Oglądaliśmy bajki przez jakieś dwie godziny a później wróciliśmy do pokoi.
Zanim to, to zdążyłam się też przebrać bo dalej byłam w niewygodnej sukience z imprezy ale na szczęście życzliwy Pedro dał mi za duże dresy i koszulkę.
Właściwie to chętnie bym coś jeszcze obejrzała ale chciałam żeby brunet się wyspał a nie siedział ze mną.
Siedziałam na łóżku myśląc o sprawie z João ale ostatecznie postanowiłam spróbować iść spać.
A rano obudziło mnie lizanie po twarzy..
- O fuj Bimber.. śmierdzi ci z ryja.. - Powiedziałam zaspana.
Pogłaskałam go chwilę ale słysząc odgłosy z dołu postanowiłam wstać.
- O wow, ty umiesz coś zrobić i nie spalić kuchni? - Zaśmiałam się cicho.
- Fer ostatnio nauczył mnie naleśników, są z jego przepisu także są przepyszne. Smacznego. - Powiedział i postawił przede mną talerz.
- Dziękuję, jak zjem to będę się zbierać.. - Westchnęłam.
- Wracasz do siebie prawda?
- Tak, ale ogarnę się trochę i jadę do João.
- Co? Po co? - Zdziwił się.
- Muszę z nim tak oficjalnie zerwać, a poza tym mam tam większość rzeczy. Spokojnie. - Zaśmiałam się.
- Jechać z tobą?
- Nie, wezmę chyba Valerie żeby szybciej poszło, ty lepiej nie jedź. - Posłałam mu szczery uśmiech.
- Zostawiłaś auto pod klubem, jak wrócisz?
- Zaraz zamówię taksówkę.
- Bez przesady, odwiozę cię.
- Nie musisz serio.
- Nie muszę ale chcę. - Puścił mi oczko na co ja zareagowałam prychnięciem.
Zjadłam, wzięłam swoją torebkę i sukienkę a następnie Pedri podwiózł mnie pod klub.
- Dziękuję bardzo, do zobaczenia.. jak najszybciej. - Zaśmiałam się lekko.
- Papa, trzymaj się Marti. - Posłał mi współczujący uśmiech.
Wsiadłam do swojego samochodu i od razu odjechałam.
W domu postanowiłam od razu się przebrać i w międzyczasie zadzwoniłam do Valerii z zapytaniem czy nie chce mi pomóc z rzeczami.
Oczywiście się zgodziła i właściwie to właśnie się do mnie kierowała.
Przebrałam się w czarne cargo i tego samego koloru top, włosy tylko rozczesałam, pomalowałam się leciutko i zdążyłam tylko założyć buty oraz spakować potrzebne rzeczy a Valeria już u mnie była.
- Idź od razu do sypialni i pakuj mnie, choćby rzeczy latały nie wyłaź i nie gadaj z nim, załatwię to sama, chce to zrobić na spokojnie ale nie obiecuję że się uda.
- Tak jest szef.
Stojąc pod drzwiami zawahałam się czy na pewno chce to robić ale nie było już odwrotu bo Valeria zaczęła walić w drzwi.
- Jezu, nie tak agresywnie. - Skarciłam ją.
Kiedy João tylko pojawił się w drzwiach od razu przewróciła oczami i przepychajac go weszła jak do siebie ale on wydawał się mieć to totalnie gdzieś.
- Marti..
- Możemy porozmawiać?
CZYTASZ
Mi Estrella • Pedro "Pedri" González
Fanfiction"- Po co mi gwiazdka z nieba skoro moja gwiazdka siedzi właśnie obok mnie?"