na fotelu okryta kocem i z kubkiem w ręku.

- Aa muszę się spakować, dlatego pozwolił mi szybciej wyjść. - Kłamałam, nie mogłam powiedzieć jej o tej sytuacji, przynajmniej nie teraz, gdzie sama jej nie rozumiałam. - Lepiej się już czujesz? - Zapytałam idą po schodach na górę do pokoju.

- Trochę, szkoda, że akurat teraz musisz wyjeżdżać.

- Nie muszę! - Wychyliłam się na balustradzie. - Mogę powiedzieć, że jesteś chora i mnie potrzebujesz! - Krzyczałam z uśmiechem zadowolona, że uda mi się uciec od wyjazdu.

- Już to widzę. - Zaśmiała się. Taa.. Na pewno, by to przeszło.

Rozebrałam się szybko do naga i wskoczyłam pod zimny prysznic na orzeźwienie.

Jesteś największą idiotką! Ma takie jak ty na pęczki, a ty.. A ty chciałaś mu się oddać! Ganiłam się w myślach. Nigdy więcej nie dopuść do takiej sytuacji!

Wiedziałam, że muszę jeszcze wrócić i dokończyć zadania z listy, ale pakować go już nie miałam zamiaru. Oboje przekroczyliśmy granicę, która nigdy nie powinna zostać przekroczona. Wychodząc zauważyłam, że telefon leżący na łóżku zaświecił się, więc szybko podbiegłam po niego. Tam czekała na mnie wiadomość, wiadomość od Damiena.

Rzuciłam telefon z powrotem na łóżko i usiadałam obok niego zastanawiając się, czy mam zobaczyć co napisał. Bałam się tego, jakby nie wiadomo co mógłby tam napisać.

Damien

Za dwie godziny przyjadę po ciebie. Mam nadzieję, że będziesz już gotowa.

Serce biło mi jak oszalałe, najwidoczniej dla niego pocałunek to nic takiego i zwyczajnie o tym zapomniał. Temat zamknięty, idealnie.

Hailey

Dziękuje, będę czekać gotowa.

Zbiegłam szybko na dół prosząc Ave, aby mnie spakowała i wybiegłam z mieszkania dokańczając listę zadań. Zdawałam sobie sprawę, że jeśli teraz zacznę się pakować, nie ma opcji, że zdążę wykonać jego zadania.

Po półtora godzinie wbiegałam z powrotem do swojego pokoju, aby przygotować się do lotu. Przez kolejne 10 minut zastanawiałam się w co mam się ubrać, będzie to krótki lot, więc mogę postawić na coś bardziej ładnego niż wygodnego.

Stwierdziłam, że jasne slimy, biała koszulka na długi rękaw i białe adidasy będą idealne. Dopełniłam stylizację, białym paskiem oraz torebką w tym samym kolorze, a ze względu na porę roku zarzuciłam na siebie jeszcze szarą dużą marynarkę. Ładnie i wygodnie.

Było w miarę ciepło, słoneczko pięknie świeciło był idealny dzień, pod każdym względem.

- Oo, jaką ja mam piękną przyjaciółkę. Ja bym założyła jeszcze czapkę z daszkiem. - Rzuciła

- Hmm.. W sumie masz rację.

- Daj znać jak już wylądujecie, dobrze? A i bądź grzeczna! - Na jej słowa wróciły wspomnienia z przed kilku godzin, a zaraz po wspomnieniach dostałam motylków w brzuchu. O boże..

- Nie będę się tulić do ciebie, więc już lecę! Paa - Pomachałam i wyszłam przed mieszkanie w oczekiwaniu na auto.

Zegar wskazywał już 2, a ja w dalszym ciągu nie widziałam samochodu. Zdenerwowana, że spóźnimy się na lot już chciałam do niego dzwonić. W chwili w której wyjmowałam telefon samochód zajechał prawie pod same moje nogi, ale było to całkowicie obce mi auto, które nigdy w życiu nie widziałam na oczy.

U kierowcy otworzyły się drzwi i ku mojemu zdziwieniu z auta wyszedł Damien, w nowym dla moich oczu wydaniu. Miał na sobie czarne adidasy, joggery i bluzę z kapturem w tym samym kolorze co buty. Czarny to zdecydowanie jego kolor.

- Wezmę twoją walizkę, a ty wsiadaj. - Powiedział nawet na mnie nie patrząc.

Przez chwilę zastanawiałam się, gdzie mam usiąść, ale na pewno lecimy sami, więc usiadłam z przodu. Auto w środku prezentowało się jeszcze lepiej, luksus w postaci samochodu. W życiu nie będzie mnie stać na takie auto.

- Co to za samochód? - Zapytałam po 10 minutach jazdy, aby powstrzymać między nami tą niezręczną ciszę.

- Bentley. - Odpowiedział po czym dodał. - Bentley Bentayga.

- Nie spóźnimy się na lot?

- Nie, będziemy na czas. - Zrezygnowana jego brakiem chęci na rozmowę odwróciłam się i oglądałam widoki za szyby.

Damien wjechał samochodem bezpośrednio na płytę na której stał już niewielki samolot, zdziwiłam się, bo rezerwowałam normalny lot.

- To twój? Ale ja..

- Tak, chodź. - Rzucił i wyszedł szybko z auta.

- Dzień dobry Panu. - Przywitał się z nim kapitan. - Pani - Ukłonił się do mnie z czarującym uśmiechem. - Będę Państwa pilotem, zapraszam na pokład.

Damien wskazał mi głową, żebym wchodziła i zaraz dołączył do mnie. Samolot w środku był jeszcze mniejszy niż wyglądał, ale na szczęście na tyle duży, że moja klaustrofobia się nie odezwała. Zajęłam pierwsze lepsze miejsce i czekałam na lot.

Do samolotu zaraz po nas weszło jeszcze czterech postawnych mężczyzn w garniturach, nie trzeba było być wybitnie mądrym aby się domyślić, że to ochrona, ale oczywiście musiałam zapytać.

- Kto to?

- Ludzie. - Odpowiedział wpatrzony w telefon. Na jego słowa przewróciłam oczami i poszłam w jego ślady. Kutas.

Lot trwał trochę ponad dwie godziny, ale zanim wylecieliśmy też troszkę czasu zeszło, więc o 5 już lądowaliśmy, a 30 minut później wchodziliśmy do hotelu, gdzie czekała na mnie kolejna niespodzianka.

Wspólny apartament.. Przecież pamiętam, że rezerwowałam pokój i apartament.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz