Rozdział 17.'Będziesz mi posłuszna'

2.3K 73 17
                                    

Hailey:

To chyba firma Damiena.

Ava:

Co?

Hailey:

Przyszedł na koniec mojej prezentacji. Zadzwonię po wszystkim.

Ava:

A Liam jest?

Hailey:

Nie wiedziałam go tutaj.

Po wysłaniu wiadomości zaraz z sali wyszło kilka osób gratulując mi przy tym świetnej prezentacji, co tylko mnie podbudowało. Na końcu wyszedł Simon

- Hailey, zapraszam cię do środka.

Po przekroczeniu tylko drzwi ujrzałam siedzącego Damiena w tym samym miejscu co wcześniej, teraz byłam w stanie mu się bardziej przyjrzeć. Miał na sobie czarną koszulę delikatnie rozpiętą i czarne spodnie od garnituru. Czarny to zdecydowanie jego kolor. Jedną nogę założył prawie na drugą i przetrzymywał prawą ręką. Przy tym obserwował jak wchodzę do pomieszczenia.

W sali zostały tylko znajome twarze Alice, Matta i niestety Conrada.

- Zajmij proszę gdzieś miejsce. - Usłyszałam za plecami głos Simona. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z prezentacji, spisałaś się na medal. Gratuluje.

- Dziękuje. - Uśmiechnęłam się speszona.

- Witamy w zespole! - Krzyknęła mi do ucha, siedząca obok Alice.

- Mam tą pracę? - Tylko się upewniam.

- Możecie już wyjść. - Odezwał się w końcu Damien.

Po jego słowach wszyscy zaczęli powoli wstawać od stołu chcąc opuścić salę konferencyjną wraz ze mną. - Ty zostajesz.

Żołądek zrobił mi fikołka i posłusznie wróciłam na swoje miejsca. Zaczęłam szukać dogodnego miejsca, abym mogła skupić na czymś wzrok, jednak nic z tego nie wyszło. Stres do mnie powrócił, a do tego wszystkiego zebrało mi się na wymioty.

Gdy tylko drzwi za ostatnią osobą się zamknęły usłyszałam delikatny hałas wskazujący na ruch mężczyzny. Tupot butów dawał znać, że zbliża się do mnie powolnym krokiem, zebrałam w sobie trochę odwagi i odwróciłam się w jego stronę.

Dlaczego on musi być tak przystojny?

- Jak się czujesz? - Zapytał w końcu.

- Dobrze, a co to ma do rzeczy?

Usiadł dosłownie obok mnie, dzieliło nas może pół metra, czułam jego cudowny zapach perfum, który uzależniał z każdym wdechem coraz bardziej i bardziej.

- Rozumiem, że to twoja firma. - Bardziej stwierdziłam, niż zapytałam.

- Mhm.

- Jesteś prezesem.

- Jak widać.

- Będziesz moim szefem.

- Zgadza się. - Odpowiadał jak robot wpatrzony w moje oczy. Mam wrażenie, że w ogóle nie mrugał. - Będziesz mi teraz posłuszna. - Po tych słowach jego kąciku ust delikatnie drgnęły.

- Słucham? Co to ma znaczyć?

- Jesteś mądrą dziewczynką, dobrze wiesz co mam na myśli.

Do mojej głowy zaczęły wpadać myśli, setki myśli. W końcu wszystko zrozumiałam, spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Do oczu zleciały mi się łzy i chciałam stamtąd uciec jak najszybciej się dało.

Przypadek [Wersja robocza]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz