Minęło sporo czasu od ostatniego zdarzenia, ale dzisiaj miał nastąpić bardzo stresujący dla wszystkich osób ostatnich klas szkoły dzień. Od dzisiaj przez najbliższy tydzień trwały egzaminy dla czterech ostatnich klas tej szkoły.. Bardzo się cieszyłam, że to koniec mojej nauki i kończę ją naprawdę dobrymi ocenami, ale jeszcze trzeba zdać egzaminy, które chciałam jak najlepiej napisać.
Była właśnie 4 rano. Siedziałam w jadalni z książkami i przypominałam same najważniejsze rzeczy. Dzisiaj miałam zdawać matematykę jutro literaturę angielską a później język obcy, którym był hiszpański. Jako dodatkowe przedmioty miałam jeszcze chemię, historię oraz biologię, bo byłam pewna, że z tych mi się uda najwięcej zdobyć punktów.
Uczyłam i przypominałam sobie wszystkie wzory na dzisiejszy egzamin. Rozwiązywałam również kilkadziesiąt zadań. Egzamin miałam, na 9 więc miałam jeszcze niecałe 5 godzin.
Siedziałam tak i sobie przypominałam gdzie po godzinie 8 wszedł do pomieszczenia Dylan a za nim cała reszta braci. Nie zwróciłam na nich zbytniej uwagi nawet się nie przywitałam. Byłam za bardzo skupiona matematyką.
- EJ - Powiedział głośniejszym tonem Shane szturchając mnie.
- CO? - Spojrzałam na niego przelotnie wkurzona, że mi przeszkadza.
- Ile ty tu siedzisz? Na którą ty masz egzamin? Co dzisiaj zdajesz? Dasz radę nie wiem, po co się stresujesz.
- Siedzę tu od 4 rano, mam na 9 egzamin, zdaję matematykę i dzięki że we mnie wierzysz a stresuje się jak zawsze. - Odpowiedziałam na jednym wdechu wracając do książek.
- Ty tu siedzisz od 4?! Dziewczynko ty się tylko nie potrzebnie zamęczasz. - Powiedział Dylan.
- Chcę dobrze zdać egzamin. - Odparłam i zerknęłam na zegarek. Wskazywał 8.20 Więc zebrałam książki na kupkę i odłożyłam na bok. Wzięłam łyka kawy, którą zrobiłam i poszłam się ubrać.
- Hailie weź się nie stresuj dasz radę. - Powiedział Shane, gdy ubierałam buty.
- Mała jesteś mądra uda ci się na spokojnie. - Uspokajał mnie Tony.
- Powodzenia malutka uda ci się wierzymy w ciebie. - Podszedł do mnie Will i mnie wyściskał na uspokojenie.
- Hailie powodzenia ci życzę i tak jak mówią chłopcy nie stresuj się. - Powiedział Vincent, który stanął przede mną i patrzył mi w oczy.
- Dasz radę dziewczynko powodzenia!! - Krzyknął Dylan, który właśnie szedł na siłownię.
- Dziękuję naprawdę. - Powiedziałam i już miałam wychodzić, ale wróciłam na chwilę do kuchni po czerwoną bransoletkę z czterolistną koniczynką.
- Co ty tam masz? - Zapytał Tony, gdy zakładałam na rękę bransoletkę.
- Bransoletkę na szczęście. Muszę już lecieć paa - Odpowiedziałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do samochodu odpalając silnik i wyjeżdżając z posesji.
*Chwilę później*
Właśnie czekałam z resztą uczniów póki zostaniemy wpuszczeni do sali gdzie piszemy egzamin. W każdej klasie było po 27 uczniów, więc musieliśmy się zmieścić w 108 osób na dosyć dużej, ale nie na taką ilość osób pomieszczenie.
W końcu po kilku minutach czekania przyszło sześciu nauczycieli, którzy mieli nas pilnować podczas pisania. Weszliśmy po kolei na salę losując numerki gdzie siedzimy. Mi nie przeszkadzało żadne miejsce, które bym wylosowała. Wypadł mi numerek, 73 który był po środku na środku. Hehs. Zajęłam swoje miejsce i czekając póki reszta usiądzie czekałam i patrzyłam na swój długopis.
CZYTASZ
Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE
Teen FictionŻycie Hailie Monet razem z piątka braci. Jak Hailie życie się potoczy po porwaniu?