Na noc wróciłam z Nico do mojego mieszkania.
Nie zdążyłam wam się jeszcze pochwalić (a jest czym).
Od jakiegoś czasu mieszkamy u Pepiego.
Wspólnie stwierdziliśmy że po pierwsze, od niego jest bliżej do chociażby szkoły Nico, po drugie, nie chce nam się jeździć z jednego domu do drugiego a po trzecie, Pedro ma o wiele większy dom a więc to oczywiste że wybraliśmy mieszkanie u niego.
No ale teraz się na niego lekko mówiąc, wkurwiłam więc wróciłam do mojego mieszkania..
Dziś rano, cóż..
Nie nazwała bym tego najprzyjemniejszym porankiem bo musiałam się czymś zatruć ze względu na to, że dziś zamiast promieni słonecznych, obudziły mnie wymioty.
- Cały dzień zjebany.. - Westchnęłam sama do siebie szorując zęby.
Była ledwo 7 rano na co zareagowałam prychnięciem.
Oh do kurwy, jakby to jebane zatrucie nie mogło poczekać chociaż godzinę.
Stwierdziłam że skoro i tak narazie nie mam co robić a słabo się czuje to obejrzę sobie jakiś serial.
Najpierw próbowałam znaleźć jakieś sensowniejsze ubrania których prawie wcale już tu nie miałam bo większość z nich była u Pedriego ale na szczęście znalazły się jakieś wygodne dresy i dodatkowo coś co bardzo mnie ucieszyło a mianowicie - koszulka bruneta.
Przebrałam się i związałam włosy a następnie w puchowych kapciach dotarłam na kanapę w salonie.
Okryłam się szczelnie kocem i kładąc wygodnie głowę na poduszce włączyłam jakiś dawno zaczęty serial.
Na szczęście nie był wcale taki zły i oglądało się go całkiem przyjemnie.
W międzyczasie stwierdziłam że Nico zostanie dziś w domu.
Dzień dobroci, przynajmniej dla niego..
Nie budziłam go ani nic bo im dłużej spał tym lepiej dla mnie bo na luzie mogłam odpoczywać.
A ze względu na to, przyszedł do mnie dopiero po dwóch godzinach.
- Czemu mnie nie budzisz? - Zapytał wchodząc do pomieszczenia.
- Nie idziesz dziś do szkoły..
- O no i to mi się podoba. A co się stało?
- Źle się czuje i nie mam siły cię zawozić i przywozić. Ciesz się.
- Cieszę bardzo, mogę zagrać w piłkę? Proszeee.
- Masz tu jeszcze jakąś?
- Mam. Mogę?
- No niech ci będzie ale nie rozwal nic.
- Dzięki.
- Zaraz będzie Valeria więc ogarnij się trochę zanim zaczniesz grać, masz tu jeszcze jakieś ciuchy co nie?
- Pewnie mam. Idę paa. - Powiedział i zaraz po tym zniknął za drzwiami.
A zaraz za nim do mieszkania weszła Valeria.
No jak do siebie..
- Hej stostro od innej mamy! Hej najlepsza ciociu! - Krzyknęła.
Chyba ktoś tu ma ZA dobry humor..
- Cześć mama i cześć bobo! - Również się uniosłam a moja przyjaciółka weszła do salonu.
- Doszły nas słuchy że ktoś tu jest w ciąży! - Pisnęłam szczęśliwa i mocno mnie przytuliła.
- Co!? Kto jest w ciąży!? - Cieszyłam się razem z nią zastanawiając się która z moich przyjaciółek mogła by zostać mamą.
- Ja pierdole.. ty to jednak nie myślisz.. - Westchnęła załamana.
- Hej no, kto jest w ciąży?
- No ty debilko!
- Co!?
- Boże no, chujów sto. Proszę, marsz zrobić. - Powiedziała podając mi testy.
- O nie Valeria, bez takich. Nie jestem w żadnej ciąży, chyba że spożywczej, wiesz że nie mogę.
- Czego nie możesz? Zajść w ciążę? Właśnie że możesz i doskonale o tym wiesz, to że masz mniejsze szanse na bycie w ciąży to nie znaczy, że w ogóle nie możesz w niej być. Szoruj robić testy!
- Kurwa ale Valeria, ja nie mogę być w ciąży.
- Bo?
- Bo gówno, nie pamiętasz jak zareagował Pedro ostatnim razem? - Wzdrygnęłam się na wspomnienia z tych wydarzeń.
- Martina to było dawno, dobrze wiesz że on tego żałuje i chciałby mieć z tobą dzieci.
- Teraz tak mówi, a jakbym serio była w ciąży to na pew..
- Zrobisz te testy żeby wiedzieć czy mam do jutra czekać?
- Nie Val, to są zwykłe objawy zatrucia.
- Hmm, spóźnia ci się okres, żeżarłaś już pół domu, rano obudziło cię rzyga..
- Okej, zrobię!
- No, to raz, dwa.
Jak Powiedziałam tak zrobiłam i migiem ruszyłam do łazienki.
Wykonałam testy według ich instrukcji i wróciłam do przyjaciółki która rozłożona na mojej kanapie jak żaba pod tirem obżerała się pączkiem z nadzieniem pistacjowym którego popijała herbatą owocową.
- Ej, też chcę!
- Ale Martina, to nie jest koncert życzeń. - Prychnęła pod nosem.
- O ty szujo! Ty pipo! Ty mała wstrętn..
- No masz bo się zesrasz! - Powiedziała dając mi woreczek z drugim pączkiem. - Jakaś ty agresywna w tej ciąży!
- Nie jestem w ciąży!
- Jasne a ja jestem matka Teresa z Kalkuty!
- To sobie nią bądź! Nie wiem jak ty sobie to wyobrażasz.
- Co wyobrażam? Ja nic nie muszę sobie wyobrażać kochana.
- No jasne..
- Sprawdź to już! - Powiedziała po chwili podając mi testy ciążowe.
- Gwaratuje ci że nie jestem w żadnej cią.. - I w tym momencie dostrzegłam dwie czerwone kreski na każdym z czterech testów. - Jestem.. w.. ciąży.. - Wybuchłam płaczem a Valeria poderwała się z kanapy.
- O mój Boże jak super! Będziemy takimi besties w ciąży! Jezu będziemy najlepszymi mamusiami! Jaki matching no ja nie mogę!
- Kurwa Valeria on mnie zostawi.. - Wyryczałam modląc się aby to był żart.
- Czekaj kochana! Trzeba cię do ginekologa umówić! - Pisnęła szczęśliwa i od razu wybrała numer do jej pani ginekolog.
A jakby tego było mało to do salonu wrócił Nico..
- Czemu płaczesz? - Zapytał zmartwiony.
- Jestem załamana tym jaka Vlaria jest głupia po prostu, leć się bawić, pogadamy o tym później.
- No dobra..
- Masz wizytę po jutrze na 14! Stara nie płacz mi tu, powinnaś się cieszyć!
- Ja się cieszę.. gorzej z Pedro..
•••
No to mamy to!🥳
Teraz tylko czekajcie na reakcje Pepiego..🤭
Dzisiaj o wielee dłużej ze względu na to, że ostatnio rozdziały są krótkie i pojawiają się mega nieregularnie.🙈
pbg6vi wreszcie nie przerwałam ci w jednym z najlepszych momentów..😋
Miłej nocki!🫶🏼
CZYTASZ
Mi Estrella • Pedro "Pedri" González
Фанфик"- Po co mi gwiazdka z nieba skoro moja gwiazdka siedzi właśnie obok mnie?"