54

45 7 0
                                    

Rano obudził mnie Justin. Kazał się szybko ubierać i pakować.
Wykonałam jego polecenia.
Jus wyszedł z domu, nie wiem po co. Zostawił mnie samą. Może zaczął mi ufać. Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizję. Leciały same durnoware programy. Po kilku minutach przyszedł Justin. Rzucił mi na stół 4 testy ciążowe i kazał zrobić wszystkie.
-Po co tak dużo?-spytałam.
-Pani w aptece powiedziała, że jeden nie zawsze daje prawidłową odpowiedź. Lepiej zrobić 2.
-Dlatego wziąłeś 4?
-Tak. Będziemy mieć większą pewność.
Wzięłam jeden z nich i poszłam do łazienki.
Zrobiłam tak jak na instrukcji i ważyłam. Pokazałam chłopakowi.
-Czemu tu nic nie ma?
-Trzeba poczekać.
-Nie mamy czasu.

Poszedł po moje torby i zapakował je do samochodu.
-Chodź!-krzyknął przez okno.-Musimy już jechać.

Poszłam jeszcze ostatni raz do łazienki, przepukałam usta wodą i wyszłam. Pojechaliśmy na lotnisko. Oczywiście mieliśmy bilety na pierwszą klasę. Po drodze na teście pokazała się jedna kreska, a po kilku sekundach druga słabo wyraźna. Pokazał wyniki chłopakowi.
-Zrobisz jeszcze jeden.
-Teraz?
-Nie! Na lotnisku.
-Nie wzięłam ich.
Chłopak gwałtownie skręcił kierownicę i zawrócił samochód. Dodał gazu i wrócił do domu po tę testy. Wziął je ze stołu i przyszedł do samochodu. Rzucił mi je na kolana i usiadł za kierownicą. Znów dodał gazu i po paru chwilach znaleźliśmy się na lotnisku. Wzięłam jeden z testów i pobiegłam do łazienki. Zrobiłam wszystko od nowa.
Wróciłam do chłopaka i ponownie pokazałam mu wyniki testu. Znowu były dwie kreski. Jedna wyraźna, a druga słaba.
-Trzeba iść do lekarza.
-Zgadzam się. A tak w ogóle to kto jest ojcem?
-Nie wiem. W ostatnim czasie z nikim nie spałam.
-Prócz ze mną.
-Ale ty nie możesz być ojcem. Nie nadajesz się.
-Niby czemu?
-Jesteś za bardzo wyluzowany. Nie nadajesz się.

Weszliśmy do samolotu. I lecimy. Po drodze Jus cały czas się dopytywł czemu nie jest odpowiedni na ojca.
-Justin! To nie jest tak jak myślisz. Wiem, że jesteś dużo starszy i powinieneś być odpowiedzialny, ale wiem, że lubisz się dobrze zabawić. To nie jest dobrą cechą.
Nie chce żebyś całkowicie się nią nie zajmował, bo to będzie twoje dziecko. Nie zabronie ci tego. Będzie wiedzieć kto jest jej ojcem. Spokojnie dowie się, że zaliczyłam wpadkę w wieku 16 lat z Justinem Bieberem. Nie musisz się o to martwić. Wszystko jej wytłumaczę.

Wylądowaliśmy w LA po dwóch albo trzech godzinach.
-To teraz do lekarza.-powiedział chłopak od razu gdy wyszliśmy z lotniska. Zadzwonił po taksówkę i poprosił o zawiezienie do najbliższego szpitala. Dodał jeszcze że to bardzo ważne. Kierowca dodał gazu i po paru minutach znaleźliśmy się pod szpitalem.
-Najlepszy szpital w LA. Specjaliści we wszystkich dziedzinach.-dodał kierowca przy wyjściu. Justin zapłacił kierowcy 50 dolarówką.
-Reszta dla pana.
W szybkim tempie udaliśmy się do rejestracji, gdzie pielęgniarka dała nam papiery. Wypełniłam je i poszliśmy do odpowiedniej sali. Ginekolog dokładnie pytał od kiedy mam bóle, wymioty i w ogóle. Pytał się też kiedy miałam ostatnią miesiączkę i czy przed tym byłam w kontaktach seksualnych z mężczyzną. Później zabrał mnie ze sobą na badanie. Na monitorze USG bardzo wyraźnie zauważyłam małą kropkę. Widziałam już wyniki takich badań więc wiedziałam czy to na pewno to o czym myślę.
-Jest pani w ciąży.-stwierdził fakt lekarz.-Gratuluję.
Weszliśmy z sali zabiegowej do gabinetu gdzie cały ten czas czekał Justin. Lekarz zasiadł za biurkiem i wpisał coś do papierów, po czym wstał i wręczając dokumenty chłopakowi pogratulował.
-Gratuluję wspaniałej partnerki i dzidziusia.-powiedział lekarz. Justin go nie poprawił co moim zdaniem było dziwne.
Wyszliśmy z gabinetu i pojechaliśmy do hotelu, gdzie miał być już Scooter, Kenny i Ryan. Oczywiście czekali. Pytali się czemu tak długo.
-Musieliśmy jeszcze wjechać w jedno miejsce.-odezwał się Jus.
-Mogę wiedzieć jakie?-spytał Scooter.
-Spital. Będziemy mieć nowego członka rodziny.-odpowiedział chłopak i dotknął mojego brzucha.
-Jade, to prawda?-zwrócił się do mnie Kenny.
-Tak.-powiedziałam zawiedzionym głosem.
-Trzeba to uczcić!-ucieszył się Justin.-Ja stawiam.
-I właśnie dla tego nie chce żebyś był dla niego ojcem.-spojrzałam chłopakowi w oczy i pobiegłam do łazienki.
Znów zrobiło mi się niedobrze. Zwróciłam mój ostatni posiłek. Chłopak pobiegł za mną.
-Kiedy to się skończy. Mam tego dość. Czemu to spotkało, akurat mnie.
-Kochanie, nie możesz tak mówić.-odezwał się chłopak, klikając obok mnie i głaskając po plecach.-Przepraszam, ale nie wiem co mam robić, żebyś mi uwierzyła, że chce się zmienić. Kochanie nie chce, żeby nasze dziecko wychowywało się bez ojca. Wiem jakie to trudne.
-Przeprosiny przyjęte.-odpowiedziałam.-Nie wiem tylko czy na pewno dasz rade się zmienić.
-Dam na 100%.
-To nie będziesz uczcił tego, że będę mieć dziecko.
-Ale Jade ...
-Masz się zmienić!
-Dobrze nie będę.
Wróciliśmy do Scootera, Kanny'ego i Ryana, którzy siedzieli przed telewizorem i coś oglądali. Pierwszy odezwał się Kenny.
-To kiedy idziemy?
-Nie idziemy. To moje dziecko i musze się zmienić, żeby móc się nim normalnie zająć.-odpowiedział chłopak i spojrzał na mnie. Byłam z niego dumna. Wiem, że ciężko będzie mu skończyć z dotychczasowym życiem.-Ale mogę iść do baru i coś wam zamówić.-zaproponował. Było mu głupio, że coś powiedział a później z tego rezygnuje.
-Pasuje.-odpowiedzieli wszyscy chórem.

Chłopak wyszedł z pokoju i wrócił po kilku minutach z trzema butelkami piwa i dwiema butelkami soku. Dał każdemu odpowiednią butelkę. Pokazał tym że naprawdę mu zależy. Cieszyłam się.
Zrobiło się późno. Położyliśmy się spać. Oczywiście Justin powiedział Scooterowi, że pokój ma być czteroosobowy i muszę spać z nim. Boje się że będzie chciał tego co zawsze. Odziwo chłopak przyszedł co prawda w samej bieliźnie jak zawsze ale o nic nie prosił. Położył się obok, pozwolił się do siebie przytulić i spokojnie zasnąć.
-Wierzysz mi?-spytał po paru minutach ciszy.
-Czemu mam ci nie wierzyć?
-Chce się zmienić dla naszego dziecka. Chce się nim zająć i zrobić wszystko żeby niczego mu nie zabrakło.
-Wiem o tym. Będzie miał najwspanialszego ojca na świecie. -Poprawka. Będzie miał najwspanialszych na świecie rodziców.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Ponownie wtuliłam się w jego umięśnione ciało, a on pocałował mnie czułe w czółko. Po paru minutach oboje zasneliśmy. To był naprawdę wykańczający dzień.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz