25 ~ "Test ciążowy"

339 24 47
                                    

- Wyglądasz jak debil. - Powiedział Pedro.

- Dzięki. - Gavi uśmiechnął się smutno.

- Pedro.. - Westchnęłam.

- No co no? Nie będę go okłamywać, jest źle.

- Co ja mam teraz zrobić?

- Pasuje jechać gdzieś do szpitala zobaczyć czy nie jest gorzej niż wygląda.

- A kiedy my wracamy stąd?

- Pewnie kilka dni jeszcze.

- 4 wracamy.

- A który dziś?

- 3.

- Co!? - Krzyknęliśmy wszyscy naraz.

- Japierdole! 

- Zapiedalamy się pakować!

I faktycznie, wybiegłam z domu nie patrząc na nic i w pośpiechu zaczęłam się pakować.

- Że też kurwa musimy wyjechać z samego rana!

- Uspokój się, damy radę.

- Jak!? Nawet się nie wyśpimy. Całą noc będziemy się pakować! A ty masz kierować jeszcze!

- Ty się wyśpisz w aucie a ja dam radę, luźno młoda.

- Ja nas spakuje a ty idź spać! Już!

- Dobra ale mogę się wyszczać chociaż?

- Tak. A! I idź do chłopaków im powiedzieć bo chuj mnie strzeli jak się spóźnią.

- Już, już!

I poszedł a ja w totalnym harmidrze pakowałam nas obu.

- Ej.

- Co? Pada? Cały mokry jesteś.

- Leje, ale mam pytanie.

- Jakie?

- Tylko nie bądź zła dobrze?

- No dobra.

- Zostawiłem telefon gdzieś..

- No to idź po niego?

- Ale właśnie nie wiem gdzie..

- Japierdole! Pedro no!

- A wiesz co jest najgorsze?

- Co?..

- On jest chyba gdzieś na dworze..

- To go teraz szukaj jak leje tak! Nie wiem jak ale go znajdź!

- Dobra! - Krzyknął i wybiegł z domu.

Minęło jakieś pół godziny, wygrzebywałam razem z kotem resztki moich ubrań i wrzucałam je do walizki kiedy nagle otworzyły się drzwi.

- Masz?

- Mam.

- To do spania, bierz kota i wypad!

I cóż tu dużo mówić, Gonzalez spał w najlepsze na kanapie a ja zapierdalałam od pokoju do pokoju pakując nasze rzeczy.

Skończyłam dopiero nad ranem i od razu wyniosłam walizki do samochodu.

Obudziłam też bruneta, razem się ogarneliśmy, zanieśliśmy kota, który oficjalnie nosił imię "bimber" a jego pomysłodawcą był Robert który wytłumaczył że to polskie słowo i przy okazji takie które on bardzo lubi, nie zdążyłam jeszcze zobaczyć co to znaczy ale wiem że pewnie coś głupiego.

Wspólnie całą grupą oddaliśmy klucze do drzwi i wsiedliśmy do aut.

Ja leżałam z tyłu, na fotelu pasażera spał bimber a za kierowcę robił nie kto inny jak Pedro.

I wszystko było by super, ja odespałam, bimber przesiadł się do mnie do tyłu i spał ze mną a Pedro spokojnie kierował.

Niby wszystko git, ale nie, u nas nie może być normalnie i pod sam koniec drogi   bimber zrzygał się mojemu chłopakowi na kolana.

Zajebiście..

****

Minęło już kilka dni, a u nas dzieje się więcej niż wam się wydaje.

Od kilku dniu rzygam dalej niż widzę, okresu to ja nie widziałam dłużej niż rodziców, a jem jak świnia wszystko co wlezie.

Valeria wmawia mi że jestem w ciąży ale ja jakoś nie chce w to wierzyć.

No okej, nie pamiętam czy się zabezpieczyliśmy ale bez przesady.

- Mam!

- Co masz? - Wysapałam zmęczona do uradowanej przyjaciółki.

- Test ciążowy.

- Val, mówię ci że nie jestem w żadnej ciąży.

- Skoro nie jesteś to zrób je, co ci szkodzi.

- Odpuścisz mi wtedy?

- Tak.

- W porządku, zrobię.

Faktycznie zrobiłam, i modliłam się żeby wynik wyszedł negatywny.

- I co? - Odezwała się kiedy wyszłam z toalety.

- Trzeba czekać pięć minut.

I kurwa minęło, minęło to cholerne pięć minut..

- Na trzy?

- Na trzy.

- Raz.. - Zaczęłyśmy odliczać.

- Dwa..

- Trzy!

Mi Estrella • Pedro "Pedri" González Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz