Od wczoraj bolał mnie brzuch, ale to normalne, więc zbytnio się tym nie przejmowałam. Podczas nieobecności nikogo w rezydencji ja siedziałam czytając książki lub spałam, po czym budziłam się po kilku minutach przez ból brzucha.
Była już 16 a ja dalej byłam sama.
Wstałam z łóżka, ale po dwóch krokach złapał mnie tak silny ból brzucha, że kucnęłam obok łóżka. Zobaczyłam trochę krwi na łóżku gdzie siedziałam, przez co bardzo się przestraszyłam i sięgnęłam po telefon.
Zwijając się z bólu i myśli, że dziecku coś się stało zaczęłam płakać jak dziecko. Klikałam na wyświetlaczu ikonki a po chwili dzwoniłam do Adriena. Odebrał po jednym sygnale i zaczął mówić.
A: O kochanie właśnie miałem do ciebie dzwonić. Ubierz się jakoś pięknie dzisiaj czeka cię niespodzianka.
H: Adrien... - Powiedziałam płacząc.
A: Kochanie?! Wszystko dobrze?! Czy ty płaczesz?! - Pytał i słyszałam, że rozmowy w tle ucichły. Myślałam, że byli tam również moi bracia, ale to miałam z tyłu głowy. Chciałam, aby wszystko było dobrze z dzieckiem.
H: Adrien.. Ja nie wiem.. Ja nie.. Adrien.. Przyjedź.. - Mówiłam totalnie bez sensu płacząc i siedząc na ziemi a krew cały czas leciała.
A: Hailie spokojnie, co się dzieje?! - Powiedział i byłam pewna, że jestem na głośniku i inni słuchają.
H: Adrien ja nie.. Boże.. Pomóż.. Ja nie wiem.. Ja.. - Nie wiedziałam co miałam mówić.. - Adrien PRZYJEDŹ PROSZĘ! - Krzyknęłam przez łzy.
A: Boże kochanie już jadę jesteś w domu?! - Spytał i słyszałam jak kilka osób biegnie razem za nim. - Hailie odpowiedz! - Krzyknął, gdy nie odpowiedziałam.
H: Tak..
A: Już jadę kochanie spokojnie... Co się dzieje powiesz?
H: Przyjedź.. Proszę..
A: Już jadę kochanie już.. Daj mi maksymalnie 10 minut. - Mówił spokojnym głosem. Chciałam się uspokoić, lecz nie potrafiłam.
Adrien się rozłączył a po około 10 minutach, które ciągnęły się w nieskończoność usłyszałam kilka samochodów i motorów. Słyszałam zamykanie się drzwi i wbieganie po schodach, które zmierzały na górę, a później do mojej sypialni. Dosłownie po kilku sekundach drzwi się otworzyły a w nich stanęli wszyscy.. Po prostu wszyscy.. Adrien, Vincent, Will, Dylan, Shane, Tony, Monty, Maya z córeczką, Anja z synkiem i Martina.
Każdy patrzył na mnie z przerażeniem w oczach, a Adrien do mnie podbiegł i kucnął przy mnie. Ja go chwyciłam jedną ręką i wcisnęłam głowę w jego klatkę piersiową, wciąż płacząc jak dziecko.
Anja z Mayą wzięły dzieci, aby nie oglądały tego, co się dzieje a chłopcy do mnie podeszli. Próbowali uspokoić, lecz to na nic. Martina mnie przytuliła z dużą czułością, lecz Adrien przeszkodził.
- Hailie chodź.. Spokojnie.. Musimy jechać do szpitala. - Mówił, gdy ja cały czas płakałam. Pomógł mi wstać i wtedy każdy ujrzał wielką kałuże krwi na podłodze, przez co jeszcze bardziej się rozpłakałam. - Już ciii... - Uspokajał mnie i prowadził w stronę schodów, podtrzymując mnie z całych sił razem z Dylanem.
Zeszliśmy z nich i od razu wsiedliśmy do auta. Ja usiadłam z tyłu a obok mnie Martina. Towarzyszyła mi, jako dziewczyna. Adrien jechał łamiąc wszystkie przepisy drogowe, ale za to po pięciu minutach byliśmy pod szpitalem. Obydwoje pomogli mi dojść na SOR gdzie od razu przejęli mnie lekarze. Pomogli dojść na jedną z sal a Adrien z Martiną wejść nie mogli. Nie chciałam zostać sama bez nich, ale nie mogłam na to nic poradzić.
CZYTASZ
Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE
Teen FictionŻycie Hailie Monet razem z piątka braci. Jak Hailie życie się potoczy po porwaniu?