-Odbiorę!-krzyknęłam i chwyciłam za komórkę, która leżała na stoliku za nami.
-Hallo.
-Hej Jade.
-Hej Louis. Już po koncercie?
-Jeden za nimi. Był wczoraj. Następny za 4 godziny. Jest z tobą Justin?
-Tak. Dać ci go?
-Tak.
Podałam telefon Justinowi mówiąc "To Louis. Chcę z tobą porozmawiać."
-Witaj bracie.-przywitał się i przeszedł do innego pokoju.
Zaniepokoiło mnie że chłopaki mają jakieś tajemnice. Zrobiłam coś czego bardzo żałuję aż do tej pory. Zaczęłam podsłuchiwać.-Jesteś już sam?-zaczął rozmowę Louis.
-Tak. Jade została w salonie.-odpowiedział niczego nie świadomy Justin.
-Jak ona się czuje?
-Jest w porządku. Czasami ma tylko te swoje napady agresji, o których mi mówiłeś, ale znalazłem na to sposób.
-To super. A co z jej intymnością? -Da mi za kilka dni. Obiecała.
-Nie boi się.
-Boi. Mówi, że nawet bardziej niż przed swoim pierwszym razem.
-Dobra, ale próbujesz?
-Tak.
-Tylko bądź delikatny.
-No oczywiście. Ja zawsze jestem delikatny.
-Możesz mi ją dać.Uciekłam na swoje poprzednie miejsce i zaczęłam się bawić pilotem, żeby nie było przypału. Justin wyszedł z pokoju i kierując się w moją stronę powiedział "Louis się pyta czy chcesz z nim porozmawiać?" Bez wahania się zgodziłam i wyrwałam mu telefon z ręki.
-Daj na głośnik. Porozmawiamy wszyscy.-poprosił Lou.
-Już.
-Hej kochanie.-przywitali się ze mną.
-Tęsknię za wami.
-My też tęsknimy.
-Nie martw się. Za niedługo wracamy.
-Za miesiąc.-na mojej twarzy pojawił się lekki smutek, do oczy napłynęły łzy, a w głosie było słychać jakbym zaraz miała zacząć płakać.
-Nie płacz. Szybko zleci.
-Jak się czujesz?
-Dobrze. Nawet bardzo dobrze.-spojrzałam na Jusa i uniosłam kąciki ust w górę.
-Niektóre dziewczyny, jak przychodzą na backstage, to pytają o ciebie.
-Jesteś sława.-powiedział Jus patrząc mi w oczy. Nie odpowiedziałam nic. W komórce bardzo niewyraźne było słychać jak ktoś wolał chłopaków.
-Wołają nas. Musimy iść.
-Dobrze.
-Zadzwonimy jutro.
-Obiecujemy.Rozłączyli się. Łzy zleciały po moich policzkach jak rzeka w korycie. I to wszystko, dlatego że słuchałam ich głosy, a nie widziałam twarzy.
Kilka dni później musiałam się przespać z Justinem za moje lekcje. Wymyśliłam sobie, że zrobię w dzień jego urodzin, który był następnego dnia. Chciałam żeby ten dzień był wyjątkowy nie tylko dla mnie, ale i też dla niego. Zaplanowałam, że go troszkę nastraszę, a później wynagrodzę moje nieposłuszeństwo. Zadzwoniłam do Charliego i poprosiłam o pomoc. Zgodził się. Powiedziałam gdzie ma po mnie przyjechać i o której godzinie. Jus niczego się nie spodziewał. I o to mi chodziło. Czas przed moją nocną ucieczką spędziliśmy normalnie. Po kolacji i wieczornej grze w scrabble poszłam do swojego pokoju i udałam że śpię. Justin sprawdził to dokładnie czyli wszedł do środka, spojrzał na mnie i stwierdził że śpię, wiec on też mógł już iść spać. Pocałował mnie jeszcze na dobranoc i wyszedł. Chwilę później, gdy byłam na 100% pewna że już go nie spotkam na korytarzu, wzięłam wcześniej spakowany plecak i po cichu wyszłam z domu. Poszłam oczywiście na cmentarz do Luka. Zaczęłam z nim rozmawiać. Mówiłam coś że przepraszam ze to co będę robić, płacząc przy tym. Gdzieś pół godziny później przyjechał Charlie, znalazł mnie i zabrał do siebie.
-Czemu zadzwoniłaś akurat do mnie?-spytał. Wiedziałam, że żąda to pytanie.
-Bo tylko u ciebie mogłabym spokojnie, bez możliwości, że mnie znajdą, przenocować.Dojechaliśmy do jego domu. Wyglądał na tak samo drogi jak samochód, którym jeździ. Nie zdziwiło mnie to, bo znałam jego prace i zarobki. Zaprowadził mnie do jednego z wolnych pokoi. Wszystko czekało na mój przyjazd. Pościel, ręczniki, półki w szafie. Poszłam się jeszcze raz umyć i położyłam się w łóżku. Charlie usiadł na brzegu.
-Będziesz spać sama?-spytał. Miał chyba nadzieję, że powiem "nie".
-Tak. Będę spać sama. A co?
-Nic. Bo ja będę w nocy bardzo samotny.-zasmucił się.
-Możemy spać razem. Nie przeszkadza mi to.-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Charlie złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Weszliśmy do jego sypialni. Pierwsze wrażenie, gdy zobaczyłam wystrój wnętrza to królewska komnata. Łóżko z baldahimem, duże okno, zasłony wyglądały na ciężkie. W roku stała toaletka, a po drugiej stronie były równie duże, jak i okno, drzwi. To było wejście do garderoby. Gdy zobaczyłam ten pokój nie chciałam już z niego wychodzić. Mogłam tu zostać na zawsze.-Zapraszam do łóżka.-powiedział Charlie.-Połóż się wygodnie i poczekaj na mnie. Zaraz wrócę.
Podbiegłam do łóżka. Położyłam się wygodnie i poczekałam na niego. Wrócił jakiś 10 minut później. Położył się obok i zaczął się do mnie przybliżać. Poprosiłam, żeby przestał, a on wtedy pocałował mnie w policzek. To nic nie znaczyło, ale jak zaczął powoli schodzić ustami na moją szyję to musiałam zareagować. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego.
-Charlie. Mówiąc, że mogę z tobą spać, nie chodziło mi o jakikolwiek stosunek.
-Przepraszam. Myślałem, że ...
-To słuchaj a nie myśl.
-Dobrze. Przepraszam. Już nie będę. Tylko nie odchodź.
-Nie pójdę. Zostanę, ale jak toś ie powtórzy ...
-Nie powtórzy. Obiecuję.
-Dobranoc.-powiedziałam i dałam mi buziaka na dobry sen.
-Dobranoc.-odpowiedział. Położył się obok. Przytulił się do minie. Zasnęliśmy.Po chwili obudził nas jakiś głos.
-Co tu się dzieje?!
To był głos jakiegoś mężczyzny. Charlie wstał, spojrzał na mnie, później na niego. Nie rozumiałam tej sytuacji.
-Co ta dziwka robi w moim łóżku?!-zaczął krzyczeć na cały głos. Nie mogłam wytrzymać, że ktoś po raz kolejny mnie obraża i wyzywa. Wiec wstałam. Podeszłam do niego. Spojrzałam mu oczy i zbliżyłam się do jego twarzy, tak jak do pocałunku. Musieliśmy się tylko wargami i wtedy bardzo mocno uderzyłam go z liścia w policzek.
-Nikt nie będzie mię tak nazywał! Zrozumiano! Czy może potrzebujesz pomocy?-spojrzałam jeszcze raz w jego oczy.
-Widzisz tę sukę?-powiedział do Charliego, leżącego na łóżku i bacznie śledząc każdy mój ruch. Mimo to nie był przygotowany n to co go zaraz czeka. Złapałam go w słaby punkt każdego faceta jakim było krocze. Lekko zacisnęłam pięść. Jego mina wyrażała ból i chęć ucieczki, żeby tylko się ode mnie uwolnić.
-Pytam jeszcze raz. Zrozumiano?!
Nie dostałam odpowiedzi. Ścisnęłam mocnej.
-Chyba, że chcesz mieć w spodniach jajecznicę. Oh, przepraszam. Raczej masło z orzeszków laskowych.
Nadal nie otrzymałam odpowiedzi. Przekręciłam rękę lekko w prawo. Wtedy facet zaczął kręcić głową na wszystkie możliwe strony. Krzyczał "Zrozumiałem! Starczy! Koniec!"
Puściłam go i wróciłam do łóżka. -Dobranoc.-powiedziałam jeszcze raz. Wtuliłam się w Charliego. Usłyszałam jeszcze tylko jak ten facet trzaska drzwiami.
-Nie wiedziałem, że potrafisz być taka ostra.-powiedział Charlie odgarnianąc mi włosy z oczu.
-Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz.-uśmiechnęłam się.-Kto to był?
-Współlokator. Idź już spać. Dobranoc.
-Dobranoc.Zamknęłam ponownie oczy i nie wiem po jakim czasie odpłynęłam do świata marzeń.
CZYTASZ
Wszystko jest możliwe
FanfictionTo historia dziewczyny z problemami. Dzikewczyna mieszka na obrzeżach Londynu, gdzie wszyscy się znają. Ta dziewczyna ma przyjaciela, w którym się zakochuje. On obiecuje jej, że spełni wszystkie marzenie. Czy to się uda? Czy ta miłość przetrwa? Cz...