ROZDZIAŁ OPARTY NA FAKTACH.
Obudziłam się cała niespokojna, dlatego wzięłam gorący prysznic i ubrałam się w jakieś luźne, ale eleganckie ubrania. Wyszło na luźny biały golf i beżowa obcisła spódnica przed kolana.
Gdy zeszłam na dół spotkałam tam najstarszego syna z siostrą, którzy robili sobie śniadanie. Uśmiechnęłam się a dzieci rzuciły szybkie cześć i zajęli się tym, co robili.
Odkąd trójka najstarszych dzieci tak urosła dziwnie się czułam, że już nie potrzebują mnie aż tak jak 3 lub 4 lata temu. Najbardziej Sophie i Elijah. Oni teraz mają 14 i 13 lat.. Vincent nie potrzebuje mnie już od 7 lub 8 lat..
Teraz też zauważyłam, że przy stole siedzi mój najmłodszy syn. Nicholas. Przytuliłam go, na co on się zaśmiał słodko.
Wzięłam do ręki tabletki na uspokojenie, które były bardzo silne. Otworzyłam i wyjęłam jedną pigułkę, ale usłyszałam płacz Nathaniela. Odłożyłam, więc tabletkę na stół i ruszyłam szybszym tempem do pokoju.
Uspokoiłam Natha i zeszłam z nim na dół gdzie dałam mu śniadanko. Po tym chciałam wziąć moją tabletkę, ale jej nie widziałam... Nicholas...
- Nicho wziąłeś tabletkę, która tu leżała? - Zapytałam przerażona pokazując na miejsce gdzie leżała pigułka.
Syn chyba nie rozumiał, co mówię, bo patrzył na mnie zdziwioną miną.
Od razu poszłam ubrać płaszcz i buty wołając przy tym Adriena. Zszedł na dół patrząc na mnie w szoku, że tak się zachowuje. Wyjaśniłam mu na szybko sytuację i obydwoje wyszliśmy z Nicho z domu mówiąc do dzieci by nie wychodziły z domu a Vincent by zajął się rodzeństwem.
Pojechaliśmy jak najszybciej do szpitala. Uszykowałam dokumenty mojego dziecka i weszliśmy do środka. Od razu nas przyjęli.
Zrobili podstawowe rzeczy, jakie musieli zrobić a potem sama nawet nie wiem, co się działo. Przyznam się, że również płakałam.. To mogło grozić życiu mojemu dziecku a przecież jedno już straciłam. Nie chciałabym stracić drugiego.
Byliśmy już w szpitalu cały dzień. Siedziałam właśnie w sali razem z Adrienem i Nicholasem, gdy zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał napisał Vincent Santan.
H: Halo?
V: Mamo, Nicholas nie wziął tej tabletki.
H: Co?
V: Tabletka leżała pod stołem.
H: O boże.. Całe szczęście.. Dobrze postaramy się niedługo wrócić.
V: Okej. Jakby, co to wujostwo z dziećmi przyjechało.
H: Dobrze... Ja kończę Vince. Pa.
V: Pa.
Połączenie zakończono
Znów się popłakałam, ale ze szczęścia, że Nicholasowi nic się nie stało. Od razu poinformowałam o tym Adriena a zaraz lekarza. Już po 20 minutach byliśmy w aucie i wracaliśmy do domu.
Cała zapłakana z Nicho na rękach i Adrienem u boku weszliśmy do środka domu gdzie usiadłam w korytarzu przytulając się mocniej do synka.
- Mama!! - Krzyknął Nathaniel i podbiegł do mnie przytulając się. Wzięłam go na ręce i przytuliłam ody dwoje dzieci na raz.
Adrien wziął na ręce Natha i weszliśmy do głębi domu gdzie spotkaliśmy całą rodzinę. Wszystkich wzrok od razu powędrował na nas.
- Co z Nicho. - Zapytała Sophie podchodząc do nas i głaskając brata po głowie.
- Wszystko w porządku. - Odpowiedziałam dosyć cicho.
- Chodź kochanie usiądź. - Zaproponował Adrien, na co się zgodziłam.
Zajęłam swój fotel wciąż przytulając się do Nicho.
- Hailie wszystko w porządku kochana? - Zapytała Martina.
- Tak..
- Hailie po prostu bardzo się przestraszyła.
- Nie dziwię się.
- Jak się czujesz? - Zapytał Will.
- W porządku. - Odpowiedziałam kierując wzrok na brata, który patrzył na mnie, ale opuściłam go po niecałej sekundzie. Wciąż byłam zawstydzona po wczorajszym wydarzeniu.
Siedzieliśmy w salonie do 22. Ani na moment nie odłożyłam Nicholasa do łóżeczka ani nikomu go nie dałam. Gdy zasnął leżał w moich objęciach z głową na moim ramieniu.
W końcu goście postanowili opuścić mój dom, więc poszłam wykąpać bliźnięta i położyć spać. Zaraz po tym zrobiłam to samo. Nie miałam żadnego problemu z zaśnięciem przez wykańczający dzisiejszy dzień.
_________
622 słowa
Hej kochani jeszcze raz wstawiam rozdział bo miałam małe problemy z Wattpadem.
Do zobaczenia misiaki <3
CZYTASZ
Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE
Teen FictionŻycie Hailie Monet razem z piątka braci. Jak Hailie życie się potoczy po porwaniu?