11. NIESPODZIANKA

1.7K 32 33
                                    

Okazało się, że wylatujemy gdzieś na dwa tygodnie, ale Vince nie chciał powiedzieć gdzie. Wylot mieliśmy za 10 godzin, więc za 7 musiałam być już gotowa. Spakowałam się na każdą pogodę, jakiej mogłabym się spodziewać. Miałam małe problemy w trakcie takie jak wziąć tą bluzkę czy tą. W końcu, gdy się spakowałam wyszłam z pokoju patrząc na telefon. O boże pakowałam się aż 4 godziny.

- O Hailie w końcu wyszłaś. - Zatrzymał mnie Shane.

- No.

- Mam mały problem. Pomożesz?

- Co się stało?

- Chodź to zobaczysz. - Powiedział i wziął mnie za nadgarstek i poprowadził do swojego pokoju. - Chyba już wiesz, o co chodzi, co nie? - Zapytał, gdy zobaczyłam jego bałagan w pokoju.

- Mhmm. I w czym mam ci tu pomóc?

- Pomóż mi się spakować błagam cię.

Jak czegoś potrzebowali to zawsze byli dla mnie mili.

- No dobra. To, co tutaj masz to bierzesz?

- Tak i nie.

- To weź posegreguj to, co bierzesz na bok to, czego nie bierzesz na drugi bok. Jak ty się pakowałeś jak mnie tu nie było, co?

- Ymm no miałem taki sam problem jak teraz. Heh..

- Ehh.. No dobra.

Spakowałam Shane'a i wyszłam z pokoju. Została mi godzina wolnego. Stwierdziłam, że spakuje sobie jeszcze jakąś książkę. Tak jak mówiłam tak zrobiłam poszłam do biblioteki i wybrałam trzy książki, które spakowałam do walizki.

Przebrałam się w jakiś wygodny dres i zeszłam na dół. Była 5 rano i każdy siedział już na dole.

- No Vince a więc? - Zaczął Tony

- Słucham? - Zapytał zdezorientowany

- No gdzie lecimyyy

- Niespodzianka to niespodzianka.

- Ehhh - Westchnęła trójca święta.

- O witaj Hailie.

- Hejo

- Jesteś gotowa?

- Tak jestem.

- To dobrze za pół godziny widzę wszystkich w garażu.

- Oki

Usiadłam do stołu i patrzyłam na mojego bookstagrama i po odpowiadałam na kilka komentarzy.

- Hailie?

- Tak? - Zapytałam odrywając głowę znad telefonu.

- Chcesz coś do zjedzenia? - Zapytał Will

- Nie dziękuję nie jestem głodna.

- Na pewno? - Upewniał się, co było męczące.

- Tak na pewno Will.

- No dobrze.

Siedziałam tak jeszcze 10 minut i poszłam na górę po walizkę.

- Daj młoda pomogę ci. - Zaoferował mi swoją pomoc Tony.

- Dzięki

Zeszliśmy na dół i poszliśmy do garażu. Vincent powiedział, że jeszcze pięć minut i jedziemy wszyscy jednym autem na lotnisko. Zrobiliśmy tak jak powiedział i po pięciu minutach byliśmy w drodze. Trójca święta ciągle pytała się gdzie lecimy, na co Vince miał już dosyć i powiedział, że gdzieś na pewno. Heh.

Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz