Z samego rana przygotowałam Nico do szkoły, zawiozłam go a następnie od razu udałam się na zakupy bo moja lodówka świeciła już pustkami.
W międzyczasie zadzwonił do mnie nie kto inny niż Pedro.
- Czego dusza pragnie? - Zapytałam.
- Cieb.. znaczy się dzwonię żeby zapy..
- Jezu jaki ty jesteś głupi. - Zaśmiałam się przerywając mu.
- A dzięki. - Również się zaśmiał.
- Dobra teraz serio, co byś chciał?
- Kiedy będziesz? - Zapytał smutnym głosem.
- Po południu, i przyjdę z gościem.
- Z kim? - Zaciekawił się.
- Zobaczysz.
- No ej..
- Panie ciekawski, nie interere bo kici kici.
- Aha. - Powiedział urażony.
- A co już się "wystroiłeś" i czekasz ubrany jak menel aż przyjdę? - Zapytałam prześmiewczo.
- Plujesz komplementami. - Prychnął.
- Dobra Pedro, chętnie bym jeszcze z tobą pogadała ale nie mam teraz czasu, w sklepie jestem.
- No dobra.. - Westchnął smutny. - Widzimy się za kilka godzin, papa.
- Paa. - Prychnęłam ze śmiechem.
Po zakupach od razu wróciłam do domu gdzie je rozpakowałam i poszłam się jakkolwiek ogarnąć bo wyszłam z domu bez makijażu, na włosach miałam niechlujnego koka zrobionego sekundę przed wyjściem, a na sobie miałam pierwsze lepsze dresy i bluzę Pedriego.
Ogarnięta, w lekkim makijażu, wyprostowanych włosach, jasno niebieskich krótkich jeansowych spodenkach, białym topie oraz wyprostowanych włosach postanowiłam z nudów ogarnąć też mieszkanie.
Nie było tu bardzo brudno więc po około godzinie było pięknie i czysto.
Nadszedł też czas na odebranie brata a więc zebrałam potrzebne rzeczy i pojechałam po niego pod szkołę.
- Jedziemy do Pedriego? - Zapytałam kiedy siedzieliśmy już w aucie.
- Tak! - Ucieszył się. - A kiedy znów będziecie razem? - Zapytał nagle tak dosłownie z dupy.
- Nico.. potrzebujemy trochę czasu.
- Wy czy ty?
No właśnie, my? Czy ja?
- My. - Rzuciłam szybko a Nico już się nie odezwał.
- No wreszcie. - Westchnęłam kiedy królewicz raczył wreszcie otworzyć nam drzwi.
- Nico!? - Pisnął nie zwracając na mnie większej uwagi.
Wyminęłam ich i położyłam się na kanapie w salonie.
Bardzo bolał mnie brzuch więc mijając mojego brata wchodzącego do salonu razem z Pedrim, udałam się do toalety.
Okres time..
Z głośnym westchnięciem odpuściłam łazienkę i wróciłam na kanapę.
Rozłożyłam się na niej kładąc głowę na kolanach starszego bruneta.
- Co jest? - Zapytał zaniepokojony.
- Okres jest.. - Westchnęłam zmęczona.
- To może ja z młodym skoczę do sklepu a ty wybierz co masz ochotę obejrzeć dobra?
- Mhm..
A więc tak zrobiliśmy, oni wyszli do sklepu a ja szukałam odpowiedniej bajki.
Na moje szczęście nie musiałam czekać długo bo po kilkunastu minutach wrócili z torbą słodyczy, tabletami przeciwbólowymi, słodyczami i zapasem podpasek.
Złote chłopaki, mówię wam..
Zajęliśmy się oglądaniem bajek aż w końcu Nico zdążył zasnąć.
Ja też już przysypiałam ale Pedro chyba pomyślał że śpię na dobre bo raczej nie miałam tego usłyszeć.
- Nico dziś zapytał kiedy do siebie wrócimy, powiedziałem że nie wiem ale tak na prawdę mam nadzieję że jak najszybciej.. - Westchnął. - Kocham cię gwiazdko..
Nie masz pojęcia jak bardzo ja kocham ciebie..
•••
Niezbyt jestem zadowolona z tego rozdziału pomijając fakt że musiałam się zmuszać do napisania go..
(*) dla weny bo ostatnio jest masakra 🙈🙈
Następny rozdział (o ile wena mi na niego pozwoli) będzie bardzo ciekawy 🤭🤰🏼
CZYTASZ
Mi Estrella • Pedro "Pedri" González
Fanfic"- Po co mi gwiazdka z nieba skoro moja gwiazdka siedzi właśnie obok mnie?"