Rozdział 40. 'Ktoś bliski'

2.1K 62 11
                                    

Postanowiłam do końca tygodnia już nie pracować i zostać w domu. Nie chciałam widzieć się z nim, a dalej nie znalazłam nikogo na swoje miejsce. Nawet nie szukałam.

Na moje szczęście otaczają mnie sami kochani ludzi i Simone oraz Mia znaleźli kogoś i już w poniedziałek ma zacząć. Nie obchodzi mnie nawet kim ona, czy on jest.

Alice i Matt łyknęli, że źle się czuje i pomagałam im nieznacznie z domu. Spotkania wirtualne nie są takie złe jakby mogło się wydawać.

Przez te kilka dni udawało mi się zbywać Ave i pytania. Widziała, że nie ma po co podchodzić, nic nie opowiem. Nie wiedziała, gdzie byłam i nie podejrzewa, że chodzi tu o Damiena. Wiem, że i tak będę musiała jej powiedzieć. Jeszcze nie czas..

Piątek wieczór usiadłam przy szybie z winem i przy muzyce Meghan Trainor i John Legend wpadam powoli w otchłań. Bujam się powoli w rytm muzyki i zastanawiam się nad całą sytuacją.

Ava poszła gdzieś z Liamem uprzedzając, że wrócą bardzo późno. Kolejny wieczor mam tylko dla siebie i zastanawiam się co mam ze sobą zrobić.

Nie wiem dlaczego tak wszystko mnie przytłoczyło. Znam go bardzo krótko, nic między mami nie było i nie będzie, a ja mam wrażenie, że spadam w coraz to głębszą odchłań.

- Hej, jak się masz? - Zapytałam

- O cześć! Co słychać Hai? - Zapytała wesoło Sophi.

- Możemy się zobaczyć? Jestem dziś sama. - Odparłam.

- Wszystko z tobą w porządku? - Zaniepokoiła się. - Będę do dwóch godzin, czekaj na mnie. - Powiedziała i rozłączyła się.

Byłam wdzięczna za swoich przyjaciół. Otaczały mnie same niesamowite osoby na których zawsze mogłam polegać, to było coś wspaniałego.

Czas minął mi bardzo szybko i zanim się odwróciłam Sophi już siedziała obok mnie i wpatrywała się we mnie z szerokimi oczami.

- Przepraszam, ale nie chciałam cię martwić tą sytuacja. Ja nie mogłam.. - Mówiłam. - Cos mnie do niego pchało.

- I teraz masz finał. - Skomentowała z kwaśna miną. - Hai, błagam cię. On jest niebezpieczny.

- Nigdy nie dał mi tego odczuć. Czułam się przy nim bezpiecznie. - Szeptałam, gdy usłyszałyśmy przekręcenie się zamka w drzwiach.

- Oo cześć! Sophi już tak dawno cię nie widziałam. - Przywitała się wesoło Ava, całując małą w policzek. - Pamiętasz Liama? - Wskazała ręka mężczyznę, który w kuchni nalewał sobie do szklanki wody.

- Pamiętam. - Warknęła po cichu.

Widziałam jak mężczyzna zrobił się przy niej inny. Jakby obawiał się, że jej małe ustka mogą coś powiedzieć, ale mina i złą energia starał się ją od tego odwlec.

- Skoro jesteśmy tu wszyscy razem to wyjedziemy w czwórkę? - Zaproponowała Ava. - Soph tak długo się nie widziałyśmy.

- Nie, my zostaniemy tutaj. Wy bawcie się dobrze. - Mamrotałam.

Ava popatrzyła ze smutna miną to na nas i zaraz na Liama, który po tym dodał. - Ava ma racje. Chodźmy na jakiegoś szybkiego drinka.

Po krótkiej wymianie zdań dałyśmy za wygrana i ruszyłyśmy się ogarnąć.

Nawet nie zwracałam uwagi na to co mam ubrać, chciałam tylko wypić jednego drinka i wrócić do mieszkania wraz z już przerażona Sophi.

Plułam sobie w twarz, że naraziłam ją na stres. Nie dość, że sama sytuacja z Damienem, to jeszcze Liam.

- Będę czekać na dole.

- Ok! Zaraz do ciebie dołączę. - Krzyknęłam do schodzącej już na dół Sophi.

Zarzuciłam na siebie białe buty, slimy i czerwona koszulkę na ramiączka. Na dole mam kurtkę.

- Teraz wymyślisz jakąś wymówkę i grzecznie opuścisz to mieszkanie. - Usłyszałam szepty dochodzące dołu.

- Ale..

- Raz, dwa. - Odpowiedział męski głos. - Zbieraj się.

- A jak nie, to co? - Krzyknęłam do Liama pewnie schodząc ze schodów. - Znowu jej zagrozicie?

Wiedziałam, że to może bardzo dużo skomplikować, ale nie pozwolę sobie, żeby ktoś wypraszał moje dziewczyny z mojego mieszkania.

- Hailey.. - Odparł wystraszony moim widokiem.

- Ty wymyślisz jakaś wymówkę i grzecznie opuścisz to mieszkanie. - Warknęłam. - Raz, dwa.

- Hailey, to nie tak. Nie wiecie w co się pakujecie.

- To może nas oświeć? Liam, co z tobą?

- O już wszyscy gotowi! To idziemy. - Krzyknęła wesoło Ava.

- Tak właściwie.. - Powiedzieli równocześnie Liam i Sophi.

- Tak właściwie to zaraz się spóźnimy. Chodźmy już. - Rzekłam.

Nie chciałam nikomu sprawiać przykrości, a tym bardziej Avie, która od jakiegoś czasu jest bardzo szczęśliwa. Nawet Sophi po mojej krótkiej i nic nie znaczącej wymianie zdać z Liamem trochę się rozluźniła.

- Korzystając z okazji gadaj. - Zwróciłam się do zadowolonego Liama. Dziewczyny wspólnie uciekły do łazienki, nie mogłam przepuścić takiej sytuacji.

- To nie czas, miejsce i nieodpowiednia osoba. Sophi tez nie powinna znaleźć się tam. - Zaczął. - Nie musisz się martwić, jesteście wszystkie bezpieczne.

- Nic z tego nie rozumiem. - Odparłam zrezygnowana. - Co.. U niego?

- W porządku.

- Nie jesteś przekonany. - Prychnęłam. - Oboje nie jesteście wylewni.

- Daj sobie spokój.

Zastanawiałam się nad sensem tego zdania. Czy starał się przekonać mnie do zapomnienia o Damienie. Czy może jednak zwyczajnie nie chciał rozmawiać o nim.

- Powiem ci tylko, że jeśli on coś chce. - Przerwał biorąc głęboki oddech. - To żeby zajęło mu to kilka lat, to i tak postawi na swoim.

- Do czego ja mu jestem potrzebna? - Zapytałam zaniepokojona.

- Tej nocy w której się poznaliście, rozpoznał w tobie wtedy kogoś bardzo mu bliskiego. - Odparł tajemniczo.

- Co? Nic z tego nie rozumiem. - Odpowiedziałam zmieszana. - Nigdy wcześniej go nie znałam.

- Mylisz się.

- Jestem pewna. - Warknęłam.

- Nigdy nie jesteśmy w życiu wszystkiego pewni. Na tym zakończmy temat.

Byłam coraz bardziej ciekawa Damiena i całej tej sytuacji. Liam wie ewidentnie dużo, ale z powodu mężczyzny nie chce nic zdradzić.

Nie spocznę dopóki wszystkiego się nie dowiem.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz