Powtórka
Od razu zerwałam się na równe nogi tak jak reszta. Adrien otworzył powoli drzwi i się rozejrzał. Jego wzrok zatrzymał się na czymś a jednak na kimś, kto leżał na ziemi na samym dole schodów. Wyjrzałam tam i gdy zobaczyłam, kto to od razu wybiegłam z domu..
Na ziemi leżał mój syn... Rzuciłam się do niego biegiem i ukucnęłam przy nim.
- Vince! Vince mów do mnie! Słyszysz?! Mów do mnie! – Krzyczałam do syna, który na całe szczęście miał otwarte oczy.
- Słyszę mamo.
- Cieszę się. Adrien przynieś ten mój plecak! – Krzyknęłam do męża, który po minucie wrócił z moją torbą ze sprzętem ratunkowym.
- Przepraszam cię.. – Powiedział mój syn. Po chwili jednak dodał – Znowu brałem...
- Porozmawiamy o tym później. Chłopcy dzwoniliście na pogotowie?
- Tak będzie za niecałe 10 minut. - Odpowiedział Shane.
- To dobrze.
- Nie jesteś zła?
- Jestem.
- Nie słychać tego po tobie..
- Bo cię kocham i będę cię wspierać, ale jednocześnie mnie wkurwiasz po za skalę wiesz?
- Przepraszam.
- Dasz radę do przyjazdu karetki?
- Tak nic mi nie jest. - Powiedział syn i chciał wstać, ale go powstrzymałam.
- No nie jestem tego taka pewna. Nie ruszaj się możesz mieć uraz kręgosłupa. Spadłeś ze schodów. Wiedz, że zapisze cię do psychologa, gdy wyjdziesz ze szpitala.
- Nie! Nie jestem wariatem!
- No nie jesteś. Ale i tak tam pójdziesz. Na odwyk też.
- Nie będę nigdzie chodził! Pojebało was chyba! - Zaczął krzyczeć i z małą ilością sił podniósł się i chwiejnym krokiem podszedł do Adriena stając nim twarzą w twarz.
- Vince odejdź. Jesteś pod wpływem nie wiadomo, czego i nie zamierzam się z tobą kłócić.
- Weź spierdalaj! Nigdzie mnie nie wyślecie! Nie będę kurwa nikomu się spowiadał z mojego życia! - Krzyczał syn i rzucił się na Adriena.
Chłopacy chcieli go odciągnąć, ale nie dawali rady przez narkotyki, które syn zażył.
Po 10 sekundach rzuciłam się do torby i wyciągnęłam diazepam. (Pochodna benzodiazepiny o działaniu przeciw lękowym, uspokajającym i przeciwdrgawkowym. Zmniejsza napięcie mięśniowe i ma działanie nasenne.) Wzięłam odpowiednią ilość i podeszłam do mężczyzn, którzy próbowali zapobiec katastrofie, którą mógłby wyrządził syn. Wstrzyknęłam Vince'owi lek, który po chwili zaczął działać, bo syn się uspokoił.
- Połóż się. - Powiedziałam stanowczo, ale on stracił przytomność. - Vince! - Krzyknęłam i od razu kucnęłam i sprawdziłam jego funkcje życiowe.
Nie oddychał...
- On nie oddycha.. - Powiedziałam i zaczęłam go reanimować. - Dylan weź załóż mu kołnierz, bo podczas spadku mógł sobie coś zrobić w głowę, Tony weź zamień się ze mną na 3.
- Okej. - Powiedzieli bracia. Dylan zrobił to, o co poprosiłam a po chwili Tony kontynuował reanimację.
Zrobiłam wkłucie dożylne i podałam ketoprofen na zbicie gorączki, którą miał.
CZYTASZ
Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE
Teen FictionŻycie Hailie Monet razem z piątka braci. Jak Hailie życie się potoczy po porwaniu?