17

1K 68 28
                                    

Tydzień mijał spokojnie. Każdego ranka widywałam się z Lauren, a popołudniami albo z nią samą, albo całym gronem z dziewczynami. Spędzałyśmy miło czas, próbując się jakkolwiek poznać. Tak naprawdę obie wiedziałyśmy, że byłyśmy dla siebie obcymi kobietami, które cudem oszalały z zauroczenia kilka lat wcześniej. Musiałyśmy sprawdzić, czy tak naprawdę było między nami cokolwiek innego niż ta faza zakochania.

W piątek rano umówiłyśmy się u mnie pod domem sporo przed lekcjami. Jako że miałyśmy na późniejszą godzinę, uznałyśmy, że wybierzemy się razem na spacer z psem. Lauren miała zjawić się u mnie, a następnie planowałyśmy wspólne odprowadzenie czworonoga do niej, by pojechać do szkoły. Ku niezadowoleniu moich rodziców plany miałyśmy bardzo bogate. Po zajęciach umówiłyśmy się z dziewczynami na obiad, potem na wyjście na drinki, a ostatecznie na nocowanie u Ally. Moim rodzicom jakoś nagle zaczęła przeszkadzać moja wizja spania z innymi dziewczynami, głównie z Lauren. Przez kilka godzin musiałam im tłumaczyć, że nie miałam w planach uprawiać seksu, że byłam już prawie dorosła i co najważniejsze, że nawet gdyby mnie poniosło, nie skończyłoby się to ciążą.

Z samego rana dopakowałam swoją torbę z rzeczami i wyszłam przed dom. Kilkukrotnie sprawdziłam, czy zamknęłam drzwi, po czym zajęłam się oczekiwaniem na Lauren i jej pupila. Zastanawiałam się, jakiego zwierzaka miała w domu, bo jakoś zawzięcie nie chciałam mi tego powiedzieć, chociaż zagadywałam kilkukrotnie.

Czekałam przed domem, próbując się jakkolwiek rozbudzić. Przez wyjścia z dziewczynami i spotkania z Lauren miałam mniej czasu na naukę, a wiedziałam, że nie mogłam tego zaniedbywać. Nie dość, że nie chciałam pogorszyć swoich ocen, to dodatkowo nie chciałam podpaść rodzicom. Gdyby zobaczyli, że zaczęłam się gorzej uczyć przez dziewczyny, a głównie przez Lauren, byliby gorzej nastawieni do naszej relacji, a i tak nie kryli swojej niechęci. Mimo tego, że wyjaśniłam im całą sprawę, nadal pozostawali nieufni i obawiali się, że szatynka mogła zrobić mi krzywdę. Doceniałam to, bo wiedziałam, że tylko świadczyło to o ich miłości i trosce, jednak bardzo chciałam, aby polubili Lauren i cieszyli się z tego, że mogłyśmy w przyszłości stworzyć szczęśliwą parę.

-Cześć ślicznotko! – krzyknęła, czym wyrwała mnie z rozmyślań. Od razu spojrzałam jej kierunku, przez co prawie się poplułam z wrażenia. Tym razem nie była to jedna wina tego, jak Lauren pięknie wyglądała. U jej boku szedł dumnie dog niemiecki, który emanował spokojem, połączonym z uczuciem wyższość nad wszystkimi wokół.

-To jest „maluch" Jauregui? Powiem ci, że się bardzo boję o twoje podejście do rozmiarów i wielkości. W niektórych sprawach może nam to przeszkadzać – zaśmiałam się, gdy szatynka zbliżyła się do mnie wraz ze swoim czworonogiem. – Jak powinnam się zachować?

-Normalnie. Grzeczny jest, krzywdy ci nie zrobi – uśmiechnęła się szeroko, gdy pies podszedł do mnie, by zająć się dokładnym obwąchaniem moich spodni i dłoni. Wyglądał na bardzo zaintrygowanego głównie kremem, którym przed wyjściem posmarowałam ręce. – Mila, poznaj Hermesa. Liczę, że się dobrze dogadacie i będziemy mogli częściej razem wychodzić.

-Jak mnie polubi, to ja chętnie – poczekałam, aż pies sam wykonał ruch, by się ze mną przywitać. Nie chciałam robić niczego za szybko, bojąc się, że go jakkolwiek wystraszę czy sprowokuję. Nie musiał mnie przecież polubić. Jednak, gdy się nad tym zastanawiałam, celowo podbił głową moją dłoń, zachęcając w ten sposób do głaskania. – Ty to jesteś tak samo łasy na pieszczoty, co twoja pani – zachichotałam, drapiąc pieska po głowie. Zachwycony dopraszał się o więcej, jednocześnie swoją sporą masą ocierając się o moje udo.

-Hermes, ciut wyczucia, Camila zaraz się wywróci, gdy będziesz na nią tak naciskał – Lauren w ostatniej chwili mnie załapała w biodrach, gdy pies coraz śmielej opierał się o mnie całą swoją masą. – Boże chłopie. Zabijesz ją, a mi się jeszcze przyda.

The Only One? - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz