46 ~ "Wy czy ty?"

257 21 120
                                    

Z samego rana przygotowałam Nico do szkoły, zawiozłam go a następnie od razu udałam się na zakupy bo moja lodówka świeciła już pustkami.

W międzyczasie zadzwonił do mnie nie kto inny niż Pedro.

- Czego dusza pragnie? - Zapytałam.

- Cieb.. znaczy się dzwonię żeby zapy..

- Jezu jaki ty jesteś głupi. - Zaśmiałam się przerywając mu.

- A dzięki. - Również się zaśmiał.

- Dobra teraz serio, co byś chciał?

- Kiedy będziesz? - Zapytał smutnym głosem.

- Po południu, i przyjdę z gościem.

- Z kim? - Zaciekawił się.

- Zobaczysz.

- No ej..

- Panie ciekawski, nie interere bo kici kici.

- Aha. - Powiedział urażony.

- A co już się "wystroiłeś" i czekasz ubrany jak menel aż przyjdę? - Zapytałam prześmiewczo.

- Plujesz komplementami. - Prychnął.

- Dobra Pedro, chętnie bym jeszcze z tobą pogadała ale nie mam teraz czasu, w sklepie jestem.

- No dobra.. - Westchnął smutny. - Widzimy się za kilka godzin, papa.

- Paa. - Prychnęłam ze śmiechem.

Po zakupach od razu wróciłam do domu gdzie je rozpakowałam i poszłam się jakkolwiek ogarnąć bo wyszłam z domu bez makijażu, na włosach miałam niechlujnego koka zrobionego sekundę przed wyjściem, a na sobie miałam pierwsze lepsze dresy i bluzę Pedriego.

Ogarnięta, w lekkim makijażu, wyprostowanych włosach, jasno niebieskich krótkich jeansowych spodenkach, białym topie oraz wyprostowanych włosach postanowiłam z nudów ogarnąć też mieszkanie.

Nie było tu bardzo brudno więc po około godzinie było pięknie i czysto.

Nadszedł też czas na odebranie brata a więc zebrałam potrzebne rzeczy i pojechałam po niego pod szkołę.

- Jedziemy do Pedriego? - Zapytałam kiedy siedzieliśmy już w aucie.

- Tak! - Ucieszył się. - A kiedy znów będziecie razem? - Zapytał nagle tak dosłownie z dupy.

- Nico.. potrzebujemy trochę czasu.

- Wy czy ty?

No właśnie, my? Czy ja?

- My. - Rzuciłam szybko a Nico już się nie odezwał.

- No wreszcie. - Westchnęłam kiedy królewicz raczył wreszcie otworzyć nam drzwi.

- Nico!? - Pisnął nie zwracając na mnie większej uwagi.

Wyminęłam ich i położyłam się na kanapie w salonie.

Bardzo bolał mnie brzuch więc mijając mojego brata wchodzącego do salonu razem z Pedrim, udałam się do toalety.

Okres time..

Z głośnym westchnięciem odpuściłam łazienkę i wróciłam na kanapę.

Rozłożyłam się na niej kładąc głowę na kolanach starszego bruneta.

- Co jest? - Zapytał zaniepokojony.

- Okres jest.. - Westchnęłam zmęczona.

- To może ja z młodym skoczę do sklepu a ty wybierz co masz ochotę obejrzeć dobra?

- Mhm..

A więc tak zrobiliśmy, oni wyszli do sklepu a ja szukałam odpowiedniej bajki.

Na moje szczęście nie musiałam czekać długo bo po kilkunastu minutach wrócili z torbą słodyczy, tabletami przeciwbólowymi, słodyczami i zapasem podpasek.

Złote chłopaki, mówię wam..

Zajęliśmy się oglądaniem bajek aż w końcu Nico zdążył zasnąć.

Ja też już przysypiałam ale Pedro chyba pomyślał że śpię na dobre bo raczej nie miałam tego usłyszeć.

- Nico dziś zapytał kiedy do siebie wrócimy, powiedziałem że nie wiem ale tak na prawdę mam nadzieję że jak najszybciej.. - Westchnął. - Kocham cię gwiazdko..

Nie masz pojęcia jak bardzo ja kocham ciebie..

•••

Niezbyt jestem zadowolona z tego rozdziału pomijając fakt że musiałam się zmuszać do napisania go..

(*) dla weny bo ostatnio jest masakra 🙈🙈

Następny rozdział (o ile wena mi na niego pozwoli) będzie bardzo ciekawy 🤭🤰🏼

Mi Estrella • Pedro "Pedri" González Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz