31 ~ "Dobra wysiadaj mała"

246 22 31
                                    

Dwa tygodnie później

Minęły już dwa tygodnie odkąd Pedro wyjechał..

I właściwie to powinien już wracać..

Za ten czas jeszcze bardziej zbliżyłam się z João, ale nie zmienia to faktu że gdzieś jedna część mnie mówiła mi że jestem idiotką i powinnam teraz być z Pedrim.

Nie bardzo mi się to podobało bo w końcu zranił mnie dosyć mocno ale uczuć nie oszukam..

Co do Nico bo o nim też powinnam wspomnieć..

Bardzo się pokłóciliśmy, teraz w ogóle nie rozmawiamy a on dalej jest u sąsiadki, praktycznie się do niej wprowadził.

Każdy z moich bliskich próbował z nim rozmawiać i przekonać go do rozmowy ze mną ale wszystko na nic.

Pokłóciliśmy się przez to, że nie podobało mu się, że znów został u sąsiadki i fakt, mi też.

Zdawałam sobie sprawę z tego że jest u niej wręcz za często ale teraz naprawdę potrzebowałam odpocząć i nie była bym w stanie się nim zajmować..

Bardzo za nim tęsknię i codziennie czekam aż zgodzi się pogadać.

- Marti? Żyjesz?

- Wybacz, zamyśliłam się, jesteśmy już?

- Tak, od jakiś 5 minut?

- Sorki..

- Dobra wysiadaj mała bo zaraz się spóźnię.

- Dobrze wiesz że mała to jest..

- Okej, okej, chodź marudo.

Faktycznie, wysiedliśmy z samochodu a ja od razu pobiegłam do dziewczyn, dawno się nie widziałyśmy więc miałyśmy dużo plotek do opowiedzenia.

Obserwując jak trenuje Felix i jednocześnie rozmawiając z dziewczynami na temat mojej sytuacji z bratem kątem oka zauważyłam jak nagle pojawił się ktoś spóźniony.

I to nie byle kto..

Pedro Gonzalez Lopez we własnej osobie..

Fala stresu obiegła moje ciało kiedy po porządnym opierdolu od trenera spojrzał prosto na mnie..

Ale nie patrzył byle jak..

Jego mimika twarzy wyrażała, tęsknotę, nadzieję i ulgę..

Problem w tym że nie miałam pojęcia na co miała wskazywać jego nadzieja a to w tamtym momencie bardzo mnie ciekawiło..

Po skończonym treningu czekałam na parkingu aż João łaskawie wczłapie się z szatni.

I na moje zajebiste nieszczęście wyczłapał się z niej ktoś inny, ktoś kogo nie chciałam zobaczyć, nie dziś, nie byłam jeszcze na to gotowa..

Pedro..

Kierował się właśnie w moja stronę z lekkim niepokojem co sama odwzajemniałam dosłownie wiercąc dziurę w jego sylwetce.

Byliśmy tak niedaleko siebie a jednocześnie ta chwila kiedy się do mnie zbliżał była tak cholernie długa że z tyłu za brunetem zdążyłam wreszcie zauważyć Felixa który również szedł w moją stronę w towarzystwie jak zwykle roześmianego od ucha do ucha Julesa.

Ręce zaczęły mi się pocić, serce mocniej bić a mowę jakby mi odebrało kiedy wreszcie stanął twarzą w twarz ze mną.

Mi Estrella • Pedro "Pedri" González Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz