2. ZOSTAW MNIE!

2.8K 44 12
                                    

Nie wiem ile godzin, dni, tygodni minęło, ale wciąż tu leżałam. Bracia mnie nie szukają? No tak w końcu nie mają problemu na głowie... Uchyliły się drzwi i zajrzał tutaj mój porywacz.

- O no w końcu się obudziłaś. Ile można spać?! Dwa dni?! - Krzyczał na mnie a mi od razu oczy się zaszkliły.

- Prze-przepraszam.. - Wyjąkałam się błagając w myślach by nie zaczął nic mi znowu robić.

Niestety.. Znowu.. Zaczął mnie brutalnie bić, szarpać, dusić. Popychał mnie w kąty, podchodził, bił, po chwili podnosił i znowu popychał. I tak w kółko. Co chwilę się obijałam gdzieś, lecz z dwa razy tak mocno uderzyłam głową, że nie potrafiłam złapać tchu. Myślałam wtedy, że mój jakże krótki żywot zaraz się skończy.

Przestał mnie bić po jakiś około 10 minutach, gdy ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Puścił mnie upadłam na podłogę a on poszedł otworzyć drzwi. Siniaki miałam wszędzie. Na twarzy, rękach, nogach, szyi.. W buzi czułam również metaliczny posmak, co oznaczało, że miałam na twarzy również i krew. Pewnie rozciętą wargę.

Zza drzwi usłyszałam krzyki i dwa huki. Wtedy zewnętrznie straciłam przytomność, ale ja wszystko widziałam, słyszałam i czułam.

- TU JEST! - Krzyknął znajomy głos. Należał chyba do któregoś z braci. Nie myliłam się. Odwrócił mnie na plecy i ujrzałam twarz Tony'ego. Była przerażona a oczy miał podkrążone. Widać było, że prawie nic nie spał. - Ej mała odezwij się do mnie! No gdzie wy jesteście?! Chodźcie tutaj! - Krzyknął, aby chyba reszta braci przyszła. Tak się stało. Po chwili ujrzałam w drzwiach resztę braci.

- Hailie.. - Powiedział Vincent podchodząc do mnie.

- O boże malutka.. - Tym razem odezwał się Will

Dylan i Shane natomiast siedzieli cicho i tylko do nas podeszli. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. Co się dziwić.. Zobaczyli swoją siostrę całą pobitą z rozerwanymi ubraniami i nieprzytomną.

- Dylan weź ją na ręce jedziemy do szpitala. Natychmiast! - Powiedział zdenerwowany Vince. Nigdy nie słyszałam jego w takiej odmianie.

- Jasne! - Potwierdził brat, po czym poczułam jak bierze mnie na ręce.

Nie wiem, czemu ale nie chciałam tego. Bałam się ich. Bałam się, że zrobią mi to, co tamci.. A ja nie chciałam tego.. Gdy wsiedliśmy do samochodu straciłam kompletnie świadomość.

Obudziłam się i nikogo obok mnie nie było. Zmieniło się to po niecałych dwóch minutach. Każdy wszedł do Sali i gdy zauważyli, że nie spałam, jako pierwszy podszedł do mnie Dylan. Chciał się przytulić a ja od razu przesunęłam się na drugą stronę łóżka.. Bałam się go.. Jak w sumie każdego z nich.

- Hailie... - powiedział zmartwionym głosem.

Nie odpowiedziałam nic. W oczach pojawiły mi się łzy i coraz ciężej mi się oddychało.

- Malutka.. - Odezwał się Will dotykając mojego ramienia. Od razu się przestraszyłam i znowu się odsunęłam. Po dwóch stronach łóżka stali bracia i czułam się jakbym była w wielkim niebezpieczeństwie.

Siedziałam na środku łóżka ze zgiętymi nogami pod głowę i trzymałam na niej ręce.

- Hailie. Spokojnie uspokój się.. - Powiedział Vince siadając na łóżku i dotknął delikatnie mojej ręki żebym na niego spojrzała.

Zamiast tego znów się odsunęłam na łóżku i zaczęłam wołać pomocy. Serce biło mi coraz szybciej, co zauważyli bracia na kardiomonitorze.

- Shane leć po lekarza - zarządził Vince

- Mała musisz się uspokoić. Postaraj się proszę! - Powiedział Tony. Słyszałam u niego przerażenie. On się o mnie naprawdę martwił.. Jak każdy..

Do Sali weszła zaalarmowana lekarka i od razu wyprosiła braci z Sali.

- Spokojnie Hailie. Dostaniesz leki uspokajające. Już jest dobrze. Nic ci tu nie grozi. Nie stanie ci się krzywda. - Uspokajała mnie kobieta. Była ona bardzo miła. Posiedziała jeszcze trzy minuty uspokajając mnie i kontrolując mój stan.

Zasnęłam po około trzech minutach odkąd lekarka wyszła.

Budziłam się, co chwilę i raz usłyszałam, że dostałam wypis. Tak szybko?! Wtedy zasnęłam już na dobre. Wstałam klasycznie rozejrzałam się po pokoju i ujrzałam, że nie jestem w szpitalu. To był mój pokój. W rezydencji Monetów. Chciałam zejść na dół po wodę, ale słyszałam rozmowę Willa i Vincenta. Od razu ją podsłuchałam. Z tego, co słyszałam to Will płakał.

- Will nie płacz.

- Łatwo ci kurwa mówić, bo masz w dupie to, co myśli o tobie Hailie.

- Nie mam tego w dupie. Nigdy nie było mi tak przykro jak teraz, ale potrafię tego nie pokazywać.

- Vincent ty nie wiesz, o co chodzi. Tu nie chodzi o to, że pewnie teraz mnie może nienawidzić. Ona się mnie boi...

- Musimy się dowiedzieć, dlaczego się nas boi. Co się stało, że jest aż tak przerażona.

- Nie wiem, ale nie odpuszczę dopóki nie przestanie się mnie bać.

- Will tylko nie naciskaj na nią. Wiesz, jakie ma obrażenia lub co przeszła? Dowiedzieliśmy się tylko od lekarza MOŻLIWEJ wersji. Mogła ona wyglądać inaczej. Może ma dobry powód, czemu się nas boi.

- Ja pierdole dobra idę do niej. Zobaczę czy śpi.

W tym momencie usłyszałam kroki, które szły w moją stronę. Zamiast wrócić do pokoju udawałam, że nic nie słyszałam i zaspana przyszłam po wodę.

_____________

818 słów.

Hejka kochani! <3
Kolejny rozdział opowiadania. Mam nadzieję że się spodobał.

Ocena i opinia ---------->

Do zakończenia tej historii jeszcze długa droga więc zachęcam do obserwowania mojego konta ❤️

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz