Reszta weekendu minęła mi bardzo szybko. Sporo czasu spędziłam na nauce, starając się zająć myśli. Z dziewczynami i Lauren wymieniłam tylko kilka wiadomości, ale na szczęście nikt się tym nie przejmował. Szatynka miała swoje obowiązki i przykładała się do nich z dużą należytością. To bardzo mi pasowało. Dzięki temu mogłam odpocząć i zostać sam na sam ze swoimi myślami.
W niedzielę wieczorem dostałam wiadomość dotyczącą pierwszych dwóch odwołanych lekcji. To była bardzo przyjemna informacja. Mogłam zostać dłużej w łóżku i pojechać do szkoły o późniejszej godzinie, dzięki czemu ominęłabym spore tłumy i korki. Wykorzystałam to bardzo dobrze. Pospałam ponad pół godziny dłużej, po czym przygotowałam się do wyjścia, zrobiłam śniadanie, wypiłam kawę i grzecznie zjadłam cały posiłek, chociaż zazwyczaj pożywałam się dopiero w szkole.
O tak późnej godzinie porannej w autobusie nie było dużo ludzi, dlatego spokojnie spędziłam czas w drodze, słuchając muzyki i przeglądając Internet. Poranek minął mi naprawdę przyjemnie. Jak na poniedziałek, to szło mi naprawdę dobrze.
Jednak gdy wyszłam z autobusu, od razu głośno zaklęłam. Nawet nie chciałam wiedzieć, czemu Mike podążał w stronę przystanku, ale to nie wróżyło niczego dobrego. Szybko się rozejrzałam, zastanawiając się, czy miałam jakąkolwiek drogę ucieczki. Problem był w tym, że nie miałam, jak go uniknąć. Jakbym nagle zaczęła iść w przeciwnym kierunku, na pewno zacząłby mnie wołać. Postanowiłam, więc rozegrać to inaczej. Docisnęłam słuchawki do uszu, spojrzałam w podłogę i ruszyłam tak, aby minąć chłopaka, który zbliżał się do mnie szybciej niż bym tego chciała.
-Camila! – może i usłyszałam, ale nie miała zamiaru zareagować. Po prostu szłam do przodu, aby mieć jakiekolwiek szanse na ucieczkę. – Camila! Zatrzymaj się. Mam bardzo ważną sprawę! – szłam dalej, ale nagle poczułam jego dłoń na swoim ramieniu. Zacisnął mocno palce na mojej skórze, przez co nie tylko się zatrzymałam, ale i głośno pisnęłam.
-Mike! Kurwa. To bolało – chłopak miał zdecydowanie za dużo siły. Był wyćwiczony tak samo, jak Dinah i Lauren, ale one kontrolowały swoje ruchy i nigdy nie robiły innym krzywdy, jeśli nie miały tego w planach. – Jezu – wymamrotałam, wyrywając słuchawki z uszu. Od razu zaczęłam masować swój bark, jakby to miało pomóc. – Popierdoliło cię? Chciałeś mi zrobić krzywdę?
-Nie. Prosiłem cię tylko o to, żebyś się zatrzymała, a ty uznałaś, że mnie ominiesz... Sprawę do ciebie mam – niechętnie spojrzałam na byłego przyjaciela. Wyglądał na naprawdę zdenerwowanego, chociaż jednocześnie miałam wrażenie, że w jakimś sensie się cieszył. Bałam się, co miał mi do powiedzenia, skoro targały nim takie emocje. – Chodź. Musimy pogadać w cztery oczy.
-Nie chcę. Już wielokrotnie pokazałeś, że nie mamy o czym rozmawiać. Jedyne, o co ci chodzi, to o zniszczenie mojej przyjaźni z dziewczynami i rozjebanie mojego związku z Lauren. Nie mogę zrozumieć tego, że tak ci to przeszkadza. W końcu jestem szczęśliwa, a ty... – ku mojemu zdziwieniu, kolejny raz zacisnął mi palce na ręce, przez co znowu spowodował mi cholerny ból. – Mike! Boli! – odepchnęłam go od siebie, ale ten nadal nie dawał za wygraną. – Zrób mi tak jeszcze raz, a powiem wszystko dziewczynom!
-Świetnie. Zawołaj sobie tych swoich obrońców, ale pierw mnie posłuchać. Wejdźmy na teren szkoły i spokojnie porozmawiajmy. Jeśli nadal będziesz sądzić, że wierzysz im, a nie mi, to mogą mi nawet pierdolnąć w twarz. Już wszystko będzie mi obojętne. Może jak oberwę, to zrozumiem twoją głupotę – na te słowa chciałam zrobić mu krzywdę, ale się powstrzymałam. Za bardzo bolała mnie ręka, abym mogła się dobrze zamachnąć.
-Jak ci tak na tym zależy... - westchnęłam, ruszając od razu w kierunku szkoły. Na szczęście Mike milczał całą drogę, co mnie cieszyło. Chociaż chwilę miałam ciszy i spokoju.
CZYTASZ
The Only One? - Camren PL
FanfictionCzy istnieje ta jedyna, która na zawsze zostaje w sercu? Z którą miłość da prawdziwe szczęście? Camila wierzy, że tak. Jej serce wybrało Lauren, ale czy to uczucie jest w stanie przezwyciężyć wszystko, co przyniesie życie? Sceny +18 Przemoc Wulgaryz...