41 ~ "Możemy porozmawiać?"

232 22 82
                                    

Oglądaliśmy bajki przez jakieś dwie godziny a później wróciliśmy do pokoi.

Zanim to, to zdążyłam się też przebrać bo dalej byłam w niewygodnej sukience z imprezy ale na szczęście życzliwy Pedro dał mi za duże dresy i koszulkę.

Właściwie to chętnie bym coś jeszcze obejrzała ale chciałam żeby brunet się wyspał a nie siedział ze mną.

Siedziałam na łóżku myśląc o sprawie z João ale ostatecznie postanowiłam spróbować iść spać.

A rano obudziło mnie lizanie po twarzy..

- O fuj Bimber.. śmierdzi ci z ryja.. - Powiedziałam zaspana.

Pogłaskałam go chwilę ale słysząc odgłosy z dołu postanowiłam wstać.

- O wow, ty umiesz coś zrobić i nie spalić kuchni? - Zaśmiałam się cicho.

- Fer ostatnio nauczył mnie naleśników, są z jego przepisu także są przepyszne. Smacznego. - Powiedział i postawił przede mną talerz.

- Dziękuję, jak zjem to będę się zbierać.. - Westchnęłam.

- Wracasz do siebie prawda?

- Tak, ale ogarnę się trochę i jadę do João.

- Co? Po co? - Zdziwił się.

- Muszę z nim tak oficjalnie zerwać, a poza tym mam tam większość rzeczy. Spokojnie. - Zaśmiałam się.

- Jechać z tobą?

- Nie, wezmę chyba Valerie żeby szybciej poszło, ty lepiej nie jedź. - Posłałam mu szczery uśmiech.

- Zostawiłaś auto pod klubem, jak wrócisz?

- Zaraz zamówię taksówkę.

- Bez przesady, odwiozę cię.

- Nie musisz serio.

- Nie muszę ale chcę. - Puścił mi oczko na co ja zareagowałam prychnięciem.

Zjadłam, wzięłam swoją torebkę i sukienkę a następnie Pedri podwiózł mnie pod klub.

- Dziękuję bardzo, do zobaczenia.. jak najszybciej. - Zaśmiałam się lekko.

- Papa, trzymaj się Marti. - Posłał mi współczujący uśmiech.

Wsiadłam do swojego samochodu i od razu odjechałam.

W domu postanowiłam od razu się przebrać i w międzyczasie zadzwoniłam do Valerii z zapytaniem czy nie chce mi pomóc z rzeczami.

Oczywiście się zgodziła i właściwie to właśnie się do mnie kierowała.

Przebrałam się w czarne cargo i tego samego koloru top, włosy tylko rozczesałam, pomalowałam się leciutko i zdążyłam tylko założyć buty oraz spakować potrzebne rzeczy a Valeria już u mnie była.

- Idź od razu do sypialni i pakuj mnie, choćby rzeczy latały nie wyłaź i nie gadaj z nim, załatwię to sama, chce to zrobić na spokojnie ale nie obiecuję że się uda.

- Tak jest szef.

Stojąc pod drzwiami zawahałam się czy na pewno chce to robić ale nie było już odwrotu bo Valeria zaczęła walić w drzwi.

- Jezu, nie tak agresywnie. - Skarciłam ją.

Kiedy João tylko pojawił się w drzwiach od razu przewróciła oczami i przepychajac go weszła jak do siebie ale on wydawał się mieć to totalnie gdzieś.

- Marti..

- Możemy porozmawiać?

Mi Estrella • Pedro "Pedri" González Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz