15 ~ "Ja mogę to zrobić"

444 29 11
                                    

- Martinaaa.. - Przeciągnął Pedro a więc wyszłam z kuchni w której robiłam nam śniadanie i ruszyłam do salonu.

- Hm?

- Mama pyta kiedy wreszcie ją odwiedzę.

- No i co?

- No i mówi że koniecznie muszę jej cię przedstawić..

- Um.. i kiedy chcesz jechać?

- Nie wiem, dlatego cię wołam żeby zapytać czy chcesz ze mną jechać, ale wiesz, jak nie jesteś gotowa i nie chcesz to mów, mama zrozumie.

- Nie do końca nie chce, chodzi też o Nico..

- Może przecież polecieć za nami.

- Pedro.. nie chodzi o to..

- Więc w czym tym razem jest problem? - Zapytał nieco ostrzejszym tonem.

- Co? Jak to "tym razem"? - Zrobiłam cudzysłów w powietrzu.

- Bo wiecznie ci coś nie pasuje? Jezu cały czas jest jakieś "ale", ileż można no jejku nawet do rodziców nie mogę jechać bo też ci nie pasuje.

- Słucham!? Po pierwsze czemu nagle jesteś taki nie miły, dwubiegunowość masz czy co? A po drugie, czy ja ci zabraniam jechać? Chcesz to jedź i tyle! - Uniosłam się. - Wychodzę! - Krzyknęłam a następnie założyłam buty, zabrałam telefon i dosłownie wybiegłam z domu przy okazji cholernie trzaskając drzwiami, czego sama nie lubiłam.

Nie bardzo miałam gdzie indziej iść więc oczywiste było że wyląduje u Valerii, a właściwie u Valerii i Pabla bo nawet nie pamiętam dnia kiedy tego kudłatego angry birdsa u niej nie było. Dosłownie jest tam aż za często.

- Ugh, dawno się tak nie wkurwiłam.

- Ty się w ogóle kiedyś denerwujesz?

- Tak?

- Dobra, o co poszło? - Zapytała Valeria przerywając tym samym moja wymianę zdań z Gavim.

- Pedro pytał czy pojadę z nim do jego rodziców, no to mówię mu że nie wiem i że będzie problem z Nico a on do mnie że w czym znowu mam problem i że ciągle daje jakieś "ale", kurwa no, nie moja wina że moi kochani rodzice postanowi jechać sobie autem i los tak chciał ze pierdolnął ich inny samochód a mnie zostawili sami z Nicolásem.

- Uspokój się Martina i nie mów tak, to był wypadek i nikt nie mógł przewidzieć że tak się stanie.

- No wiem.. mogę tu trochę zostać? Nie mam ochoty go widzieć.

- Jasne, nie ma sprawy, a co z Nico?

- Zanim skończy lekcje zdążę wrócić do domu, mogę się trochę przespać?

- Martina pytasz a wiesz, mój dom to też twój dom. - Odparła Valeria.

I wiecie co?

Zasnęłam. Na tak długo że jak się obudziłam to obok mnie siedział Nico oglądający bajkę a z kuchni dobiegały różne odgłosy.

W tym też głos Gonzáleza..

- Nico?

- Oo nie śpisz, kiedy idziemy do domu?

- Długo spałam?

- Bardzo długo, zdążyłem się już zanudzić na śmierć.

- Uh wybacz. - Uśmiechnęłam się do niego. - A nie wiesz może gdzie jest mój telefon? - Zapytałam i po chwili miałam go już w swojej dłoni. - Czyli chcesz już jechać?

- Taak.. spać mi się już chce.

- Okej, zamówię nam taksówkę.

Po szybkiej rozmowie dowiedziałam się że taksówka będzie za jakieś 15 minut dlatego wstałam i ruszyłam do toalety.

Ogarnęłam swój wygląd, zrobiłam siku i prawie zabiłam kogoś drzwiami wychodząc z pomieszczenia.

I tym kimś był oczywiście Pedri..

- Mar.. - Zaczął.

-Nie. - Przerwałam mu szybko. - Zbieraj się Nico.

- Jedziesz już? - Zapytała Valeria.

- Tak.

- Odwieść cię?

- Ja mogę to zrobić. - Odezwał się Pedro.

- Nie dzięki, zamówiłam sobie taksówkę, i właściwie już jest więc żegnam was. - Rzuciłam na szybko i razem z bratem wyszłam z mieszkania.

Mi Estrella • Pedro "Pedri" González Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz