3. ODDYCHAJ HAILIE!

2.7K 37 9
                                    

- O Hailie nie śpisz. - Spojrzał na mnie Will, gdy zobaczył, że schodzę po schodach.

- Mhmm.

- Hailie późno już. Idź spać. - Wtrącił się Vince.

- Przepraszam.. - Powiedziałam to bojąc się, że przez to zrobi mi krzywdę.

- Za co mnie przepraszasz? - Zapytał nie, co zdziwiony.

- Już idę spać.. - Powiedziałam to patrząc w ziemię. W ogóle nie mogłam złapać kontaktu wzrokowego z żadnym z braci. Bałam się, że przez to, że tylko na nich spojrzę to zaczną mnie bić. Przyniosłam szklankę, ale nie nalałam wody. Po wypowiedzeniu tych słów poszłam już na górę szybszym tempem, aby jak najszybciej znaleźć się w swoich czterech ścianach.

Weszłam do pokoju usiadłam na łóżku i jedna samotna łza spłynęła mi po policzku. Przed snem udałam się jeszcze do łazienki. Już miałam zamiar wychodzić, ale zobaczyłam siebie w lustrze.. Wyglądałam okropnie... Nie mogąc na siebie patrzeć wyszłam z pomieszczenia i poszłam spać. Zasnęłam bardzo szybko.

Obudziłam się z powodu gorąca, które we mnie uderzyło. Nie mogłam oddychać.. Była noc, bo na dworze było ciemno. Nie mogłam zawołać o pomoc brakowało mi powietrza. Niedługo się uduszę! Przez przypadek zrzuciłam ze stolika obok lampkę nocną. To było oczywiste, że bracia to usłyszeli nie było szans, że nie. Tak jak się spodziewałam po kilku sekundach, które trwały jak wieczność przyszedł do pokoju Will.

- HAILIE?! Co się dzieje?! Malutka oddychaj proszę cię! ZARAZ SIĘ UDUSISZ! - Mówił do mnie bardzo przejętym głosem.

- CO SIĘ DZIEJE?! - Przyszedł Dylan, który jak zwykle zaczął się drzeć.

- Mała proszę cię oddychaj! - Powiedział głośniejszym tonem mój ulubiony brat.

- BOŻE HAILIE! - Przyszedł Tony z Shane'm. Zaraz po nich przyszedł Vince.

- CO SIĘ STAŁO?! - Zapytał dosyć zszokowany tą sytuacją, którą zobaczył.

- HAILIE SIĘ ZARAZ UDUSI! NIE MA CZASU JEDZIEMY DO SZPITALA! - Wypowiedział te słowa Will, po czym wziął mnie na ręce. Nie chciałam być przez nich dotykana, ale nie mogłam się wyrwać.

Droga minęła nam bardzo szybko. Może, dlatego że osoba, która prowadziła nie przestrzegała żadnych zasad drogowych. Tą osobą był Will.. Nie znałam go od tej strony, ale tu chodziło o moje życie a ono było dla nich bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze. Byliśmy już pod szpitalem tym razem na ręce wziął mnie Dylan i od razu, gdy weszliśmy do budynku wołał pomocy. Kazano mu mnie gdzieś zanieść, po czym nałożono mi maskę by łatwiej było mi oddychać. Poczułam również ukłucie w ramie, co przez rany było bardzo bolesne. Każdy z braci mnie widział w takim nieprzyjemnym stanie. Po chwili powieki same mi opadły i zasnęłam z uspokojonym oddechem.

Obudziłam się około 10 i w sali byli wszyscy..

- Hailie.. - Jako pierwszy odezwał się Tony.

Podeszli do mnie kawałek a ja od razu cała się spięłam.

- Hailie spokojnie nie możesz się denerwować..

- Malutka nic ci nie zrobimy.. Jesteśmy twoimi braćmi nie skrzywdzimy cię.. - Mówił do mnie z troską Will, ale mimo jego słów i tak się ich bałam. - Mogę podejść? - Nie czekając na odpowiedź zaczął powoli podchodzić a ja patrzyłam na niego przerażonym wzrokiem.

Usiadł obok na krześle i zaczął znowu mówić.

- Malutka.. Nie ważne, co się stanie.. Zawsze będziesz dla nas najważniejsza... Nigdy przenigdy nie pozwolimy by ktoś zrobił ci tak wielką krzywdę po raz drugi.

Patrzyłam w jego oczy. Były zapełnione troską, współczuciem, gniewem i smutkiem. Po raz pierwszy od bardzo dawna udało mi się załapać kontakt wzrokowy. Niby wiedziałam, że nic mi nie zrobią, ale jednak miałam obawy.

- Hailie.. Wszystko będzie dobrze.. Zobaczysz.. Ułoży się wszystko.. Będzie tak jak dawniej.. - Jeszcze nigdy nie usłyszałam takich słów z ust Tony'ego.

Patrzyłam na ich miny. Wszyscy stali po jednej stronie, więc wszystkich bez problemu widziałam. Po chwili zrobiłam to, co od bardzo dawna chciałam, ale się bałam. Rozłożyłam ręce w geście zaproszenia do przytulasa. Każdy się uśmiechnął i podszedł się przytulić. Nawet Vincent. Zrobili to jednak bardzo ostrożnie, bo wiedzieli, że każdy dotyk może przyprawić mi ból.

- Kochamy Cię dziewczynko. - powiedział Dylan.

- Ja was też. - Odpowiedziałam tak zachrypniętym głosem jak nigdy. Przestaliśmy się przytulać i od razu dostałam do ręki szklankę wody. Wypiłam całą i podziękowałam. Rozmawialiśmy chwilę, ale ten moment przerwała nam pani doktor.

- Dzień Dobry. - Przywitała się i podeszła do mojego łóżka. Zaczęła pytać o moje samopoczucie, na co odpowiadałam, że czuję się dobrze. Po kilku minutach poprosiła opiekuna prawnego na rozmowę.

Ja w tym czasie rozmawiałam z chłopakami o wszystkim i o niczym. Gdy przyszedł z powrotem Vince poinformował mnie, że nie powinnam się stresować i wysilać, aby moje serce mogło odpocząć od wszystkiego, co mnie spotkało w najbliższym czasie.

______________

753 słowa.

Hejka kochani <3
Jeszcze dzisiaj opublikuję czwarty rozdział. <3

Pytania które zadałam w poprzedniej części i na nie odpowiedzieliście to postaram się tak zrobić jak chcecie. Zaspoileruję troszeczkę ---- Hailie dostanie propozycję modelki w około 40 rozdziale. Sama nie wiem ile będzie rozdziałów. Jeśli będziemy zbliżać się do końca będę was informować. <3

Wolicie szczęśliwe czy smutne zakończenie? ---->
(Przyznam się że lepiej pisze mi się smutne ale dostosuję się do was tak jak będziecie chcieli <3)

Pa misiaczki do zobaczenia jeszcze dzisiaj <3

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz