Wyszłam z jego biura z uśmiechem na twarzy, czułam satysfakcję. Nie pozwolę sobie na traktowanie mnie jak służącą. Byłam miła dla wszystkich, ale pod warunkiem, że ludzie są i dla mnie mili.
- Pani Hailey, proszę tu zaczekać. - Powiedziała recepcjonistka
- Dlaczego? - Zapytałam zmieszana.
- Pan Damien nakazał, żebyś tu na niego poczekała.
- Ok.
Dosłownie po chwili drzwi do jego biura się otworzyły i w moją stronę szła zgrabnie kobieta a tuż za nią mężczyzna. Jak tylko mnie zobaczyła przewróciła oczami i zabrała wzrok na ziemię. Pożegnała się z Damienem i zniknęła za drzwiami windy.
- Co się stało? - Zapytałam.
- Masz to o co prosiłem? - Zwrócił się do recepcjonistki.
- Tak, zostawiłam w kuchni.
- Chodź. - Złapał mnie za przedramię i pociągnął za sobą.
- Ale co się dzieje? - Pytałam zdziwiona.
- Oparzyłaś się.
- Ohh. - Spojrzałam na swoją zaczerwienioną rękę i momentalnie zaczęła ponownie boleć.
- Przystaw ją pod zimną wodą, na stole leży aloes ulży ci trochę.
- Dziękuje. - Jego zachowanie mnie bardzo zdziwiło, nie wiedziałam co mu siedzi w głowie. Jestem pewna, że typ ma kilka osobowości... Jak można być tak zmiennym w zachowaniu?
Damien stał w miejscu i obserwował mnie. Nie odzywał się, peszył i parzył mnie wzrokiem. Już nie czułam bólu oparzenia dłoni, tylko całego ciała przez jego wzrok.
- Będziesz tak stał i się gapił?- Zapytałam w końcu.
- Tak. - Oparł się plecami o zlew i wpatrywał się w moje oczy z uśmiechem jakiego nigdy u niego nie widziałam. - Lepiej juz? - Nie odpowiedziałam, kiwnęłam głową na potwierdzenie i wyjęłam dłoń spod wody. - Potrzymaj jeszcze pod strumieniem wody.
- Nie ma takiej potrzeby. Maść z aloesem mi pomoże, chce wrócić do pracy.
Po chwili do pomieszczenia doszła do nas znajoma twarz. Twarz, która w tej chwili jest ostatnią którą chciałabym oglądać, a najchętniej przywaliłabym w nią z zamkniętej pięści.
Spojrzałam się na niego spod byka i wyszłam szybko uderzając o mężczyznę barkiem.
- Wszystko w porządku?! - Syknął.
Odwróciłam się na pięcie i już chciałam coś powiedzieć, ale uprzedził mnie Damien. - Nie rób scen.
- Słucham? - Zapytałam w szoku. Sceny? Ja robię sceny? - Ten kutas złamał serce mojej przyjaciółce, a ty mi mówisz coś o zachowaniu spokoju?! - Warczałam.
- Kurwa to nie tak. - Odparł Liam.
- Nie mam zamiaru tu z wami stać i słuchać twoich tłumaczeń. Jesteś zwykłym złamasem i nie zasługujesz na Ava. Żegnam. - Powiedziałam i ruszyłam dumnie w stronę windy.
Wiedziałam, że takie zachowanie nie powinno mieć miejsca w pracy, nigdy nie szłam za uczuciami, ale jeśli chodzi o moich bliskich sytuacja totalnie się zmienia. Byłam bardzo nieprofesjonalna, ale nie było nikogo oprócz nas w tamtym miejscu, a w chwili zwolnienia mnie tylko odetchnę.
Po kilku godzinach nudzenia się, bo nie dostałam żadnego zajęcia od szefa ruszyłam na umówiony wcześniej lunch z Sophi. Umówiłyśmy się w parku na ławce ze względu na całkiem ładną pogodę, po drodze zakupiła nam po bułce i kawie.
- A ty co tu robisz? Słyszałam, że masz nową pracę. I to jeszcze jaką! - Krzyczała zadowolona Sophi.
- Dlatego chciałam się spotkać. - Westchnęłam. - Jak się okazuje. Eh.. Pracuje u Damiena.
- Damiena? - Zapytała skonfundowana. - C-co?! Ten Damien? Mówisz poważnie? - Krzyczała wstając z ławki i przystając przede mną.
- Soph proszę, uspokój się. Wszystko ci wyjaśnię.
Tłumaczenie całej tej sytuacji zajęło mi prawie 30 minut. Końcowo Sophi zrozumiała wszystko, ale nie była pocieszona tym co mnie spotkało. W jej oczach kolejny raz zawitał ból z tamtej cholernej nocy, bała się. Kto normalny by się nie bał?
+1 847 324 3225
Gdzie ty jesteś?
- Oo chyba książę się obudził, że ma asystentkę. Muszę już uciekać. - Powiedziałam do Sophi wstając z ławki i przytulając ją.
+1 847 324 3225
Za 20 minut widzę Cię u siebie w biurze.
Hailey
Zaraz będę.
- Wiem, że nie możesz nic zrobić, ale mam nadzieję, że po tych miesiącach uciekniesz od niego gdzie pieprz rośnie.
- Z pewnością, nie martw się.
Po drodze do biura zastanawiałam się dlaczego tak właściwie Liam od niej odszedł. Co mu stało na drodze? Jakaś inna kobieta? A może to Damien był wszystkiemu winny. Widać, ze jest ponad Liamem i mimo ich przyjaźni to Damien jest szefem, a przynajmniej tak mi się wydaje. Tylko co szef ma do związku pracowników, albo co lepsze przyjaciół?
W windzie spotkałam swojego nowego ulubionego kolegę. - Cześć Matt! - Krzyknęłam wskakując do windy.
- Dzień dobry wesołku, co u ciebie? - Odpowiedział z szerokim i pięknym uśmiechem.
- Lecę do prezesika, bo mnie wzywa. Przypomniał sobie o mnie prawie na koniec dnia.
- A to ciekawe. Jak ci się z nim współpracuje?
- To dopiero pierwszy dzień, a już sobie nagrabiłam wyzywając jego dziewczynę dziwką.
- Co? Z tego co mi wiadomo to on już nie ma kobiety, ale jestem ciekaw tej dziwki, więc kontynuuj.
Nie wiem nawet kiedy a zajechaliśmy już na jego piętro, ale był tak ciekawy wszystkiego, że postanowił pojechać ze mną jeszcze wyżej do biura Damiena.
- Hahaha i ty jeszcze żyjesz? Uwielbiam cię kobieto! - Krzyknął wesoło i objął mnie delikatnie barkiem.
W tym samym momencie drzwi windy rozsunęły się i naszym oczom ukazały się wkurzone oczy szefa, które nie wskazywały na nic dobrego.
- Dzień dobry - Skinął Matt Damienowi, a ja wyszłam na przeciw rekinowi.
- Do mojego biura. Raz. - Warczał przez zaciśnięte zęby nie spuszczając z oczu Matta.
Byłam kompletnie skołowana, nie wiedziałam dlaczego jest on tak zły. Czyżby to za Liama i moje nazwanie go złamasem? Chyba nie jest aż tak drobiazgowy i uczuciowy.
Szlam pewnie w kierunku jego biura i zastanawiałam się nad przyjaciółka, czy warto jej o Liame wspominać.
CZYTASZ
Przypadek [Wersja robocza]
Roman d'amourPiękna młoda dziewczyna o imieniu Hailey dostanie życiową szansę na prace marzeń. Bez prawie żadnego zawahania przyjmie ją. Nawet nie przypuszcza kto będzie jej nowym szefem. Nie spodziewa się, że wszystko co teraz się jej przydarza to nie jest pr...