Rozdział 38 'Nieposłuszna Hailey'

2.1K 66 20
                                    

- Nie idźmy jeszcze do mieszkania. Chodźmy coś zjeść i wypić! - Zaproponowałam wciskając w windzie pierwsze piętro.

- Zjemy i napijemy się u mnie.

- Dlaczego musi być po twojemu? - Oplotłam ręce w krzyż udając obrażona.

- Zawsze jest jak ja chce. - Odparł i wcisnął swoje piętro.

- Nie zawsze - Powiedziałam pewnie. Na co on zbliżył się do mnie i zassał się w moje usta, oddając pocałunek.

- To prawda, czasem napotykam komplikacje w postaci małej, wrednej i nieposłusznej Hailey. - Odparł wesoło.

Zgodnie z tym co mówił zjedliśmy u niego i napiliśmy sie wina. Jednak udało mi sie go namówić na zamówienie pizzy i wypicie taniego wina, po który na pewno by nie sięgnął.

- I jak? Smakuje ci? - Zapytałam zaciekawiona.

- Przecież do jest obrzydliwe, ale co sie dziwić jak to tylko 20 dolarów kosztuje.

- Nie marudź i pij!

Nie spodziewałam sie kompletnie, ze decyzja sprzed południa doprowadzi mnie do czegoś takiego. Mimo wszystko, dzień jak i wieczor był wspaniały.

- To może teraz, po alkoholu. - Zaczęłam. - Poznamy sie lepiej?

- Nie odpuścisz co?

- Nie chciałabym, muszę wiedzieć z kim mam do czynienia. - Zaśmiałam sie.

- Dobra, masz 3 pytania i koniec mojej wylewności.

- Pięć! - Krzyknęłam

- Trzy i ja również chce mieć prawo do pytania.

Obawiając sie o co zapyta odparłam - Ok, ja trzy, a ty jedno.

- To nie jest po równo. - Protestował.

- Po równo nie oznacza sprawiedliwie.

- Zgadzam sie, ale w tym przypadku to twoje naudużycie.

- Żebyśmy zaraz nie porozmawiali o twoich nadużyciach. - Prychnęłam. - Kim jest Anton? - Widziałam, że przez to pytanie miły wieczor może dobiec końca, ale postanowiłam zaryzykować.

- To ja jestem Anton.

- Zmieniłeś imię? Dlaczego?

- To kolejne dwa pytania. - Syknął.

- Dlaczego zmieniłeś imię?

Mężczyzna wziął głęboki oddech i zaczął mówić - Bo świat jest podły, potrafi człowieka wpierdolić w takie gowno, ze pół dzieciństwa dochodzi do siebie i nie jest w stanie. - Opowiadał- Moje imię Anton jest po moim zmarłym już wuju, skurwysyn gryzie teraz żwir i jest tam gdzie powinien. W skrócie nie chciałem mieć nic z nim wspólnego i dlatego postanowiłem zmienić to imię. - Widziałam, że wspomnienie o nim go wzburza, ale musiałam wiedzieć.

- Czy on cię w jakiś sposób skrzywdził? - Zapytałam ze współczuciem. Spodziewałam sie czegoś okropnego, nawet Damien nie życzył by śmierci komuś sobie bliskiemu.

- Bezpośrednio nie, czasem mnie bił, wyzywał, ale i nie licząc tego to w stosunku do mnie jest bez winy.

- Przykro mi Damien. - Nagle poczułam, że on zwyczajnie potrzebuje zrozumienia, że ten zimy Damien to tylko maska, która zakłada przez nieprzepracowane traumy z dzieciństwa. Rzuciłam mu się na szyje i przytulałam najmocniej jak to możliwe.

Z moich oczu mimowolnie zaczęły lecieć łzy spływając aż na jego plecy. Jakim to trzeba być skurwielem, żeby bić dziecko?!

- Masz jeszcze jedno pytanie. Nie zmarnuj tego. - Rzekł, delikatnie odciągając mnie od siebie. - Miałaś nie płakać. Tym bardziej z mojego powodu. - Warknął

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz