- Stójcie. - Powiedział jeden mężczyzna.
Odwróciłyśmy się powoli a naszym oczom ujrzały się pięciu mężczyzn.
- Macie być cicho, bo źle się to skończy.
- Czego chcecie? - Zapytałam.
- Ciebie Panno Monet. - Powiedział jeden z nich a ja zesztywniałam cała. - Twoją koleżankę mamy w dupie, więc niech se idzie. Będzie lepiej i dla niej i dla ciebie. Ale piśnie jedno słówko to po tobie.
Spojrzałam na Monę i kiwnęłam delikatnie głową dając znak, że może iść. Wiedziałam, że powie to moim braciom i mimo że grozili, że coś mi się wtedy stanie miałam to gdzieś. Mona poszła a ja zostałam sam na sam.
- Żadnym głupot i nie wołaj pomocy nie uda ci się to. - Powiedział mężczyzna i podszedł do mnie, na co się jeszcze bardziej spięłam i chciałam się wycofać, ale mnie złapał i przyłożył coś do buzi, po czym zasnęłam. Ostatnie, co usłyszałam jak idziemy w stronę auta, którym tu przyjechali i braci, którzy wołali moje imię.
Obudziłam się w jakimś niezadbanym pomieszczeniu, które oświetlała jedynie mała żarówka, która zwisała z sufitu. Niestety nie wiem ile byłam tak nie przytomna. Po kilku minutach do pokoju wszedł jeden z porywaczy. Uderzył mnie z całej siły pięścią w twarz, na co polała się krew i to nie mało. Uderzył mnie raz jeszcze, ale delikatniej, ale jednak mocno i zrobił mi zdjęcie. Zastanawiałam się, po co ale odpowiedział mi na to pytanie od razu po tym jak o tym pomyślałam.
- Wyślemy to zdjęcie twoim braciom. Niech zobaczą jak świetnie się bawimy prawda? - Mówił to z takim spokojem. Podszedł do mnie delikatnie i chciałam się odsunąć, lecz dopiero teraz zauważyłam, że moje ręce były przywiązane sznurem do ściany. - Nie uciekniesz Monet. - Powiedział i zaczął jeździć ręką po moim ciele. Podwinął mi sukienkę a ja zaczęłam się szarpać. Chciał mnie skrzywdzić!
Jedna z jego dłoni dotknęła mojego nagiego uda i pojechała wyżej. Jeszcze nigdy tak bardzo nie krzyczałam jak teraz... Krzyczałam, płakałam i wołałam pomocy tak głośno jak nigdy. Otworzyłam po kilku minutach oczy i zauważyłam w tym momencie moich braci, którzy weszli przestraszeni do pokoju. W tej chwili film mi się urwał. Zemdlałam.
Obudziłam się i wciąż byłam w tym samym pomieszczeniu, co wcześniej. Otworzyłam oczy i jęknęłam z bólu. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam braci, których przejęty wzrok wylądował na mnie. Od razu się odezwali.
- Hailie?! Jak się czujesz?! - Zapytał Dylan.
- A jak mam się kurwa czuć?! - Powiedziałam, po czym dodałam. - Przepraszam.
- Spokojnie Hailie będzie dobrze. - Uspokajali mnie bracia.
- Hai.. - Zaczął Shane, ale nie dokończył, bo drzwi zaczęły się otwierać.
- O Monetowie widzę, że już nie śpicie. - Powiedział mężczyzna wchodząc głębiej do pokoju. - Perełka też już nie śpi. To, co czas na zabawę? - Odezwał się do mnie porywacz wyjmując nóż z kieszeni. Oczy od razu mi się rozszerzyły i podciągnęłam się do pozycji siedzącej. Podszedł do mnie z tym nożem a bracia patrzyli na nas przestraszonym wzrokiem. - Chodź. Nawet nie próbuj uciekać ani nic, bo ci się nie uda. - Szepnął mi do ucha rozcinając moje sznury.
Wstałam i spojrzałam jeszcze raz na braci, którzy patrzyli na nas z dołu.
- Idziemy. - Chwycił mnie za przedramię i skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
- ZOSTAW JĄ! - Krzyknęła święta trójca, na co on się tylko złowrogo uśmiechnął i zamknął drzwi.
Poszliśmy do pokoju obok. Było tam wielkie łoże z czerwono-czarną pościelą. Nie zamykając drzwi od razu rzucił mnie na łóżko i zaczął się do mnie dobierać.
CZYTASZ
Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE
Roman pour AdolescentsŻycie Hailie Monet razem z piątka braci. Jak Hailie życie się potoczy po porwaniu?