2.5 SEN

556 19 18
                                    

W: Jak tam malutka wszystko dobrze?

H: Tak. Właśnie jestem na mieście i zaraz będę wracała do taty i dzieci.

W: Dobrze to nie przeszkadzam. Miłych zakupów.

H: Nie przeszkadzasz. I tak teraz nie jestem w sklepie tylko w aucie.

W: Rozmawiasz podczas drogi?

H: No w tym aucie mam połączony telefon z głośnikami w aucie, więc no heh.

W: A no chyba, że tak.

H: Spokojnie wiem, że jesteście uczuleni na rozmowy przez telefon w trakcie jazdy.

W: I to bardzo. A jak u taty? Wszystko w porządku?

H: Tak wszystko u niego w porządku.

W: To dobrze. Ale jakby coś się działo to dzwoń jasne?

H: Przecież wiem Will.

W: Ja wiem, że wiesz, ale wolę przypomnieć

H: Ehh.. Dobrze dobrze. Pamiętam to odkąd do was się wprowadziłam, czyli od 27 lat.

W: Cieszę się.

H: NO KURWA!

W: Hailie?! Halo?! HAILIE ODEZWIJ SIĘ!

H: Will..

W: HAILIE, CO SIĘ STAŁO?!

H: ...

W: HAILIE?! ODPOWIEDZ! MÓW DO MNIE!

Rozejrzałam się ledwo przytomnie wokół siebie i zobaczyłam, że wjechało we mnie auto. Widziałam w tym aucie mojego syna.. Mojego syna za kierownicą.. Uśmiechał się do mnie podle..

Potem byłam nieprzytomna, ale wiedziałam, że mój syn był pod wpływem narkotyków i alkoholu. Nikt mi nie musiał tego mówić. Byłam tego pewna.

Obudziłam się cała przerażona. Zerwałam się z łóżka i spojrzałam na siebie w lustrze. Wszystko w porządku.. To tylko sen.. Zły sen.. Jest wszystko okej.. Żyje..

Poszłam do łazienki i oblałam sobie twarz zimną wodą. Ubrałam czarną przewiewną sukienkę z dekoltem hiszpanki i poszłam się przejść.

Było około godziny, 10 ale nikogo nie widziałam, co oznaczało, że Cam i dzieci byli u siebie w pokoju.

Chodziłam tak niecałe 2 godziny. Wróciłam do domu po tym długim i przyjemnym spacerze. Weszłam do środka domu i od razu dzieci do mnie podbiegły. Cam również.

- Boże królewno gdzie byłaś?

- Przejść się.. Musiałam porozmyślać.

- Dobrze, ale mów mi następnym razem. Wiesz jak się przestraszyłem?

- Przepraszam..

- Nic się nie stało tylko obiecaj, że już mi tak nie zrobisz. Chcesz bym na zawał zszedł?

- Nie i obiecuje. – Powiedziałam przytulając się do taty. Dzieci również do nas dołączyły.

- Mamuś pójdziemy się pobawić na plażę?

- Jasne. Ubierajcie butki i idziemy.

- Dziadek pójdziesz z nami? – Zapytał Elijah.

- Oczywiście. Chodźcie.

Siedzieliśmy w czwórkę na plaży i się wygłupialiśmy. Biegaliśmy po plaży, bawiliśmy się w wodzie oraz budowaliśmy zamki z piasku. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam, że tata mimo już swoich lat wciąż trzyma formę i kondycja go nie opuszcza.

Tata bardzo często spoglądał na mnie z uśmiechem, gdy bawiłam się z dziećmi. Pomyślałam, że mógł wyobrażać sobie mnie, jako takie dziecko, bo nigdy mnie nie widział jak budowałam zamki z piasku, biegałam po plaży lub jakkolwiek bawiłam się zza dziecka. Nie widział jak dorastałam. Mimo że poznał mnie w wieku 14 lat i jestem z braćmi już 27 lat to z ojcem nie widywałam się za często.

Około godziny 21 wróciliśmy do domku. Każdy poszedł się wykąpać a potem spać. Ten dzień był naprawdę przyjemny.

_________

506 słów

Hej kochani!

Jeden z krótszych rozdziałów ale tak jak mówiłam niektóre takie będą. Mam nadzieję że chociaż się podobał. (:

Kończę właśnie pisać ostatni rozdział i biorę się za Epilog... Dziwnie się czuję kończąc tę opowieść ale kiedyś musiało to nadejść, prawda?

Do zobaczenia niedługo <3

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz