Właśnie się szykowaliśmy na ślub Lily. Ja już byłam gotowa, więc zajęłam się ubraniem dzieci.
Chłopcy zostali ubrani tak jak zawsze w podobne granatowe garnitury a ja z Sophie miałyśmy czerwone sukienki. Ona jasną a ja bordową. Zrobiłam jej loki takie same jak mi i dałam jej na usta błyszczyk.
Wyjechaliśmy z naszej Rezydencji o 14.30 Aby być przed czasem. Widziałam, że za nami jedzie kilka osób, którzy również jechali na wesele.
O 15 dotarliśmy na miejsce, więc byliśmy pół godziny przed czasem. Już przed kościołem zobaczyłam moją kuzynkę w pięknej sukni ślubnej w pięknej fryzurze i makijażu. Od razu do niej podeszłam.
- Hej kochana. Jak ty ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję ciociu.
- Co jest? Stresujesz się?
- No trochę.
- Nie masz, czym. Wszystko będzie dobrze kochana.
- Wiem ciociu.
- A gdzie twój przyszły mąż?
- Rozmawia w kościele z gośćmi. Zaraz zaczynamy a nie może widzieć panny młodej przed. To pecha przynosi.
- Oj no dobrze dobrze. Odwróć no mi się tu welon ci poprawię, bo ci zaraz spadnie.
- Dziękuję.
- Nie masz, za co Lily.
- Mam. Za wiele rzeczy. Bardzo nie mogę się doczekać odnowienia waszej przysięgi małżeńskiej.
- To rozumiem, że będziesz?
- No pewnie! Ciociu jak ja mogłabym takie wydarzenie ominąć.
- Oj to będzie wyglądać jak ślub. Wszystko identycznie. Najpierw kościół i potem impreza na sali.
- Ale Jednak ze świadomością, że jesteś już 20 lat w małżeństwie z Adrienem.
- Racja Lily racja. Dobrze kochana my idziemy do środka, bo zaraz się zacznie. I nie stresuj się będzie dobrze.
- Jeszcze raz dziękuję ciociu. - Powiedziała i się przytuliłyśmy, po czym razem z Adrienem poszliśmy do kościoła. Dziećmi zajęły się nianie na dworze, bo niepotrzebnie by hałasowali w kościele.
Ceremonia odbyła się w przepięknym stylu. Wnętrze budynku było ślicznie ozdobione a widziałam, że Mayi i Monty'emu poleciały nawet łzy szczęścia. Ja jak na wrażliwą osobę byłam w szoku sama sobą, że nie uroniłam ani łzy. Natomiast cały czas się uśmiechałam od ucha do ucha. W sumie jak każdy.
Dotarliśmy na salę gdzie miało odbyć się wesele. Również wszystko było urządzone prześlicznie.
Cztery długie stoły z białymi obrusami a na tym wielkie wazony z biało złotymi kwiatami. Chyba nie tylko ja zauważyłam, że para młoda poszła w bardziej nowoczesny styl, ale było za to przepięknie.
Wszyscy złożyli życzenia i zajęliśmy miejsca przy stole. Cieszyłam się w sumie z takiego dnia. Od dawna mam luźniejsze dni przez wypadek, co nie będę ukrywać podoba mi się, ale mam ochotę coś porobić a nie mam, co bo w domu mamy kucharkę i sprzątaczkę, więc zostało mi tylko czekać do końca chorobowego i wrócę do karetki.
***
Był środek wesela. Moje dzieci pojechały z nianiami już do domu i zostałam tylko z Adrienem. W tym momencie siedzieliśmy przy stole a ja miałam opartą głowę na ramieniu męża.
Rozmawiałam z nim, ale przyszedł Dylan, z którym nigdy nie jest nudno.
- Co tam dziewczynko? Czemu się nie bawisz?
- Bawię się teraz tylko sobie usiedliśmy.
- Nie ma siedzenia chodź. Idziemy potańczyć.
- Dylan. - Powiedziałam śmiejąc się, gdy ten podnosił mnie z krzesła.
Postawił mnie dopiero, gdy byliśmy na środku sali. Od razu mnie obrócił a mi uśmiech nie schodził z twarzy. Tańczyliśmy tak trzy piosenki, po czym zapowiedziano przerwę, więc zajęliśmy z powrotem swoje miejsca.
Przez kolejną godzinę tańczyłam z braćmi i raz z Xavierem. Mężem Lily.
Gdy wybiła godzina 4 rano sala była prawie pusta i była tylko najbliższa rodzina. My również powoli się zbieraliśmy. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę do domu.
Po dotarciu na miejsce ja od razu zdjęłam obcasy a Adrien poluźnił krawat i odpiął górne guziki koszuli. Poszliśmy sprawdzić czy dzieci śpią. Spały, więc my również poszliśmy się wykąpać i spać.
Obudziliśmy się następnego dnia około 12 w południe. Pierwsze, co zrobiłam to przytuliłam się do Adriena a potem obydwoje poszliśmy się przebrać w coś innego niż piżama. Wypadło tak jak najczęściej. Adrien miał białą koszulę i garniturowe spodnie a ja luźne beżowe eleganckie spodnie i obcisły biały golf.
Zeszliśmy na dół gdzie przywitały nas dzieci. Elijah z Sophie od razu do nas podbiegli Vince powiedział jedynie cześć a Nathan i Nicholas krzyknęli na nasz widok "mama!" "tata!". Przytuliliśmy wszystkie dzieci i usiedliśmy w salonie. Cały dzień leżeliśmy rozwalenie na kanapie w największym pomieszczeniu oglądając bajki.
_________
719 słów
Rozpieszczam was dzisiaj hahs kolejny rozdział. (;
Taki luźny rozdział bo why not.
Krótki ale wydaje mi się że spoko.
Bayo! ❤️
CZYTASZ
Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE
Teen FictionŻycie Hailie Monet razem z piątka braci. Jak Hailie życie się potoczy po porwaniu?