24. VINCENT I SANTAN

1.5K 32 66
                                    

- Hailie my już dzisiaj wracamy niestety. – Zaczął Vincent. – Ale proszę to dla ciebie. – Wypowiedział te słowa i wręczył mi czarną kopertę z białym napisem Sz.P. Hailie Monet. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem i zaczęłam otwierać kopertę. Gdy zobaczyłam, co tam jest spojrzałam w szoku na brata.

Czytałam zaproszenie na wesele. Mój brat bierze ślub?! O mój boże! Jak się cieszę!

- Bierzesz ślub?!

- Tak Droga Hailie.

- O mój boże gratulacje! – Pogratulowałam i przytuliłam brata.

- Dziękuję. – Powiedział uśmiechając się. – Specjalnie wybraliśmy taką datę abyś mogła przylecieć.

- O jejku dziękuję.

- Młoda my niestety musimy już spadać.

- Już? Myślałam, że dłużej posiedzicie..

- Niestety dziewczynko musimy wracać..

- Oh no dobrze. – Przytuliłam po raz ostatni braci a oni wyszli z mieszkania.

Wróciłam do kuchni a na blacie zobaczyłam jakiś telefon. Podeszłam i wzięłam go do ręki. Włączyłam a na tapecie wyświetliła się pokojówka. Jezus Maria. Wzięłam mój telefon i zadzwoniłam do pierwszego lepszego brata. Wypadło na Tony'ego.

- Czego. – Jak zwykle zaczął bardzo miło rozmowę.

- Ktoś zostawił telefon i tym kimś jest prawdopodobnie Dylan.

- Ej Dylan. Telefon u Hailie zostawiłeś. – Słyszałam przez telefon jak mówił do brata.

- O kurna faktycznie. Vincent zawrócisz?

- Tak już zawracam.

- Młoda już wracamy.

- Dobra będę czekać na dworze. Pa.

- No na razie.

Postanowiłam przebrać się zanim wyjdę z domu. Poszłam do pokoju ubrałam beżową spódnicę obcisłą przed kolana oraz czarny luźny golf. Dałam jakąś biżuterię i wyszłam z domu biorąc telefon brata. Zrobiłam mu małą niespodziankę i zrobiłam kilka zdjęć. Czekałam na dworze około 7 minut. W końcu podjechało auto, więc podeszłam i podałam telefon bratu. On podziękował i rozczochrał mi włosy, po czym się pożegnał. Oni stali jeszcze w miejscu parkingowym a ja skierowałam się do klatki schodowej.

Miałam już wchodzić do środka, ale spojrzałam jak zawsze przed wejściem w lewo i zobaczyłam pewnego chłopaka, który na mnie patrzy. Patrzyliśmy sobie w oczy a ja stanęłam prosto pozwalając by drzwi ponownie się zamknęły.

- Hailie?

- Liam?

- C..Co ty tu robisz?

- Przyjechałam na studia...

- Serio? Znaczy y gratulacje.

- Dzięki. A ty? Co tu robisz?

- Mieszkam. Zapomniałaś? W tych Stanach mózg ci wyprali?

- Nie...

- Przepraszam... Po prostu jestem zdziwiony twoją obecnością tutaj.

- Nie dziwię się. – Powiedziała i nastała niezręczna cisza.

- To był twój chłopak?

- Nie. To był mój brat.

- Brat?

- Tak. Mam ich pięciu. To do nich poleciałam po śmierci mamy i babci.

- Nie mogłem się nawet z tobą pożegnać...

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz