- Ja.. Przepraszam.. - Odparłam skruszona.
- Wyjdź stąd. - Wskazał ręką na drzwi, uciekłam w pośpiechu od nich udając się od razu do łazienki w której dałam upust emocjom i jak małe dziecko zwinęłam się w kulkę i zaczęłam ryczeć z własnej głupoty.
Nie wiem ile czasu mi to zajęło, ale miałam wrażenie, że kilka godzin. Z natłoku myśli wytrąciło mnie pukanie do drzwi w łazience i odgłos znajomego głosu.
- Hai! Jesteś tam? Proszę, wyjdź. - Wystraszona, że ktoś zobaczy mnie w takim stanie wytarłam łzy i wyszłam z najbardziej udawanym uśmiechem jakim się dało.
- O Mia, cześć. - Siłą rzeczy pociągnęłam nosem, co trochę mnie zdradzało.
- Hai, co się stało? Widziałam jak roztrzęsiona wyszłaś z biura Damiena. Coś ci zrobił? - Pytała zatroskana. - Przemyj buzię.
- Nie, to.. - Szlochałam. - To ja..
- Nie, nie kochana. Żaden facet nie jest wart twoich łez, a tym bardziej szef.
- Ale to moja wina.
- Słońce! Tym bardziej nie ma co płakać nad rozlaną kawę. Zapewniam Cię ja, mężatka na pełen etat. - Pocieszała mnie. - Otrzyj łzy i chodź ze mną.
Kobieta wyciągnęła mnie z łazienki, a końcowo i z biurowca.
- Gdzie idziemy? - Zapytałam w końcu.
- Pooddychamy świeżym powietrzem, a zaraz opowiesz mi co się stało.
- Świeże powietrze w Nowym Jorku? - Zapytałam ironicznie.
- Dobrze słońce, widzę, że już ci lepiej. Tak, wiec proszę, opowiadaj co się stało, że aż uciekłaś z płaczem.
- Spoliczkowałam go. - Odparłam szeptem.
- To mało powiedziane. - Usłyszałam za sobą mocny i donośny głos, aż razem z Mią wzdrygłyśmy.
- Proszę Pana. - Kiwnęła głową Mia w surową miną. - Do czego to Pan doprowadził, że biedna kobieta musiała, aż Pana spoliczkować i końcowo wpaść w rozpacz? - Nie! Nie! Nie! Mia.. Zabije cię.
- Chodźmy stąd. - Warknęłam i popchnęłam, żeby weszła do budynku. - Mia.. - Przy mijaniu się z mężczyzną starałam się wbijać wzrok w nogi, żeby tylko nie widział moich jeszcze świeżo po płaczu oczu. Złapał mnie za łokieć przez co musiałam się zatrzymać.
- Popatrz się na mnie. - Przez dłuższą chwilę zawstydzona milczałam. - Hailey. - W końcu podniosłam oczy w jego twarz, oczy nadal ze łzami tym razem już ze wstydu i bezradności. Kolejny raz widzi mnie w takim stanie. Na pewno uzna mnie za jakąś wariatkę.. - Nigdy nie chce widzieć cię we łzach, tym bardziej z mojego powodu. - Szepnął. - W porządku?
Kiwnęłam głową na potwierdzenie i delikatnie uniosłam kąciku ust do uśmiechu, żeby pozwolił mi wejść już za Mią do środka. Stała jak wryta i obserwowała wszystko z zaciekawioną miną, wiedziałam, że zaraz to ja będę się grubo tłumaczyć, ale nawet nie wiem z czego.
- No, no, no.. Co tu się właśnie wydarzyło? - Mówiła jakby do siebie kierując się do windy.
- Co? - Przewróciłam oczami.
- Jak długo to trwa? - Zapytała z szerokim uśmiechem.
- Co niby?
- No powiedz mi, że nic między wami nie ma. - Jeszcze plotek mi brakowało. - Uważaj na niego, jest bardzo przystojny, mądry i ogólnie zajebisty, ale takich jak my ma na pęczki. Nie warto się pchać, żeby zaraz cię porzucił.
CZYTASZ
Przypadek [Wersja robocza]
RomancePiękna młoda dziewczyna o imieniu Hailey dostanie życiową szansę na prace marzeń. Bez prawie żadnego zawahania przyjmie ją. Nawet nie przypuszcza kto będzie jej nowym szefem. Nie spodziewa się, że wszystko co teraz się jej przydarza to nie jest pr...