42 ~ "Więc oficjalnie, koniec?.."

295 19 159
                                    

Jasne.. - Zgodził się i wpuścił mnie do środka a ja od razu przeszłam do salonu.

- Zacznij. - Powiedziałam i czekałam na jego ruch.

- Sam nie wiem co ci powiedzieć.. wiesz że cholernie cię kocham i naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło.. byłem pijany ale wiem że to żadne wytłumaczenie..

- Racja, żadne wytłumaczenie. Widzę że mocno oberwałeś. - Westchnęłam przyglądając się jego twarzy.

- Należało mi się.. przepraszam cię kurwa no.. nie mogę sobie spojrzeć w oczy po tym wszystkim, tak cholernie cię kocham, nie wierze że zrobiłem coś takiego..

- Czasu i tak już nie cofniesz.

- Nie wybaczysz mi prawda?.. - Zapytał a w jego oczach dostrzegłam coś przez co zawahałam się nad odpowiedzią.

Łzy..

Miał tak szklane oczy jakby miał się tu zaraz popłakać.

Może naprawdę żałował i powinnam była mu wybaczyć..

Myśl Martina..

- Nie. - Westchnęłam po chwili ciszy. - U mnie zdrada jest niewybaczalna. - Odezwałam się wreszcie.

- Rozumiem.. a czy moglibyśmy chociaż nie mieć żadnego konfliktu? Nie chce żebyśmy przez to wszystko unikali się jak ognia.

- W tym przypadku nie da się uniknąć kontaktu, mamy wspólnych znajomych, także w porządku, nie będzie żadnego konfliktu ale nie licz na to że kiedyś zmienię zdanie..

- Więc oficjalnie, koniec?..

- Tak, mimo wszystko dziękuję za ten czas. I cieszę się że udało się to załatwić na spokojnie.

- Raczej ja powinienem ci dziękować, pomóc wam z rzeczami?

- Jakbyś mógł to będę wdzięczna, trochę tego mam.

Dzięki pomocy Felixa wszystko poszło szybko i sprawnie a ja wracałam właśnie z Valeria do domów.

- Jedziesz do mnie? - Zapytałam.

- Nie, Pablo zabiera mnie na randkę i powinnam już się szykować, a propos, nie chcesz mnie może pomalować? - Uśmiechnęła się niewinnie.

- Jezus Valeria..

- No błagam, musisz. Zamówię ci tą dużą Margheritę.

- Okej w porządku, ale wiedz że pomagam ci tylko że względu na nią.

- Miło wiedzieć. - Zaśmiała się i od razu zadzwoniła aby zamówić pizzę.

Kiedy Valeria brała kąpiel ja siedziałam w salonie i zajadałam się pizza z Pablem który grał w jakąś grę na telefonie i przeklinał na wszystko i wszystkich.

Nawet już nie pytałam w co gra.

- Martina! - Usłyszałam moją przyjaciółkę więc podniosłam się z kanapy ale zanim wyszłam musiałam dodać swoją groźbę.

- Idę, ino mi kurwa wpierdolisz tą pizzę całą to cię zatłukę, przysięgam.

- Sram w gacie.

- Czuje.

- Czy ty sugerujesz że śmierdzę, przepraszam bardzo!?

- Grasz? To graj. - Zaśmiałam się i uciekłam do Val.

- Ale masz kieckę śliczna. - Skomentowałam. - Włosy też ci ogarnąć?

- Jakbyś mogła... Co robi Pablo?

- Gra i je pizzę.

- A to kurwikleszcz.. PABLO!? SZYKUJ SIĘ A NIE NA TELEFONIE SIEDZISZ! - Krzyczała tak że aż musiałam zatkać uszy. - No dobra, a ty co będziesz robić dzisiaj?

- W sumie.. nic?

- Zadzwoń do Pedriego.

- Co?

- No zadzwoń gucholcu, nie będziesz cały czas sama siedzieć.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, może ma już plany?

- To je zmieni, no weź, może jeszcze do siebie wrócicie? Nie odpuszczaj teraz.

- No okej, chociaż w to wątpię ale w sumie będę się nudziła sama.

Zgodziłam się i wybrałam numer do bruneta a Valeria poszła siku w międzyczasie.

- Hejo, co tam? Tylko mów szybko bo wychodzę na randkę właśnie i mam mało czasu.

Co..

Kurwa..

- Um, to w sumie nie ważne. Powiem ci innym razem..

- Dobra, to papa.

- Jasne, paa.. - Rozłączyłam się idealnie kiedy przyjaciółka wróciła z toalety.

- I co? - Zapytała.

- Ma już inne plany, może innym razem się uda..

•••
Dzieje się 🙈

Z racji że do końca książki już bliżej niż dalej, chciała bym was zaprosić na kolejną również o Pedrim do której prolog jest już na moim profilu🎀

Miłego dnia 🫶🏼

Mi Estrella • Pedro "Pedri" González Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz