12 ~ "DJ Blade, melduje się!"

526 25 15
                                    

- Pepiii.. - Przeciągnęłam zaspana czując na swojej szyi pocałunki.

- Zrobiłem śniadanie, Nico już zjada.

- Mhm. - Mruknęłam i obróciłam się do niego plecami.

- Ej no, wystygnie ci.

- Nie chce mi się wstawać, źle się czuje. - Wymamrotałam.

- Co się dzieje? Co cię boli? Może pojedźmy do lekarza? - Zaczął zadawać pytania tak szybko że nie ogarniałam co się dzieje.

- Pedro, mam po prostu okres, możesz mi przynieść tabletki przeciwbólowe, zaraz wstanę daj mi jeszcze 5 minut. - Przerwałam mu.

- Dobrze. - Pocałował mnie w czoło i wyszedł ale po chwili wrócił z tabletkami.

- Zaraz do was przyjdę, dziękuję. - Pocałowałam go a on skinął głową i wyszedł z sypialni.

Wzięłam tabletki, poszłam do toalety ogarnęłam się trochę, przebrałam w czarne szerokie jeansy i pomarańczowy top a następnie zeszłam do kuchni na śniadanie.

- Musimy zaraz jechać do ciebie ogarnąć trochę tą chatę na 20.

- Wiem, zaraz się zbierzemy, zjedz najpierw.

- Mogę z wami? - Zapytał mój brat.

- Możesz. - Odpowiedział González.

- Nie będzie ci się nudziło? - Zapytałam.

- Pogramy w fife to nie będzie. - Powiedział za niego Pedro.

- Ta? A kto będzie sprzątał.

- Nie wiem, może krasnoludki się zlitują i pomogą.

- Nie denerwuj mnie dziś Pedro bo wylądujesz na kanapie.

- Serio Pedro, Martina i okres to złe połączenie, uważaj na nią. - Wyseplenił Nicolás.

- Jesz to śniadanie to jedz a nie. - Wysyczałam.

Najedzeni szybko się zebraliśmy i pojechaliśmy do domu bruneta.

Na moje szczęście, piłkarz był na tyle łaskawy że nie miał aż tak dużego bałaganu i szybko to ogarneliśmy, przesunęliśmy też kilka mebli żeby nie przeszkadzały i żeby jakiś upity zjeb się o żadnego z nich nie zabił.

Pojechaliśmy też na zakupy które były zdecydowanie najgorszym pomysłem.

Najpierw ta kanaryjska gnida zwana także Pedrim, pakowała mi do koszyka same niepotrzebne rzeczy, później poszedł z Nico na dział z słodyczami co też nie skończyło się dobrze, następnie prawie potłukł nam alkohol, a jako wisienka na torcie już przy samej kasie kilka kroków od końca tej męczarni, pokłóciliśmy się o to kto płaci, i oczywiście, zapłacił Pedro.

- Mar.. - Zaczął ale od razu mu przerwałam.

- Ryj.

I tak o to całą drogę do tego szczyla spędziliśmy w ciszy, grobowej ciszy bo nawet muzyki zabroniłam mu puszczać, a on nawet nie próbował się kłócić.

- Muszę jeszcze załatwić jedną rzecz, zaraz wracam.

I tak nas zostawił, mnie i Nico, samych, w jego domu..

Rozpakowałam wszystkie zakupy i kiedy miałam już brać się za robienie obiadu, usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach a po chwili zobaczyłam Pedriego z bukietem moich ulubionych czerwonych róż.

- Przepraszam. - Przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował.

- Wybaczam, i sama też przepraszam, masz jakiś wazon w domu?

- Coś tam mam.

Wsadziłam moje róże do wazonu, zrobiłam szybki obiad, zjedliśmy, Pedro wziął kilka swoich rzeczy i wróciliśmy do mnie żebym mogła się ogarnąć.

Miałam jeszcze czas ale jak już się przygotuje to jedziemy wszytko ustawić a więc muszę zrobić to teraz.

Pedro wybrał mi obcisłą czarną sukienkę, ja wzięłam długa kąpiel, pomalowałam się mocniej, wyprostowałam włosy, założyłam szare dresy i biały top, zabrałam kilka kosmetyków oraz sukienkę, i prawie gotowi wyszliśmy z mieszkania.

Rozstawiliśmy przekąski i kilka różnych alkoholi, ogarneliśmy playlistę do tańczenia i kiedy zostało nam trochę ponad pół godziny, założyłam tą sukienkę, poprawiłam trochę makijaż i poszłam otworzyć drzwi bo Valeria z Pablem postanowili być już wcześniej.

- Hejo, chodźcie. Ślicznie wyglądasz Val.

- Dzięki stara, ty jeszcze piękniej.

- A ja!? - Oburzył się Gavi ale po chwili wszyscy się zaśmialiśmy i udaliśmy do salonu.

- No, no, misie moje, jest zajebiście. - Pochwalił nas Gavi.

Kiedy przyjaciele byli zajęci rozmową ja wyszłam na balkon i odpaliłam papierosa.

Nie lubiłam tego robić dlatego robiłam to rzadko, ale nie mówię że wcale bo w stresujących sytuacjach, byłam w stanie wypalić pół paczki na raz.

Dziś paliłam również ze stresu, bo wiecie sram się że partnerki piłkarzy mnie nie polubią i się nie odnajdę.

Z piłkarzami zdążyłam się już zapoznać ale z ich partnerkami nie miałam jeszcze zaszczytu się poznać więc cholernie mnie to stresowało.

Fakt, i tak nie będzie dziś każdej ale to nie zmienia faktu się stresuje.

- Dziewczyno, co ty robisz.. - Westchnął Pedro który nagle pojawił się na balkonie, a następnie wyrzucił mi papierosa. - Od kiedy ty palisz?

- Zaczęłam po śmierci rodziców, ale nie robię tego często, tylko jak się stresuje..

- Czym się stresujesz?

- Że dziewczyny mnie nie polubią..

- Boże Martina.. Przysięgam że ja nie znam większej panikary niż ty.. Dziewczyny bardzo chcą cię poznać i powtarzają mi ciągle że powinienem im cię przedstawić. Mówię ci, polubią cię.

- Napewno?

- Napewno, i nie pal bo nie urośniesz krasnalu.

- Ej! - Dźgnęłam go w żebro. - To nie jest śmieszne.

- Mówię serio, nie niszcz sobie zdrowia słońce. Chodź, wszyscy już powoli przychodzą.

- Robert misiaczku! - Usłyszałam pisk Gaviego w korytarzu i już po chwili przyciągnął do salonu Lewandowskiego który rzucił nam szybkie "siema" i od razu polał sobie i Gavirze.

Po chwili byli już prawie wszyscy, brakowało tylko Balde który miał puszczać muzykę i póki co zastępował go upity Gavi na zmianę z Robertem.

- Jebany chuju. - Powiedział Robert który uczył Pabla polskich przekleństw a ten głupi dzieciak powtarzał wszystko do znudzonego Pedra.

- Jebany chuju! - Krzyknął i tym razem ucieszony Gavi.

Nagle usłyszeliśmy dzwonek ale nie zdążyłam nawet otworzyć bo ten ktoś wszedł sobie sam.

I był to nie kto inny jak Blade.

- Siema chuje! Wiecie jakie korki, ja jebie jechać się nie da. No a teraz spierdalać bo vixa jak tralalala ale to ja tu jestem od puszczania muzyki. DJ Blade, melduje się!

Graliśmy w różne gry, opowiadaliśmy ciekawe historie, oczywiście dużo piliśmy, ale zdążyłam też rozmawiać z każdą z dziewczyn i przysięgam że są tak mega kochane że aż chce się z nimi gadać.

Niepotrzebnie panikowałam, jak zwykle.

04:32

W domu została tylko grupa pijaków ale ich nie ma co wyrzucać bo Gavi śpi pod stołem, Lewy chrapie na krześle, nasz kochany DJ Blade na dworze a Ferran rozwalony na dywanie w salonie.

Nie ma się co dziwić skoro przez większość imprezy bawili się w koneserów alkoholu i wypili ile tylko fabryka dała.

Na szczęście ja nie wypiłam prawie nic a Pedro tylko trochę więc wspólnie poszliśmy do jego sypialni i niemal od razu zasnęliśmy.

Mi Estrella • Pedro "Pedri" González Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz