52

38 7 0
                                    

Zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Siedziałam w domu i rozmyślałam jakby je tu spędzić, żeby nikomu nie było przykro. Dostałam propozycje od państwa Harrison, żeby spędzić je z nimi i takie same propozycje dostałam od reszty moich przyjaciół. Położyłam się na łóżku. Zaczęłam patrzeć w sufit i rozmyślając z kim mogłabym spędzić te święta, wpadłam na pomysł. Zaprosze wszystkich tutaj. Chwyciłam za komórkę i wybrałam numer do Louisa. W końcu to jego dom.

Opowiedziałam mu o moim pomyśle. Chłopak się zgodził. Był właśnie w drodze do swojego rodzinnego domu. Kazał mi zadzwonić do tylu osób ile tylko chce i je zaprosić na 25 grudnia. On przyjedzie dzień wcześniej z mamą, tatą i babcią, i mi pomoże.

Cieszyłam się, że tak zareagował. Szczerze, myślałam że się nie zgodzi. Napisałam krótkiego SMSa i przesłałam go do 8 osób. Była tam informacja na temat kiedy, gdzie i co trzeba przynieść. Prosiłam też o odpowiedź ile osób z nim przyjedzie, żeby wiedzieć ile naszykować miejsc. Po kilku minutach otrzymałam SMSy od wszystkich zaproszonych. Po przeliczeniu wyszło, że będzie jakieś 35 osób.

Kilka dni później przyjechał Justin z mamą, tatą, rodzeństwem i ich matką. Cieszyłam się bardzo widząc go po 2 miesiącach. Nie ukrywałam tęsknoty za nim. Widząc go w drzwiach mocno go przytuliłam. Dopiero po chwili zauważyłam jego rodziców, Jaxona i Jazzmy. Odkleiłam się od niego i zaprosiłam wszystkich do środka.
-Właśnie miałam ubierać choinkę.-powiedziałam, wkładając do lodówki potrawy, przyniesione przez panią Mallette.
-Możemy ci pomóc. Dzieci się ucieszą.-odezwał się Jeremy.
-To może niech oni ubiorą małą choinkę, która będzie stała obok stołu.-zaproponowałam, patrząc na małego Jaxona na rękach Justina. Poszłam po choinkę. Przyniosłam ją wraz z ozdobami. Położyłam pudełko przed maluchami i poprosiłam o ubranie.
Kilka minut później ktoś zaczął coś robić z zamkiem w drzwiach. To był Louis z rodzicami i babcią.
-Dzień dobry.-przywitałam się z nimi i zaprosiłam do środka.
Babcia usiadła przed telewizorem i zaczęła coś oglądać. Rodzicielki udały się ze mną do kuchni. Ojcowie poszli rozwieść dekoracje na dworze, a Jus i Lou zajmowali się dzieciakami. Minął wieczór na milej zabawie w przygotowaniach do jutrzejszej kolacji.

Rano wszyscy zaczęli sprzątać. Nawet Jazmyn i Jaxon. Babcia tylko spała, ale ona już ma swoje lata. Nie chcieliśmy jej budzić i przemęczać. Dopiero, kiedy wstała i przyszła do nas, usiedliśmy przy stole i zjedliśmy śniadanie w miłej atmosferze. Wszystko było gotowe na obiad i kolację. Usiedliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy jakieś głupoty. Kilka godzin później wszyscy zaczęli się zjeżdżać. W mieszkaniu zrobiło się pełno i tłoczno.

Zasiedliśmy przy stole już od dawna naszykowanym do posiłku. Zmówiliśmy modlitwę i zaczęliśmy jeść. Panowała miła atmosfera. Posiłek nie przeszkadzał nam w prowadzeniu rozmowy. Jazmyn i Jaxon byli bardzo grzeczni jak na swój wiek. Po obiedzie dalej rozmawialiśmy. Ja ze swoimi rodzicami, Jus ze swoimi, ponieważ dawno się nie widzieliśmy. Sel, Jaz i Jax poszli na górę i się grzecznie bawili. Nie Nie było ich słychać. Dopiero późnym wieczorem usiedliśmy do stołu do uroczystej świątecznej kolacji.
Położyliśmy się spać około północy. Dzieci również.

Rano pierwsi wstali Jaxon, Jazmyn i Selenia i pierwsze co zrobili to musieli zajrzeć pod choinkę. Było tam mnóstwo prezentów dla wszystkich. Ben i Zayn położyli je jak mieli pewność, że dzieci już śpią. Poszli spać ostatni więc na to wychodziło. Nie czekając na wszystkich domowników, zaczęli rozpakować swoje prezenty i rozdzielać pozostałe, aby później było im łatwiej je rozdawać.

Obudziłam się i zauważyłam, że przy mnie nie ma Justina i Felixa. Pamiętam, że położyli się ze mną w moim pokoju. Bo ich pokoje zajęli rodzice Bena i Justina. Wstałam i szybko zeszłam na dół. Udałam się do pokoju gościnnego, gdzie byli wszyscy. Dzieci już się bawiły swoimi nowymi zabawkami. Starszyzna była zajęta rozmową. Połowa młodzieży oglądała telewizję, a druga robiła coś w kuchni.
-Ooo. Nasz śpiąca królewna wstała.-odezwał się Felix i podszedł do mnie. Złapał mnie za biodra i ciągnął za sobą.
Usiadłam na podłodze obok Jaxona. Chłopczyk zostawił zabawki i przytulił się do mnie. To było takie miłe uczucie. Tuląc do siebie 7-letnie dziecko poczułam coś dziwnego. Poczułam ciepło w sercu. Poczułam jakby on był moim bratem lub moim dzieckiem. Wtedy pomyślałam, że fajny by było mnie takiego własnego maluszka. Miłość i szczęście wypełniły moje serce. Byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Wszyscy się o mnie troszczyli i ja o nich. Bałam się o nich, a oni o mnie. Jazmyn przyniosła mi kilka moich paczek. Rozpakowałam je razem ze mną. Dostałam nowy zegarek i dużo biżuterii. Podziękowałam wszystkim za przybycie i za wspaniałe prezenty. Poczułam że nie jestem sama.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz