54

594 50 57
                                    

Dzisiaj zacznę od małego komunikatu. Po prawie dwóch latach dodałam nowy one shot. Zapraszam Was tam serdecznie, jeśli jesteście ciekawi krótkiej historii z Lauren i Camilą w formie postaci nadnaturalnych... I sceny 18 +

Miłego dnia  <3

Zostawiam Was tutaj ze zranioną Camilą

________________________

Wróciłam od Dinah rano. Jakoś tak wyszło, że obie zdecydowałyśmy się na powrót komunikacją miejską. Dziewczyna chciała odprowadzić do mnie domu, ale przypomniałam jej, że rodzice myśleli, że byłam u Lauren. Na miejscu załapałam się na śniadanie. Akurat wzięłam prysznic, ogarnęłam się i poszłam jeść. Potem poszłam do pokoju, wmawiając im, że miałam w planach się uczyć. Trochę było w tym prawdy. Musiałam odrobić lekcje i pouczyć się do testów w kolejnym tygodniu.

Dzień minął znośnie, oni mi nie przeszkadzali. Musiałam jedynie zjeść z rodziną obiad dość wcześnie, a potem zebrali się z domu. Dzięki temu resztę dnia mogłam po prostu płakać. Potrzebowałam tego. W ciągu tygodnia nie miałam czasu. Gdy wracałam, zazwyczaj już ktoś był. W nocy bałam się kogokolwiek obudzić. Jak w końcu byłam sama, wylałam z siebie większość łez, które wyrywały się z moich oczu przez kilka dni.

Zasnęłam dość wcześnie. Padłam z wymęczenia i emocji. Wtulałam się jedynie w swoją kołdrę, marząc o zapomnieniu o bólu i rozczarowaniu. Tak bardzo bałam się tego, że znowu musiałam ją zobaczyć. Nie chciałam rozkleić się w szkole. Inni patrzeliby na mnie jak na wariatkę, a ja nie chciałam się tłumaczyć. Wolałam, aby inni nie wiedzieli, jak potraktowała mnie Lauren. To nie był ciekawy temat. I chociaż powinien bardziej uderzać nią. Czułam, że to ja byłam tą szmatą, która w oczach wielu najpewniej nie spełniła oczekiwań i zasługiwała na to, by ją tak potraktować.

Coś obudziło mnie w nocy. Jakby ktoś próbował rozwalić mi szyby. Od razu poderwałam się z łóżka, by zlokalizować źródło dźwięku. Szybko do mnie dotarło, co się działo. Kolejny raz ktoś wbił mi na balkon, by zapukać w okna. Nie wiedziałam tylko, czemu dziewczyny dobijały się o tej porze. Miały być z Lauren, ale może coś się stało, a ja nie byłam pod telefonem.

Ruszyła do drugiej sypialni, nie myśląc za wiele. Musiałam po prostu otworzyć te drzwi, zanim Ally zniszczyłaby szybę przez uderzenia. Rodzice by mi przecież za to głowę urwali, a ja mogłabym się liczyć z zakazem wychodzenia z domu do sześćdziesiątki.

-Już chwila. Jest kurwa środek nocy. Co wam odwaliło... - nawet nie zapaliłam światła. Po prostu otworzyłam drzwi balkonowe. Z góry założyłam, że po drugiej stronie stała blondynka. Jakby jednak wszedł w ten sposób morderca, można byłoby przyznać nauczycielce, że należałam do najgłupszych na świecie. – Jest druga w nocy. Może i powiedziałam, że dzisiaj mam wolną chatę, ale to nie oznacza, że was zapraszałam. I to jeszcze przez balkon... - mamrotałam zaspana, idąc do włącznika światła. Stałam tyłem i nic w mojej głowie nie mówiło, aby sprawdzić, czy na pewno wpuściłam do środka dobrą osobę.

-Nie otworzyłabyś drzwi – gdy usłyszałam ten głos, na dłuższą chwilę mnie zamurowało. Moja dłoń zatrzymała się zaraz przed włącznikiem światła. W tamtym momencie miałam pewność, że nie chciałam go odpalać. Już wolałam pozostać w pełnej ciemności, nieoświetlonej nawet gwiazdami czy okoliczny latarniami dzięki grubym żaluzjom.

-Wyjdź. Możesz drzwiami. Trafisz. Idę do łóżka. Nawet nie waż się wchodzić do mojego pokoju. Poradzisz sobie? – cała drżałam, ale miałam nadzieję, że nie było to widoczne w ciemności. Grałam twardą, musiałam. Nie miałam innego wyjścia. Jak już jak debil otworzyłam te drzwi, musiałam zgrywać odważną. Już wolałabym wpuścić do mieszkania mordercę.

The Only One? - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz