25

42 7 0
                                        

Wakacje się skończyły. Wróciłam do domu i już następnego dnia trzeba było wracać do szkoły. Pierwszy dzień tam był nudny. Wszędzie płątały się pierwszo-klasiści. Nie można było nigdzie pójść żebym mieć chwile spokoju.
Dopiero w drugim dniu zaczęły dziać dziwne rzeczy. Lekcje zaczynały się o 9. Do szkoły zazwyczaj przychodzę wcześniej o jakieś pół godziny, żeby mieć czas na przemyślenia, ponieważ w domu nie mam wytchnienia. Albo się uczę albo rodzice coś ode mnie chcą. I tak też przyszłam o 8:30. Przed budynkiem stały kamery, dziennikarze. Chyba chcieli przeprowadzić ze mną wywiad. Pomyślałam bo jak mnie zauważyli zaczęli biec w moją stronę. Obstawiali mnie że nie mogłam oddychać. Zasypywali pytaniami typu "Jak się czuje będąc wybraną z miliona dziewczyn? Czy chłopaki naprawdę są tacy jak opisują ich media? Jak to się stało że byłaś z nimi z trasie?..."
-Stop!-krzyknęłam zdenerwowana.-Przepraszam, ale po co wam to wiedzieć. To moja sprawa co robiłam we wakacje.-wydostałam się z puszczy dziennikarzy i pobiegłam do szkoły. Tam już na mnie czekali przyjaciele i oczywiście Luke. Po pierwsze lekcji zostałam wezwana do dyrektora "na dywanik". Nie wiedziałam o co chodzi. Nic nie zrobiłam. Idąc korytarzem do gabinetu dyrektora straszne się stresowałam. To był mój pierwszy raz. Nie wiedziałam nawet jak się zachować. W ogóle nic nie wiedziałam.
-No trudno. Zawsze musi być kiedyś ten pierwszy raz.-znów powiedziałam sama do siebie przed drzwiami gabinetu. Zapukałam.
-Proszę.-odezwał się dyrektor. Weszłam plan najgorszych obaw.
-Dzień dobry. Wzywał mnie pan.
-Tak. Podejdź do mnie.
Podeszłam do pana Irnina, który stał pod oknem.
-Proszę wyjżyj przez okno.
Uczyniłam to. Przed budynkiem nadal stali dziennikarze, którzy zaczepiali mnie rano.
-Prosiłem ich o odejście, ale cały czas pytają o ciebie. Powiedzieli, że jeśli nie odpowiedz im na kilka pytań to nie odejdą. Wiec teraz tam idź i zrób coś żeby odeszli.
-Dobrze panie dyrektorze. Tylko jest jeden problem.
-Jaki?
-Bo ja nic nie pamiętam z tego co się działo w wakacje, a oni chcą pytać o to.
-A był ktoś z tobą na tych wakacjach?
-Tak. Osoba z naszej szkoły.
-To idź po tą osobę i niech już idą. Zaraz będę mieć telefony od rodziców.
-Dobrze. Już idę. Do widzenia.
Wyszłam z gabinetu i pobiegłam po Luka. Miła lekcje na 2 piętrze. Zapukałam do drzwi i weszłam do sali troszkę zdyszana.
-Dzień dobry. Mogę przeszkodzić? -spytałam pani Brown.
-Jak widzisz piszą sprawdzian więc nie za bardzo. -odpowiedziała z uśmiechem.
-Pan dyrektor prosi do siebie Luka.
-Luke, zbieraj się. Napiszesz jutro po lekcjach.
Chłopak wstał, spakował się i podszedł do mnie. Dopiero gdy wyszliśmy z klasy i zamknęliśmy drzwi złapał mnie w pasie, podniósł i zakręcił się.
-Dziękuję Jade.-wyszeptał mi do ucha ciepłym głosem radości.
-Za co? Za to, że zabieram cie do dyrektora?
-Nie. Zabrałaś mnie za sprawdzianu, na który nic nie umiałem.
-Heh. Biologia jest prosta. Dasz rade. Jak chcesz to mogę ci pomóc się uczyć dziś wieczorem. Możesz mnie już postawić na ziemię?
-Ach to tak.-postawił mnie j złapał za rękę. -Idziemy do dyra? -Nie. Wychodzimy ze szkoły.
-Dlaczego?
-Musisz mi pomóc. Przed szkołą stoją media i chcą przeprowadzić ze mną wywiad na temat wakacje. A ja z tego nic nie pamiętam.
-I jak mam ci pomóc?
-Byłeś tam ze mną przecież. Więc chyba coś pamiętasz.
-No tak.
-To chodź.-pociągnęłam chłopaka za sobą i wyszliśmy ze szkoły.
Nie trzeba było długo czekać, aż dziennikarze nas zauważą i zaczną zadawać pytania. Luke zaczął ich uspokajać. Zapadła cisza. Było słychać tylko szum liści, którymi kołysał wiatr.
-Teraz każdy ma prawo do jednego pytania.-oświadczył spokojnie i wskazał na jakiegoś faceta, stojącego w tłumie i trzymającego mały czarny dyktafon.
-Jak to się stało, że z pośród milionów dziewczyn poznałaś swoich idoli od "kuchni"?-spytał się dziennikarz i chwile po tym przy mojej twarzy miałam mikrofony i dyktafony. Zaniemówiłam. Odwróciłam się do Luka, prosząc go o pomoc. Dziennikarze usłyszeli moją prośbę i przedstawili swoje narzędzia pracy na Luka. Chłopak złapał mnie tylko mocnej za rękę i zaczął opowiadać. Wszyscy słuchali go z podziwem. Takie zwykłe poznanie siostrzeńca jednego z wokalistów zespołu rozpoczęło znakomitą przygodę. Po opowieści Luke wskazał na kolejną osobę jaką była kobieta.
-Czy cieszysz się, że spotkałaś swoich idoli?
-Tak. Chociaż nic nie pamiętam z tych dwóch miesięcy. To był dla mnie piękny, realny sen. Przypominają mi o tym tylko filmiki wrzucone do internetu z koncertów, na których byłam gościem. I komentarze dziewczyn, które chciałyby, żebym była na każdym koncercie.-zatrzymałam się i wzięłam głęboki oddech.-To był tylko piękny sen.
Zapadła cisza. Miałam chwilę do namysłu. W mojej głowie znów zgromadziły się niepotrzebne myśli, które tylko pogarszały sytuacje. Luke wskazał na kolejną osobę, mówiąc że to będzie ostatnie pytanie.
-Jakie masz plany na przyszłość?
-Mhmm. To trudne pytanie. Zależy w jakim kierunku. Na pewno chce skończyć szkołę, pójść na studia. Później znaleźć dobrą pracę i -spojrzałam na Luka - założyć rodzinę.
-Chodzi mi raczej o kierunek muzyczny.-dodała dziennikarka
-Nic. To co się dzieło przez dwa miesiące wakacji z chłopakami z One Direction i The Fooo Conspiracy to była zabawa. Niegdy się nie zastanawiałam, aby iść w kierunku muzycznym. Tak, to jest moja pasja, ale to tyle. -Dziękujemy państwu bardzo.-odezwał się Luke obejmując mnie w pasie.-Możecie państwo już wrócić do domów, a nam pozwolić się uczyć.
Wszyscy dziennikarze odwrócili się na pięcie i odeszli prócz jednego pana z dyktafonem. Stał w miejscu bez ruchu.
-A pan nie idzie?-spytałam uprzejmie odwrócona w stronę Luka. Chciałam mu podziękować za pomoc, ale nie będę tego robić jak jakiś obcy facet stoi na przeciwko nas i się na nas patrzy.
-Mam jeszcze jedno pytanie.
-Proszę.
-Czy to prawda, że gdyby nie pani to zespół The Fooo Conspiracy nie zdecydował by się na trasę jako support?
-To nie nie do końca tak. Ja tylko zaproponowałam Louisowi, żeby zabrał ich w trasę, ale to w 100% był ich wybór. To miało być podziękowaniem.
-Dziękuję pani bardzo.-powiedział dziennikarz.
-Proszę mówić do mnie po imieniu. Dziwnie się czuje, gdy ktoś mówi do mnie pani. Jestem Jade.
-Philip
Podaliśmy sobie ręce na znak zapoznania i umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Kiedy Philip sobie poszedł odwróciłam się do chłopaka i pocałowałam go.
-Czy to są podziękowania?
-Nie. Chciałam cie tylko pocałować. Podziękowania będę wieczorem jak będziemy się uczyć na twój sprawdzić z biologii.
-Rozumiem.
Wróciliśmy na lekcje.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz