2.25 PEREŁKA

602 24 48
                                    

- Zack jest twoja. - Rzucił facet do drugiego chłopaka, który stał za nim. On wyszedł a ten drugi do mnie podszedł. Odruchowo zrobiłam gwałtowny krok do tyłu uderzając plecami o ścianę.

Zbliżył się tak, że zaczęłam się trząść i unikałam wszystkich wzroku. Gdy ścisnął moje ramię

Skrzywiłam się z bólu przez siłę, jaką to zrobił. Pociągnął mnie w swoją stronę a każdy ciągle krzyczał, aby mnie zostawił. Gdy zaczęłam się szarpać nie spodobało mu się to, że sprzeciwiam się jego poczynaniom, przez co oberwałam z całej siły w policzek. Uderzenie było tak mocne, że głowa poleciała w bok i przez moment zdezorientowania mężczyzna ciągnął mnie w stronę łóżka. Po raz kolejny próbowałam się wyrwać, ale.. Ale na marne.

Chciał mnie wykorzystać...

Przy rodzinie..

Przy najbliższych postanowili mnie brutalnie skrzywdzić.

W pomieszczeniu były odgłosy krzyków przez rodzinę i odgłosy szarpaniny między mną a facetem. Jednak, gdy poczułam jego palce przy nadbrzuszu gdzie znajdowały się spodnie a pod nimi bielizna załkałam głośniej.

Dotknął gumki od mojej bielizny, na co wydarłam się jak nigdy dotąd. Chyba każdy się przestraszył, bo mężczyzna zaprzestał swoim poczynaniom a reszta osób, czyli rodzina przestała krzyczeć i widziałam wzrok kilku osób, na których miałam widok.. Patrzyli z przerażeniem na mnie.

Z łóżka widziałam tylko tatę, Vincenta, Willa, Dylana i Adriena. Na nikogo innego nie miałam już widoku. I tylko ich wzrok mi wystarczył żebym wiedziała, że reszta ma taką samą minę. U wszystkich chłopaków zobaczyłam łzy w oczach..

Ja za to byłam na tyle roztrzęsiona, że w tym momencie nie mogłam się ruszyć. Łzy skapywały na pościel a ja patrzyłam w jeden punkt przede mną. Mój oddech wydawał się bardzo ciężki, przez co ciężko mi się brało wdech.

Mężczyzna opuścił pomieszczenie a ja się skuliłam w kulkę jak małe dziecko i nie próbowałam powstrzymywać łez, które cisnęły mi się by wypłynąć na wierzch.

- Hailie? - Usłyszałam moje imię, na co jeszcze bardziej się skuliłam chowając głowę w nogach.

- Królewno proszę powiedz coś.. - To na pewno był tata. Tylko on tak do mnie mówił. Chciałam na nich spojrzeć, ale czułam obrzydzenie do samej siebie. Nie mogłabym im teraz spojrzeć w oczy.

Jednak zrobiłam to, o co poprosił ojciec. Odezwałam się szeptem czując, że głośniej nie dam rady nic powiedzieć.

- Nie chce żyć...

Nastała cisza.

Czułam na sobie wzrok chłopaków, którzy mnie widzieli.

- Nie waż się tak więcej mówić Hailie. - Powiedział stanowczo Dylan.

- Jak? Prawdy? Ja nie chcę już żyć.. Ja chcę umrzeć naprawdę..

- Nie mów tak proszę... Malutka nie chcemy cię stracić..

- Ktoś musi wychować dziecko, które jest przy twoim sercu prawda?

- Jak to nie będzie dziewczynka to ci urwę jaja Adrien. - Powiedziałam troszeczkę głośniej. Każdy za to ponuro się zaśmiał.

Nie miałam już jednak siły by cokolwiek powiedzieć, więc leżałam na łóżku i nikt się nie odzywał, przez co usłyszałam kroki zbliżające się do drzwi, które po chwili się otworzyły. Stanął w nich mężczyzna, z którym rozmawiałam na początku. Podszedł do mnie ze szklanką.

- Wypij to. - Powiedział, ale nie raczyłam nawet na niego zerknąć. Siedziałam na łóżku ze spuszczonym wzrokiem na swoje nogi i bawiłam się palcami u rąk. – Powiedziałem coś! - Krzyknął i znów wymierzył mi cios w policzek.

- Hailie... - Powiedział Shane.

- Wypij to Hailie.. Nic ci się nie stanie. Obiecuję. - Powiedział najstarszy brat i zrobiłam to, o co mnie poprosił. Wzięłam szklankę do ręki i wypiłam zawartość. Niby woda, ale była bardzo słona.

Facet odebrał ode mnie naczynie i poinformował, że niedługo wróci. Nie chciałam żeby wracał.. Chciałam, aby nas wypuścił..

Perspektywa Vincenta Monet

Hailie zaczynała się dziwnie zachowywać. Mamrotała coś pod nosem, przykładała dłoń do buzi wstrzymując prawdopodobnie wymioty.

Było mi jej tak cholernie szkoda. Nie mogliśmy nic zrobić. Cały czas, gdy mężczyzna tu przychodził krzyczeliśmy by ją zostawił, ale na marne.

Hailie położyła się na łóżku i widziałem, że od razu zasnęła. W tym samym czasie przyszedł mężczyzna, który próbował ją zgwałcić. Zaczął iść w jej stronie. Byłem tak zdenerwowany, że nawet nie wiedziałem, że zacisnąłem szczękę.

- Weź ją zostaw. - Odezwałem się przez zaciśnięte zęby, gdy mężczyzna był już przy łóżku.

- A to, dlaczego?

- Przecież zapewne dostaniecie okup. Po co jej to robisz?

- Chcemy się pobawić. To tyle. - Mówił to z taką obojętnością jakby to było normalne.

- Zostaw ją w końcu. - Odezwał się Shane.

- Nic wam nie zrobiła. - Dodał Tony.

- Czemu każecie ją za nic?

- Płaci za błędy swojej rodzinki. - Odpowiedział i usiadł na łóżku obok Hailie. Dotknął jej bluzy i zaczął ją zdejmować. Robiliśmy wszystko by się od niej odsunął, ale nic nie działało.

- Adrien? - Zapytała bardzo słodkim głosem.

- Tak to ja perełko. - Odpowiedział puszczając w naszą stronę chytry uśmieszek. Spojrzałem na Adriena, który był cały czerwony ze złości i jednocześnie bardzo przerażony. Jednak nie odzywał się tylko patrzył, co się wydarzy.

- Kocham cię. - Powiedziała z uśmiechem na buzi mając jednak wciąż zamknięte oczy. – Co robisz? - Dodała po chwili.

- Nic, śpij perełko.

- Mhmm.

Hailie znowu zasnęła a mężczyzna rozebrał ją do bielizny i powiedział, że jak będzie źle się czuła to drzwi obok łóżka są do toalety, po czym wyszedł.

Nie rozumiałem nic z tego, co się tutaj dzieje.

***

Mężczyzna wyszedł 6 godzin temu i wciąż nie wrócił. Hailie przez cały czas spała a my rozmawialiśmy i niektórzy również spali. Ja wraz z Adrienem i Willem nie spaliśmy i podczas naszej rozmowy zobaczyliśmy, że Hailie się budzi.

- Hailie! Wszystko w porządku? – Zapytał Will.

- Mhmm.

- Kochanie jakby, co to drzwi obok łóżka są do toalety. Jak gorzej się pocz... - Nie dokończył, bo od razu tam pobiegła. W tym czasie przyszedł mężczyzna, który bez słowa skierował się do łazienki.

Po około 5 minutach usłyszeliśmy strzał...

________

965 słów

Jak myślicie co się stało?..

Zabili Hailie czy macie inne teorie?

Do zobaczenia jeszcze dzisiaj <3

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz