-Misiu, coś nie tak? – po rozmowie dziewczyn nie mogłam się otrząsnąć. Udawałam, że nic się nie stało, ale szło mi to źle. Po prostu sporo czasu spędzałam tuląc się do Lauren, bawiąc się jej włosami i chowając się w jej ramionach tak, by nie widziała mojej moich min. Może i obiecała Ally, że mnie kochała i nie chciała zranić, ale jednak było coś, czego nie wiedziałam i co chciały przede mną ukryć. Bałam się, że to mogło być coś większego, co naprawdę mogłoby na nowo wyrwać mi serce. – Skarbie? Od wczoraj bywasz markotna...
-Po prostu zmęczona Kochanie. Chyba po tej chorobie trochę za bardzo dałam się ponieść emocjom. Teraz po prostu chce się tulić... - od razu to podkreśliłam, aby delikatnie poinformować ukochaną, że nie miała co liczyć na więcej. Jakbym cokolwiek z nią zaczęła, miałabym w głowie nie naszą wzajemną przyjemność, a różne głupie pomysły. Zastanawiałabym się, co robiła z inną, kiedy, ile przed naszym spotkaniem, kto to taki był. Siadło mi to na głowę jak najgorszy chwast i ciężko było go wyplenić.
-Mogę cię tulić, ile tylko będziesz chciała Słońce moje. Kocham cię tak bardzo – obcałowywała moją twarz, w każdym centymetrze. Czoło, policzki, nos, skronie, usta, nawet powieki. Starała się przekazać mi w pełni swoje uczucia, co bardzo doceniałam, chociaż w tamtym momencie nie umiałam tego przyjąć.
-A ja ciebie Lauren. Całym sercem – mówiąc to, zacisnęłam palce na koszulce partnerki. Byłyśmy same w domu. Dziewczyny poszły po śniadaniu, wcześniej dokładnie po sobie sprzątając, aby nie było śladu niewielkiej imprezy. Dobrze wiedziałam, że Lauren liczyła na coś więcej i przez cały całą noc czekała, aż w końcu będziemy same, ale naprawdę nie mogłam nic z tym zrobić. Chociaż pragnęłam swojej ukochanej, to kolejny raz wszystko mnie przerosło.
-Moje szczęście. Jesteś dla mnie wszystkim – szepnęła, cmokając mnie w czoło. Lubiłam, jak tak robiła. To było tak czułe i kochane, jakby w te sposób mogła przekazać mi całą swoją miłość. – Ale nadal sądzę, że coś męczy tę moją przepiękną, najcudowniejszą na świecie główkę.
-Nie Misiu – sama sobie podkładałam kłody pod nogi. Może, gdybym przyznała, co słyszałam i powiedziała prawdę, Lauren wyjaśniłaby mi całą sytuację. – Po prostu choroba, alkohol, nerwy, szkoła znowu... Nie chce mi się tam wracać. Stresuję się nauczycielami, uczniami, nauką... Przede wszystkim biologią i Mikem jak zwykle, bo no, ciągle widzę, jak na mnie zerka.
-Kochanie, obronię cię przede wszystkim, co złe. Pomogę z nauką, osłonię cię przed tym debilem, a biologią się nie martw. Załatwię to wszystko tak, żeby w żaden sposób ci ta kurwa nie przeszkadzała. Wiem, jak bywa wkurwiająca, ale zapewniam, że zajmę się tym tak, że ona przestanie się na ciebie rzucać, a jeśli nie, ja rzucę ją z okna – próbowała zachichotać, ale wcale mnie to nie śmieszyło. Naprawdę byłam zestresowana tym wszystkim, tym bardziej że sprawa z Lauren mnie obawiała. Wiedziałam, ile osób było przeciwko nam, a to tylko niszczyło mi głowę z każdą chwilą coraz bardziej. Czasami zastanawiałam się, czy na pewno byłyśmy sobie z Lauren przeznaczone. Jeśli tyle rzeczy stało przeciwko nam, może coś jednak było nie tak. – Właśnie, Misiu, co z tą twoją babcią? Bo Dinah coś zaczęła mówić, a...
-Jezu. O tym to już w ogóle nie mówmy – jęknęłam, wtulając się szczelniej w piersi partnerki. – Proszę cię nie. Ta kobieta jest chora na głowę. Powiedzmy po prostu, że z moją babcią nie będziemy się widywać.
-Jeśli cię to jakkolwiek pocieszy, to moi dziadkowie też nie są zadowoleni z faktu, że wolę kobiety. Próbują udawać, że ich to nie rusza, ale jestem zdecydowanie tym najmniej kochanym dzieckiem z rodziny – wsunęła dłoń w moje włosy i lekko się nimi bawiła. – Ważne, że nasi rodzice mają inne zadnie. Twoi chyba się do mnie przekonali w końcu – od razu pokiwałam głową w odpowiedzi. – Bardzo mnie to cieszy Mila. Inaczej ciężko byłoby nam spędzić całe życie razem, a tak to może kiedyś cię puszczą ze mną do osobnego domu, gdzie będziemy całe dnie się tulić i kochać – zaczepiła mnie nosem, abym spojrzała na nią, chociaż nie robiłam tego przez kilka godzin. – Wiesz, że namówię cię na ślub?
-Byle nie na dzieci, a może się zgodzę – aby nie silić się na uśmiech, ucałowałam delikatnie Lauren, po czym znowu się w nią wtuliłam. Chciałam cudem na nowo odzyskać spokój, który tak często towarzyszył mi w ramionach ukochanej, jednak tamtego dnia, wydawało się to szczególnie niemożliwe. – Tak z ciekawości Lauren... Ile masz byłych?
-Dwie, jeśli nie liczyć do tego Ally i Dinah – byłam ciekawa, czy gdybym ja dała którejś z nich, to tez by można tego było tak nie liczyć, ale nie chciałam drążyć tematu. To było przed naszym związkiem i wiedziałam, że dziewczyny nie zrobiłby nic przeciwko mnie.
-A te dwie to... Z naszej szkoły, miasta czy coś...? – spytałam niepewnie. Miałam nadzieję, że dziewczynie nie przypomni się rozmowy z Ally z nocy. Nie chciałam, aby widziała, że je słyszałam, ale musiałam dowiedzieć się czegokolwiek, co może pomogłoby jakkolwiek uspokoić głowę.
-Jedna jest spoza miasta. Spotkałyśmy się na wakacjach, to była bardzo krótka znajomość, intensywna, bez większych uczuć. Zresztą nie mogłam do jakiejkolwiek niczego poczuć, bo kochałam cię już wtedy bardzo, bardzo mocno – ja ją kochałam tak, że trzymałam nogi szczelnie zaciśnięte, ale każdy miał swoją wizję radzenia sobie z problemami i emocjami. – Druga... Tak, można powiedzieć, że chodzi z nami do szkoły. Do niej też nic nigdy nie czułam. To było bardziej jakieś zainteresowanie...? Czułam się dobrze z tym że zwróciła na mnie uwagę, a potem to jakoś poszło z górki. Jednak to tez nie było nic istotnego. Szybko się zaczęło, szybko skończyło, a czemu pytasz?
-Tak z ciekawości – lekko wzruszyłam ramionami. Mogłam jednak nie pytać. Wcale mi nie pasowało to, że była Lauren chodziła z nami do szkoły. To oznaczało, że mogły widywać się codziennie, być blisko, że ta laska miała szatynkę w zasięgu ręki. Aż zatrząsałam się na tę myśl. – Masz z nią jakiś kontakt?
-Czasami jesteśmy zmuszone do rozmowy – świetnie. Po co w ogóle zaczęłam ten temat. Z każdą wiadomością było coraz gorzej. – Ale nic już nas nie łączy Mila i musisz o tym pamiętać. Dla mnie przeszłość to przeszłość. Ty jesteś moim skarbem i tylko ty się liczysz.
-Poznasz mnie z nią kiedyś? Albo przynajmniej pokażesz, która to? Wiesz, że nic jej nie zrobię, ale jestem po prostu ciekawa – starałam się powiedzieć to jak najdelikatniej, jak tylko mogłam. Lauren jednak zwlekała z odpowiedzią, a mi coraz bardziej rosło ciśnienie. Czy pokazanie mi swojej ex było, aż tak skomplikowane, że nie chciała tego zrobić? Moja głowa mówiła mi co innego i to były same okropne myśli.
-Oczywiście, że ci ją pokaże Kochanie. Zobaczysz, jak bardzo nie miałam gustu. Jesteś najpiękniejszą kobietą na całym świecie i każda może stać w twoim cieniu – rzuciła w końcu Lauren, gdy ja zastanawiałam się na tym, czy wyskoczyć na nią z pazurami, czy raczej rzucić się przez okno. – Mój ideał...
-Jesteś flirciarą Jauregui... - westchnęłam, ku jej zdziwieniu podnosząc się z łóżka. – Pójdę zrobić nam herbatę i usiądziemy do nauki? Chyba mam trochę zaległości po tym tygodniu, przydałoby się je nadrobić. Oczywiście, jeśli masz ochotę i czas – dziewczyna spojrzała na mnie, jak na debila, ale od razu pokiwała głową. W końcu mogła przynajmniej w części poczuć się jak ja, gdy liczyłam na bliskość, tulenie się i seks, a otrzymywałam czas z książkami i zadaniami. Jednak jej nie było mi żal.
CZYTASZ
The Only One? - Camren PL
FanfictionCzy istnieje ta jedyna, która na zawsze zostaje w sercu? Z którą miłość da prawdziwe szczęście? Camila wierzy, że tak. Jej serce wybrało Lauren, ale czy to uczucie jest w stanie przezwyciężyć wszystko, co przyniesie życie? Sceny +18 Przemoc Wulgaryz...