Okazało się, że wylatujemy gdzieś na dwa tygodnie, ale Vince nie chciał powiedzieć gdzie. Wylot mieliśmy za 10 godzin, więc za 7 musiałam być już gotowa. Spakowałam się na każdą pogodę, jakiej mogłabym się spodziewać. Miałam małe problemy w trakcie takie jak wziąć tą bluzkę czy tą. W końcu, gdy się spakowałam wyszłam z pokoju patrząc na telefon. O boże pakowałam się aż 4 godziny.
- O Hailie w końcu wyszłaś. - Zatrzymał mnie Shane.
- No.
- Mam mały problem. Pomożesz?
- Co się stało?
- Chodź to zobaczysz. - Powiedział i wziął mnie za nadgarstek i poprowadził do swojego pokoju. - Chyba już wiesz, o co chodzi, co nie? - Zapytał, gdy zobaczyłam jego bałagan w pokoju.
- Mhmm. I w czym mam ci tu pomóc?
- Pomóż mi się spakować błagam cię.
Jak czegoś potrzebowali to zawsze byli dla mnie mili.
- No dobra. To, co tutaj masz to bierzesz?
- Tak i nie.
- To weź posegreguj to, co bierzesz na bok to, czego nie bierzesz na drugi bok. Jak ty się pakowałeś jak mnie tu nie było, co?
- Ymm no miałem taki sam problem jak teraz. Heh..
- Ehh.. No dobra.
Spakowałam Shane'a i wyszłam z pokoju. Została mi godzina wolnego. Stwierdziłam, że spakuje sobie jeszcze jakąś książkę. Tak jak mówiłam tak zrobiłam poszłam do biblioteki i wybrałam trzy książki, które spakowałam do walizki.
Przebrałam się w jakiś wygodny dres i zeszłam na dół. Była 5 rano i każdy siedział już na dole.
- No Vince a więc? - Zaczął Tony
- Słucham? - Zapytał zdezorientowany
- No gdzie lecimyyy
- Niespodzianka to niespodzianka.
- Ehhh - Westchnęła trójca święta.
- O witaj Hailie.
- Hejo
- Jesteś gotowa?
- Tak jestem.
- To dobrze za pół godziny widzę wszystkich w garażu.
- Oki
Usiadłam do stołu i patrzyłam na mojego bookstagrama i po odpowiadałam na kilka komentarzy.
- Hailie?
- Tak? - Zapytałam odrywając głowę znad telefonu.
- Chcesz coś do zjedzenia? - Zapytał Will
- Nie dziękuję nie jestem głodna.
- Na pewno? - Upewniał się, co było męczące.
- Tak na pewno Will.
- No dobrze.
Siedziałam tak jeszcze 10 minut i poszłam na górę po walizkę.
- Daj młoda pomogę ci. - Zaoferował mi swoją pomoc Tony.
- Dzięki
Zeszliśmy na dół i poszliśmy do garażu. Vincent powiedział, że jeszcze pięć minut i jedziemy wszyscy jednym autem na lotnisko. Zrobiliśmy tak jak powiedział i po pięciu minutach byliśmy w drodze. Trójca święta ciągle pytała się gdzie lecimy, na co Vince miał już dosyć i powiedział, że gdzieś na pewno. Heh.
CZYTASZ
Opowieści Hailie Monet//FAKE//ZAKOŃCZONE
Teen FictionŻycie Hailie Monet razem z piątka braci. Jak Hailie życie się potoczy po porwaniu?