36. WAKACJE

1K 25 15
                                    

Obudziłam się o 8 przytulona do Adriena. Wciąż nie byłam wsypana, ale na pewno czułam się lepiej niż wczoraj. Adrien głaskał mnie delikatnie po głowie a druga ręka błąkała się po moich plecach. Wtuliłam się mocniej w męża a on się cicho zaśmiał.

- Tęskniłam. – Powiedziałam zaspana.

- Też tęskniłem kochanie. Mam dla ciebie niespodziankę. – Poinformował mnie a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej.

- No proszę. Zaskakujesz mnie. – Uśmiechnęłam się i wiedziałam, że Adrien spoglądał na mnie.

- Nie byliśmy na podróży poślubnej, więc zamierzam to nadrobić i zabieram cię na Malediwy.

- Co? – Zapytałam i spojrzałam w oczy mężczyzny.

- To, co słyszysz kochanie. Lecimy dzisiaj wieczorem na dwa tygodnie.

- Naprawdę? Kocham Cię. – Pocałowałam go i chciałam wstać, ale chwycił mnie za rękę.

- Zostawiasz mnie samego?

- Oj kochanie będziemy mieli dużo czasu dla siebie. A musimy się jeszcze spakować. – Odpowiedziałam i go znów ucałowałam.

- No przekonałaś mnie. – Mówił wstając z łóżka.

Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. O dziwo nie było tam nikogo. Zrobiliśmy wspólnie śniadanie, które zjedliśmy. Wtedy poszliśmy z powrotem na górę, aby się spakować. O 17 musieliśmy być na lotnisku, na które jedzie się godzinę.

Pakowałam nas dwoje, bo Adrien musiał przed wylotem załatwić jeszcze kilka spraw. Była już 14 i wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zaprosiłam do środka Dylana.

- Hej dziew.. – Przerwał w półsłowie, gdy zobaczył otwartą walizkę i mnie pakującą do środka rzeczy. – Co robisz?

- Pakuje się. Wylatuje dzisiaj z Adrienem.

- Co? I my nic nie wiemy? A tak poza tym, kiedy ty wstałaś? Bo z tego, co tu widzę wygląda jakbyś nie spała już, co najmniej 5 godzin.

- Od 8 nie śpię. Pośpię w samolocie.

- Yhmm no dobra. Zaraz wracam. – Poinformował mnie brat i tak jak mówił wrócił z resztą braci.

- Czemu się pakujesz? – Ponowił pytanie Dylana, Tony.

- Dzisiaj razem z Adrienem wylatuje. Mówił, że niemieliśmy nocy poślubnej to żebym tak to traktowała. – Odpowiedziałam uśmiechając się.

- Gdzie lecicie malutka?

- Na Malediwy.

- CO?! – Krzyknęła święta trójca.

- Chłopcy. – Upomniał Vincent.

- Vincent zrób coś!

- A co mam zrobić? Hailie przy Adrienie jest bezpieczna to po pierwsze a po drugie to jest jej mąż chłopcy. Dajcie siostrze spokój.

- No właśnie. W dodatku to przynajmniej sobie trochę odpocznie. Prawda malutka? – Wtrącił się Will a ja na jego pytanie pokiwałam głową twierdząco.

- Pomóc ci w czymś? – Zapytali bracia w tym samym czasie.

- Nie dziękuję już prawie jesteśmy spakowani.

- A za ile wylatujecie?

- A która godzina?

- 14.32. – Odpowiedział Vincent.

- No to za dwie i pół godziny na lotnisku musimy być, czyli za jakoś godzinkę wyjeżdżamy.

- TAK SZYBKO?! – Krzyknął Tony.

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz