Rozdział 35. 'Nie waż się!'

2K 65 9
                                    

Wyjazd zdecydowanie nie zakończył się w dobrych relacjach. Kompletnie go nie rozumiałam. Cała niedziele spędziłam sama, totalnie sama zwiedzając miasto. Nie zamierzałam jednak prosić się go o choć chwile wspólnego czasu.

Po pierwsze to byłoby głupie, jest moim szefem.

Po drugie zadałam sobie pytanie, kim ja dla niego jestem, żeby chciał ze mną spędzać czas.

Po trzecie coś ukrywa, ale nie wiem, czy przede mną, czy przed całym światem.

Nieistotne..

Nawet w dziś ze mną nie rozmawiał, tylko się przywitał. Nawet w tej chwili jedziemy wspólnie autem w niezręcznej i odbijającej ciszy..

- Do zobaczenia. - Odpadłam wychodząc z auta, ten jednak nie odpowiedział już nic. Wiec zamknęłam drzwi od samochodu delikatnie i ruszyłam prosto do mieszkania.

Po przekroczeniu progu zobaczyłam nie tak stary widok. - No bez żartów! - Krzyknęłam radośnie - Zaraz to ja będę widzieć twój tyłek częściej niż swój.

- Co tak szybko?! - Krzyknęła Ava schodząc z wyspy w kuchni. - Przepraszam!

Przewróciłam oczami i szybko udałam się do swojego pokoju zostawiajac ich samym. Po 10 minut jednak zaczęli krzyczeć, żebym do nich zeszła.

- No opowiadaj jak było? - Podniecała się Ava.

- Damien cię nie zjadł? - Prychnął Liam.

- Nie, był gburowaty jak zwykle. No nie wiem, co mam wam opowiedzieć. - Mówiłam, skróciłam im po krótce wszystkie dni, a na koniec wróciłam do balu. - Był tam też jego ojciec.

Na wspomnienie o nim Liam poprawił się na fotelu i spoważniał. - Kim jest Anton? - Zapytałam wpatrując się głęboko w oczy Liamowi.

- Nie wiem. - Odparł bez namysłu.

Wiedziałam, że mi nie powie. Na co ja w ogóle liczyłam? Że będzie rozgadywał na prawo i lewo życie swojego kumpla, szefa, czy kim oni tam są.

***

- Kurwa kurwa kurwa! - Krzyczałam i zbiegałam na sam dół potrącając prawie Ave w korytarzu.

- Gdzie ty sie tak śpieszysz? - Wołała

- Zapomniałam! Zapomniałam, że się umówiłam na kawę przed pracą z Mattem! - Sięgnęłam szybko po kluczyki i uciekłam z mieszkania kierując się prosto na parking w biurowcu. Kawiarnia była na parterze naszego budynku, Matt opowiadał, że serwują tu najlepszą kawę. Oczywiście to część całej firmy, ale korzystają z niej również inni.

- Przepraszam! Zaspałam. - Powiedziałam siadając ze skruszoną miną.

- Nic nie szkodzi - Uśmiechnął się serdecznie, nachylając się w moją stronę i całując w lewy policzek. - No to opowiadaj, co ciekawego wyniosłaś ze szkolenia?

- A no widzisz, teraz to mi nie dorastasz do pięt. Będę najlepszym ekspertem w tej dziedzinie. - Żartowałam.

- Nie wątpię. - Odpowiedział ze szczerym uśmiechem. - Dziś czeka nas dużo pracy, ale wraz z Alice wprowadzimy cię, prawdopodobnie będziesz musiała samodzielnie stworzyć sobie team.

- Myślisz, że zatrudnią dla mnie innych?

- Zdecydowanie, każdy z nas jednak trochę czymś innym się zajmuje. Z tego co mi wiadomo to ty będziesz odpowiadać za socjale i ich monitorowanie. Wątpię, żeby rzucili cię samą sobie.

- Szczerze mówiąc to ja już nie wiem co ja chce robić. Ciągle mi się coś zmienia.

- No nie żartuj, dopiero co cię ukradliśmy, a ty już chcesz się przebranżowić? - Mówił popijając kawę.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz