Obudziłam się o 8 przytulona do Adriena. Wciąż nie byłam wsypana, ale na pewno czułam się lepiej niż wczoraj. Adrien głaskał mnie delikatnie po głowie a druga ręka błąkała się po moich plecach. Wtuliłam się mocniej w męża a on się cicho zaśmiał.
- Tęskniłam. – Powiedziałam zaspana.
- Też tęskniłem kochanie. Mam dla ciebie niespodziankę. – Poinformował mnie a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- No proszę. Zaskakujesz mnie. – Uśmiechnęłam się i wiedziałam, że Adrien spoglądał na mnie.
- Nie byliśmy na podróży poślubnej, więc zamierzam to nadrobić i zabieram cię na Malediwy.
- Co? – Zapytałam i spojrzałam w oczy mężczyzny.
- To, co słyszysz kochanie. Lecimy dzisiaj wieczorem na dwa tygodnie.
- Naprawdę? Kocham Cię. – Pocałowałam go i chciałam wstać, ale chwycił mnie za rękę.
- Zostawiasz mnie samego?
- Oj kochanie będziemy mieli dużo czasu dla siebie. A musimy się jeszcze spakować. – Odpowiedziałam i go znów ucałowałam.
- No przekonałaś mnie. – Mówił wstając z łóżka.
Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. O dziwo nie było tam nikogo. Zrobiliśmy wspólnie śniadanie, które zjedliśmy. Wtedy poszliśmy z powrotem na górę, aby się spakować. O 17 musieliśmy być na lotnisku, na które jedzie się godzinę.
Pakowałam nas dwoje, bo Adrien musiał przed wylotem załatwić jeszcze kilka spraw. Była już 14 i wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zaprosiłam do środka Dylana.
- Hej dziew.. – Przerwał w półsłowie, gdy zobaczył otwartą walizkę i mnie pakującą do środka rzeczy. – Co robisz?
- Pakuje się. Wylatuje dzisiaj z Adrienem.
- Co? I my nic nie wiemy? A tak poza tym, kiedy ty wstałaś? Bo z tego, co tu widzę wygląda jakbyś nie spała już, co najmniej 5 godzin.
- Od 8 nie śpię. Pośpię w samolocie.
- Yhmm no dobra. Zaraz wracam. – Poinformował mnie brat i tak jak mówił wrócił z resztą braci.
- Czemu się pakujesz? – Ponowił pytanie Dylana, Tony.
- Dzisiaj razem z Adrienem wylatuje. Mówił, że niemieliśmy nocy poślubnej to żebym tak to traktowała. – Odpowiedziałam uśmiechając się.
- Gdzie lecicie malutka?
- Na Malediwy.
- CO?! – Krzyknęła święta trójca.
- Chłopcy. – Upomniał Vincent.
- Vincent zrób coś!
- A co mam zrobić? Hailie przy Adrienie jest bezpieczna to po pierwsze a po drugie to jest jej mąż chłopcy. Dajcie siostrze spokój.
- No właśnie. W dodatku to przynajmniej sobie trochę odpocznie. Prawda malutka? – Wtrącił się Will a ja na jego pytanie pokiwałam głową twierdząco.
- Pomóc ci w czymś? – Zapytali bracia w tym samym czasie.
- Nie dziękuję już prawie jesteśmy spakowani.
- A za ile wylatujecie?
- A która godzina?
- 14.32. – Odpowiedział Vincent.
- No to za dwie i pół godziny na lotnisku musimy być, czyli za jakoś godzinkę wyjeżdżamy.
- TAK SZYBKO?! – Krzyknął Tony.
CZYTASZ
Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE
Ficção AdolescenteŻycie Hailie Monet razem z piątka braci. Jak Hailie życie się potoczy po porwaniu?