29. ANJA I PRACA

1.1K 28 26
                                    

Obudził mnie hałas spowodowany przez braci. Adrien bardzo wcześnie rano wyjechał, więc byłam sama w pokoju. Nagle do pokoju wparował mi Dylan.

- Hailie! - Zawołał mnie przerażony.

- Tak? Stało się coś? - Zapytałam zaspana spoglądając na brata.

- Tak i to bardzo! Musisz nam pomóc!

- Co się stało?!

- Anji wody odeszły!

- Anja jest w ciąży?!

- Tak?! Nie widziałaś?!

- Nie!

- Dobra później pogadamy chodź szybko! - Pobiegłam za Dylanem do sypialni Vincenta. Vincent kucał przy niej i ją uspokajał, mówiąc żeby oddychała a reszta braci stała niepotrzebnie wokół niej.

- Co się dzieje?! - Krzyknęłam a bracia na mnie spojrzeli.

- Jezu Hailie całe szczęście, że jesteś! Anja rodzi!

- To wyjdźcie a nie potrzebnie tu stoicie! Przynieście jakieś ręczniki. Anja oddychaj razem ze mną. - Uspokajałam Anję dodając po chwili braciom. - Wzywaliście w ogóle karetkę? - Bracia stali cicho i popatrzyli po sobie. - Tak myślałam. Zamiast tak stać to dzwońcie.

Bracia przynieśli wszystko, o co poprosiłam i wyszli z pokoju. Tylko Vincent został. Po 10 minutach przyjechała karetka gdzie w tym czasie ratownicy zakończyli odbierać poród a ja wszystko mówiłam, co się zadziało. Pogratulowali mi dobrze wykonanej pracy, po czym zbadali Anję i jej nowo narodzone dziecko. Vincent, jako tata przeciął pępowinę a ja wyszłam z pokoju gdzie zostałam zaatakowana przez braci. Od razu zalali mnie falą pytań czy wszystko dobrze, na co odpowiadałam, że tak.

Poszłam do siebie do pokoju i wzięłam bardzo długi prysznic rozmyślając wszystko, co się wydarzyło. Miałam żal do braci, że nie powiedzieli mi, że będę ciocią. Jak oni tak mogli? Mieli na to 9 miesięcy a ani słówka.

Wyszłam z łazienki w samym ręczniku, bo nie wzięłam ubrań a w mojej sypialni byli wszyscy bracia oprócz Vincenta, który pojechał z Anją do szpitala. Szybko weszłam do garderoby i ubrałam moje ulubione ciuchy. Beżowa obcisła spódnica przed kolana i do tego czarny golf. Dodałam naszyjnik i kolczyki, po czym wyszłam z łazienki.

Stanęłam w drzwiach i chciałam się odezwać, ale wyprzedził mnie Shane.

- Mała nie wiem, co byśmy bez ciebie zrobili.

- Też nie wiem. Wy jesteście jacyś nieogarnięci. Jak można nie zadzwonić na pogotowie, gdy komuś wody odeszły w domu?!

- To ze stresu.. - Przewróciłam oczami, gdy usłyszałam tłumaczenie i podeszłam do biurka gdzie leżała teczka z dokumentami. Miałam iść dzisiaj na rozmowę o pracę, ale nie stresowałam się, bo byłam pewna, że z takim wykształceniem zostanę przyjęta.

- Jedziesz gdzieś? - Spytał Tony, gdy wychodziłam z pokoju.

- Tak. - Odpowiedziałam i poszłam na dół a za mną bracia. Dzisiaj nie było jakoś ciepło, więc ubrałam płaszcz.

- Gdzie jedziesz? - Dopytywał się Dylan.

- Do szpitala. - Rzekłam i wsiadłam do auta. Widziałam zdziwione miny braci. Pewnie pomyśleli o dwóch wersjach. Jadę do Anji i Vincenta lub coś mi się stało.

Jechałam spokojnie do szpitala. Po 20 minutach drogi już byłam. Wysiadłam i skierowałam się do recepcji, aby zapytać gdzie mam iść. Powiedziano mi gdzie i od razu tam poszłam. Usiadłam na krzesełku na korytarzu, lecz dosłownie po minucie mnie zawołano, przez co weszłam do środka.

*25 minut później*

Udało się! Zostałam chirurgiem. Wiedziałam, że się uda! Wróciłam do domu gdzie spotkałam Adriena i resztę braci w jadalni oprócz Vince'a który wciąż był z Anją w szpitalu. Adrien akurat stał, więc od razu do niego podeszłam i go przytuliłam.

- O no dzień dobry. A gdzie to księżniczka była?

- W szpitalu byłam. - Wzrok Adriena od razu stał się przejęty a reszta również na mnie spojrzała. - Jejku spokojnie nic się nie stało.

- To, dlaczego byłaś w szpitalu?

- Na rozmowie o pracę.

- Naprawdę i nic mi nie mówiłaś?

- No tak wyszło.

- I jak? Dostałaś się pewnie, co nie?

- No udało się. Jutro zaczynam.

- Uu a jako?

- chirurg. - Gdy wypowiedziałam te słowa święta trójca się opluła a Will zaczął się krztusić napojem. - A wam, co?

- Jesteś chirurgiem?! - Zapytał Tony.

- No tak. Co w tym dziwnego?

- Nie no nic jesteśmy w szoku. - Odpowiedział za wszystkich Will.

- Ahh no dobrze. Ja idę się zdrzemnąć zmęczona jestem.

- Pójdę z tobą skarbie.

Razem z Adrienem skierowaliśmy się w stronę mojej sypialni. Miałam w planach się zdrzemnąć, lecz plany zmienił mi je mój narzeczony.

____________

716 słów

Co myślicie? Czemu Adrien zmienił jej plany? 

Tak jak chcieliście ostatnie zdanie tej opowieści brzmi....















Bo ci ludzie dają mi sens do życia. 


Po takim zdaniu jak myślicie jakie jest zakończenie? Z chęcią usłyszę wasze teorię w komentarzach <3

Papa misiaczki <3






Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz