11 ~ "No co, co?"

452 27 5
                                    

- Suwaj się! - Ryknął Gavi i klepnął pół przytomnego Gonzálea w dupę a następnie, kiedy to Pedro wreszcie się przesunął, usadowił się obok niego i wpakował sobie do mordy całą garść wczorajszego popcornu.

- Co to za objawienie? - Zapytałam bo nie spodziewałam się dziś gości a napewno nie Gaviego ledwo mieszczącego się na jednym łóżku z Pedrim, i zażenowanej całą sytuacją Valerii.

- Przyszliśmy z propozycją. - Rzucił Gavira z pełną mordą żarcia.

- Co? - Zapytałam.

- Pstro, zrobilibyśmy grilla u Pedra, chłopaki z klubu z partnerkami i tyle. Małe niewinne spotkanko.

Ta, oni i małe nie winne spotkanko, już to widzę.

- I dlaczego akurat u mnie? - Odezwał się wreszcie oburzony González.

- Bo masz dużo miejsca?

- Spierdalaj.

- Wino! - Krzyknęła nagle moja przyjaciółka i podbiegła do mojego kieliszka upijając z niego większą połowę.

- Sklej się psychopatko, robię interes. - Skarcił ją jej chłopak.

- Dobra zjebie ale po co to? Nie możemy nie wiem, zrobić małej imprezy w klubie?

- Ja pierdolę jesteś genialny! Zrobimy U CIEBIE imprezę zamiast grilla, dom też masz duży no to essa. - Uradował się Gavi.

- Ale czemu u mnie!? Mało jest osób w klubie? Nie może to być ktoś inny?

- Nie bo padło na ciebie i ja tak powiedziałem więc tak ma być.

- Oho kurwa, bo ty jesteś święta krowa.

- Żebyś wiedział głupi bananowcu! - Burknął wyraźnie urażony Pablo.

- Ugh, zamknijcie się i nie przeklinajcie przy dziecku. - Odezwała się Valeria.

No i teoretycznie Nico bawił się u siebie w pokoju ale jestem pewna że i tak słyszał, a oprócz niego jeszcze wszyscy nasi sąsiedzi.

- Idziemy już i tak, ustalone, widzimy się o 20 u misiaczka. - Powiedział dumny Gavi.

- Co!? - Krzyknęłam równo z Pedrim.

- No co, co? - Zdziwił się Gavi.

- Pojebało cię? Jest 16 a ty mi mówisz że widzimy się u mnie o 20, idioto walony, najpierw to trzeba posprzątać, przygotować dom,  wydać fortunę na alkohol i przygotować ci pokój gościnny bo jak zaczniesz pić z Lewandowskim, to cię kurwa własna matka nie pozna, tak samo jak my nie poznamy smaku alkoholu bo sami wszystko wyżłopiecie w pół godziny.

- Dobra weźcie się nie posrajcie, to widzimy się jutro o 20, nie chce słyszeć odmowy, chodź Val, papa misie kolorowe! - Powiedział Gavi i jak najszybciej wyszedł z mieszkania z oszołomioną Valerią.

Spojrzałam na wkurzonego Gonzáleza i momentalnie zaczęłam się śmiać.

- Co się ryjesz wieśniaro?

- Z ciebie. - Uśmiechnęłam się.

Pedro dosłownie wyglądał jak zmęczony życiem angry birds, co wcale nie zmienia faktu że dalej był cholernie przystojny, leżał na wpół śpiąco zmęczony po treningu i dodatkowo wkurwiony na Gaviego, a ta złość i zmęczenie jednocześnie, wyglądały na jego twarzy przezabawnie.

- Dzięki. - Odpowiedział sarkastycznie.

- Też cię kocham. - Położyłam się obok niego na łóżku i mocno go przytuliłam.

- Maraton bajek z Nico? - Zapytał nagle.

- Chętnie..

Mi Estrella • Pedro "Pedri" González Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz