- Martinaaa.. - Przeciągnął Pedro a więc wyszłam z kuchni w której robiłam nam śniadanie i ruszyłam do salonu.
- Hm?
- Mama pyta kiedy wreszcie ją odwiedzę.
- No i co?
- No i mówi że koniecznie muszę jej cię przedstawić..
- Um.. i kiedy chcesz jechać?
- Nie wiem, dlatego cię wołam żeby zapytać czy chcesz ze mną jechać, ale wiesz, jak nie jesteś gotowa i nie chcesz to mów, mama zrozumie.
- Nie do końca nie chce, chodzi też o Nico..
- Może przecież polecieć za nami.
- Pedro.. nie chodzi o to..
- Więc w czym tym razem jest problem? - Zapytał nieco ostrzejszym tonem.
- Co? Jak to "tym razem"? - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
- Bo wiecznie ci coś nie pasuje? Jezu cały czas jest jakieś "ale", ileż można no jejku nawet do rodziców nie mogę jechać bo też ci nie pasuje.
- Słucham!? Po pierwsze czemu nagle jesteś taki nie miły, dwubiegunowość masz czy co? A po drugie, czy ja ci zabraniam jechać? Chcesz to jedź i tyle! - Uniosłam się. - Wychodzę! - Krzyknęłam a następnie założyłam buty, zabrałam telefon i dosłownie wybiegłam z domu przy okazji cholernie trzaskając drzwiami, czego sama nie lubiłam.
Nie bardzo miałam gdzie indziej iść więc oczywiste było że wyląduje u Valerii, a właściwie u Valerii i Pabla bo nawet nie pamiętam dnia kiedy tego kudłatego angry birdsa u niej nie było. Dosłownie jest tam aż za często.
- Ugh, dawno się tak nie wkurwiłam.
- Ty się w ogóle kiedyś denerwujesz?
- Tak?
- Dobra, o co poszło? - Zapytała Valeria przerywając tym samym moja wymianę zdań z Gavim.
- Pedro pytał czy pojadę z nim do jego rodziców, no to mówię mu że nie wiem i że będzie problem z Nico a on do mnie że w czym znowu mam problem i że ciągle daje jakieś "ale", kurwa no, nie moja wina że moi kochani rodzice postanowi jechać sobie autem i los tak chciał ze pierdolnął ich inny samochód a mnie zostawili sami z Nicolásem.
- Uspokój się Martina i nie mów tak, to był wypadek i nikt nie mógł przewidzieć że tak się stanie.
- No wiem.. mogę tu trochę zostać? Nie mam ochoty go widzieć.
- Jasne, nie ma sprawy, a co z Nico?
- Zanim skończy lekcje zdążę wrócić do domu, mogę się trochę przespać?
- Martina pytasz a wiesz, mój dom to też twój dom. - Odparła Valeria.
I wiecie co?
Zasnęłam. Na tak długo że jak się obudziłam to obok mnie siedział Nico oglądający bajkę a z kuchni dobiegały różne odgłosy.
W tym też głos Gonzáleza..
- Nico?
- Oo nie śpisz, kiedy idziemy do domu?
- Długo spałam?
- Bardzo długo, zdążyłem się już zanudzić na śmierć.
- Uh wybacz. - Uśmiechnęłam się do niego. - A nie wiesz może gdzie jest mój telefon? - Zapytałam i po chwili miałam go już w swojej dłoni. - Czyli chcesz już jechać?
- Taak.. spać mi się już chce.
- Okej, zamówię nam taksówkę.
Po szybkiej rozmowie dowiedziałam się że taksówka będzie za jakieś 15 minut dlatego wstałam i ruszyłam do toalety.
Ogarnęłam swój wygląd, zrobiłam siku i prawie zabiłam kogoś drzwiami wychodząc z pomieszczenia.
I tym kimś był oczywiście Pedri..
- Mar.. - Zaczął.
-Nie. - Przerwałam mu szybko. - Zbieraj się Nico.
- Jedziesz już? - Zapytała Valeria.
- Tak.
- Odwieść cię?
- Ja mogę to zrobić. - Odezwał się Pedro.
- Nie dzięki, zamówiłam sobie taksówkę, i właściwie już jest więc żegnam was. - Rzuciłam na szybko i razem z bratem wyszłam z mieszkania.
CZYTASZ
Mi Estrella • Pedro "Pedri" González
Fanfic"- Po co mi gwiazdka z nieba skoro moja gwiazdka siedzi właśnie obok mnie?"