Rozdział 44. 'Odchodzę'

1.7K 69 10
                                    

Hailey

- Ja już nie mogę znieść tej małpy! - Krzyczałam do słuchawki.

- Chyba nie będzie na tyle nierozważny i nie zostaniesz jej asystentka. - Odparła Ava.

- Wtedy wezmę kredyt i spłacę ich głupia umowę, przysięgam. - Warczałam. - Muszę kończyć, zaraz mamy spotkanie.

- Do później.

Przez całe spotkanie nie popatrzyłam się na niego ani razu, czułam jednak jego palący wzrok na sobie. Zastanawiałam się dlaczego go nie było, ale mogę tylko zgadywać, że pewnie na jakiś rajskich wakacjach z małpą.

- A ty Hailey co myślisz? - Wyrwał mnie z rozmyśleń.

- Eee.. Ja? - O czym oni mówią?!

- Możesz się skupić na pracy? - Warczał Damien.

- Przepraszam.. - Odparłam

- Wracając, projekt kończy się w tym tygodniu, wiec zostało wam niewiele czasu.

Dwie minuty później zbieraliśmy już dokumenty i wychodziliśmy z sali. Miałam do pogadania z Alice, bo leżę. Mam wrażenie, że całe spotkanie przespałam.

- Oo, jak dobrze, że cię widzę. - Usłyszałam skrzeczący głos. Błagam nie! - To co z tą asystentka?

- Ni... - Zaczęłam.

- Znajdziemy ci kogoś poza moja firma. - Przerwał mi mężczyzna stając tuż obok mnie.

- Ale.. - Kobieta skrzyżowała ręce na piersi i wydymała usta.

- Czy jestem jeszcze Panu do czegoś potrzebna? - Zapytałam pierwszy raz patrząc mężczyźnie w oczy. Wtedy kolejny już dziś raz poczułam dziwne uczucie w brzuchu.

Mężczyzna bez słów dał mi znak, że mogę już iść. Za plecami słyszałam jak bardzo niezadowolona jest Olivia, ale miałam to totalnie gdzieś.

Wiedziałam, że spodziewa się dziecka, ale po scenie jaka urządzili w jego apartamencie nie spodziewałam się, że będą razem.

Jest mi obojętny.

- Hailey, czy ty spałaś na tym spotkaniu? - Śmiał się Matt.

- Przepraszam was, jestem dziś padnięta. - Tłumaczyłam się.

- Hailey! Halo! Gdzie ty jesteś?

Usłyszałam przerażający, skrzeczący krzyk, aż się wzdrygnęłam.  Co ona znowu tu robi? Wstałam z krzesła, żeby mnie w końcu zobaczyła i zbliżyła się do mojego biurka.

- Jutro o 8 rano widzę cię u siebie w domu, adres wyślę ci sms. - Zaczęła.

- Słucham?

- Jutro rano u mnie. - Syknęła.

- Chyba coś ci się pomyliło. - Wstałam znowu z krzesła nachylając się w jej kierunku. - Nie jestem twoja asystentka.

- Jesteś, Damien wydał takie polecenie.

- Ale ma za dużo pracy. - Wtrąciła się Alice.

Olivia popatrzyła się znacząco na Alice i dodała. - Jutro u mnie i to tyle. Do zobaczenia. - Pomachała ręka z fałszywym uśmiechem i wyszła.

To chyba jakies żarty.

Bez namysłu ruszyłam w kierunku wind i udałam się na piętro Damiena. Buzowała we mnie taka złość, że sama zaczęłam się bać o jego zdrowie.

Bez pukania weszłam do pomieszczenia. Mężczyzna siedział na sofie popijając whisky, na przeciwko niego siedział dokładnie ten sam mężczyzna, którego pamietam z balu.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz