Rozdział 58. 'Wyjdź'

1.4K 70 16
                                    

Nowością dzisiejszego dnia jest to, że obudziłam się wypoczęta. Nie cierpię poranków, ale ten jest względnie dobry.

Rozciągnęłam się na łóżku i odwróciłam na bok, gdzie czekała na mnie najpiękniejsza twarz na świecie.

- Dzień dobry - Odparł również się rozciągając.

- Hej. - Wyszeptałam. - Głodny jesteś? Mogę coś zrobić. - Zaproponowałam wychodząc z łóżka. Mężczyźnie jednak to się nie spodobało i łapiąc mnie w talii ponownie rzucił na łóżku tuląc się do mojej szyi. - Co ty robisz? - Pytałam śmiejąc się i wierzgając rękami i nogami. - Łaskoczesz mnie!

- Wybacz nie mogłem się powstrzymać. - Mówił zaciągając ponownie mój zapach. - Cudownie pachniesz.

- Puść mnie proszę. - Prosiłam dalej się śmiejąc.

- Wykąp się ze mną. - Wyszeptał mi prosto do ucha, po czym wstał z łóżka i pociągnął mnie za sobą.

- Co? Poczekaj, nie.. - Wyrwałam się delikatnie mężczyźnie z uścisku.

- Widziałem cię już nago. - Odparł odwracając się do mnie. - Masz piękne ciało, nie wstydź się jego.

- Damien - Przewróciłam oczami. - Nie rozbiorę się przed..

- Już to zrobiłaś przypomnę ci drugi raz. - Zbliżył się i ponownie wziął moją dłoń i pociągnął za sobą. - Nie zrobię nic bez twojej zgody.

Szkoda.. Mimo wszystko byłam spięta, no bo jak mam mu się pokazać nago? Tak, widział już mnie, ale ja tego kompletnie nie pamiętam i nawet nie chce pamiętać tego dnia, a raczej nocy.

Mężczyzna zamknął za nami drzwi do łazienki i stanął ponownie na przeciwko mnie. Patrzył głęboko w moje oczy i powoli rozpinał jeden guzik koszuli za drugim. Zrzucił ją na podłogę i dłońmi zjechał powoli do rozporka i nadal patrząc na mnie rozpiął je szybkim ruchem.

- Rozbierzesz się sama, czy mam ci pomóc? - Moje usta samowolnie otworzyły się delikatnie.

Przełknęłam ślinę i złapałam za dół swojej koszulki, żeby ją zdjąć. Nie bądź mięczak, nie bądź mięczak. Zrzuciłam ją na podłogę i zabrałam się za dresy. Damien robił dokładnie to co ja wcześniej, po prostu stał i się na mnie gapił.

Na chwilę odwrócił się ode mnie i napuścił do wanny wody. - Chyba się zmieścimy. - Parsknął.

- Wybacz, nie stać mnie na nic większego. - Odparłam śmiejąc się.

- Zdejmiesz te dresy w końcu, czy masz zamiar w nich brać kąpiel? - Mówił zwracając mi uwagę, że nadal się nie rozebrałam. No tak, nie mam bielizny na sobie.

- A ty w bokserkach? - Odszczekałam.

Po moim pytaniu mężczyzna bez żadnych oporów zdjął bokserki ukazując mi swoją imponującą męskość. Przecież już cię widział. Mówiłam sama do siebie w myślach na odwagę.

Rozebrana szybko wskoczyłam do wanny od razu zanurzając się cała wraz z włosami. Po wynurzeniu odgarnęłam włosy do tyłu i zbliżyłam się do jednego końca wanny robiąc miejsce mężczyźnie.

- Chodź.

Mężczyzna wszedł zaraz do wanny trochę się krzywiąc na jej zbyt ciepłą temperaturę. - Sam ją taką puściłeś.

Wyciągnął w moją stronę ręce chcąc żebym się do niego zbliżyła. - Oprzyj się o mnie. - Poinstruował. Bez sprzeciwu zrobiłam to o co prosił. Mężczyzna przytulił mnie mocno do siebie, twarz schował w mojej mokrej szyi, a dłonie oplótł na moim brzuchu. - Musimy porozmawiać.

- Mhm.. Później. - On coś chciał, a ja jedynie na czym byłam skupiona to jego męskość, która czuje na swoich plecach.

Oparłam tył głowy o jego tors, zamknęłam oczy i rozluźniłam się już całkowicie. Damien sięgnął po płyn do kąpieli i polał sobie na jedną dłoń i zapytał. - Mogę cie umyć?

Poczułam przyjemne łaskotanie w brzuchu i na mojej kobiecości. Bałam się, ale byłam również ciekawa. Odpowiedziałam bez słowa, tylko poruszając głową twierdząco.

Wtarł płyn już w obie dłonie i prosząc mnie żebym troszkę się odsunęła zaczął myć moje plecy. Dokładnie centymetr po centymetrze. Za chwilę znowu przesunął mnie do siebie i złapał mnie mocno za szyję, myjąc i ją.

Czułam, że nie tylko mi się to podoba. Jego penis zdradzał, że i on jest podniecony. Z szyi powoli przeszedł do piersi, gładząc jedną i drugą. Za każdym razem po przejechaniu dłońmi po moich sutkach robiły się one coraz twardsze zdradzając tym razem mnie.

Poczułam jego usta na swoich policzkach. Całował mnie od ucha, aż w końcu odnalazł moje usta. Wszedł językiem gwałtownie szukając mojego. Dwoma palcami ścisnął mocno mojego sutka, doprowadzając do mojego delikatnego krzyku.

Całował mnie kolejny raz inaczej, w inny sposób. Był władczy, ale jednocześnie starał się być delikatny, żeby mnie nie wystraszyć.

Nagle przerwał pocałunek - Przepraszam, nie powinienem cię całować. - Zdębiałam, nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy zrobić.

Odsunęłam się kawałek od mężczyzny, aby odwrócić się w jego stronę. W jego oczach widziałam wyrzuty sumienia, ale dlaczego? - Nie rozumiem cię, co się stało? - Zapytałam. - Chciałam tego. - Odparłam nieśmiało.

Jego dłoń powędrowała do mojego policzka głaskając go - Dokończmy kąpiel. - Oboje, już bez żadnego słowa umyliśmy się i wyszliśmy z wanny. Po wysuszeniu się ręcznikiem wyszłam z łazienki po bieliznę i jakieś ubrania.

- Zaraz kierowca przywiezie moje ubrania. - Mówił dołączając do mnie w sypialni i siadając na łóżko w samym ręczniku.

Ubrałam szybko na siebie bieliznę, beżowe grube legginsy i biały krótki sweterek, a do tego długie, białe skarpety. Gotowa podeszłam do Damiena i usiadłam obok na łóżku.

- Dlaczego tak się zachowujesz? Co ty ode mnie chcesz? - Nie miałam już siły, nie wiedziałam co mam robić, ale musieliśmy porozmawiać. - Ranisz mnie takim zachowaniem.

- Uwierz mi, że skrzywdzenie cię to ostatnia rzecz którą chce. - Westchnął głośno. - Nie jestem odpowiedni dla ciebie - Zaczął. - Ale też nie chcę cię widzieć z innym.

- Okej. - Pokiwałam głową. - Wiesz, że to nie jest normalne?

- Jestem niezwykły. - Odparł dumnie. - Możesz robić wszystko na co masz ochotę, ale trzymaj się z dala od innych mężczyzn.

Po jego słowach wybuchnęłam głośnym śmiechem. - Może pójdę do zakonu? Jesteś śmieszny.

- Cieszę się, że cię rozbawiam. - Nadal mówił bardzo dumny z siebie. Nie mogąc go dalej słuchać, zwyczajnie wyszłam z pokoju kierując się od razu do kuchni.

Już byłam pewna, że z nim jest coś cholernie nie tak. A ja nie miałam zamiaru uczestniczyć w tym cyrku.

- Ja nie żartuję. - Mówił idąc ze mną na dół.

Odwróciłam się na pięcie i wycedziłam przez zaciśnięte zęby. - Nie chcesz mnie, ok. Ale nie mow mi co mam robić, a tym bardziej z kim. - Zaczęłam wywód. - Jak będę chciała to i na twoim biurku to zrobię z pierwszym lepszym.

Mężczyzna wpadł w jakąś furię, złapał mnie mocno dłonią za policzki, ściskając i powodując ogromny ból. Popchnął mnie o ścianę, na tyle mocno, że uderzyłam w nią głową. Do moich oczu nazbierały się łzy, które chciały się ulotnić, ale starałam się bardzo, żeby nie ujrzały światła dziennego.

- Nie prowokuj mnie. - Syczał. - Zabije każdego który cię dotknie. - Widziałam w jego oczach złość i furię, w tej chwili przerażał mnie jak nigdy dotąd.

- Nie rób mi krzywdy. - Wyszeptałam błagalnym głosem w tym samym momencie w którym pierwsza łza zleciała mi po policzku.

Na widok mojego przerażenia mężczyzna spuścił dłoń z mojej twarzy. Teraz on wyglądał na przerażonego, odsunął się krok ode mnie i patrzył na mnie z niedowierzaniem.

- Nie chciałem zrobić ci krzywdy.

- Wyjdź stąd proszę.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz