56

42 6 0
                                    

3 miesiąc. Cały czas mam nadzieje że moje objawy świadczą tylko o zatruciu pokarmowym lub przemęczeniu. Nie chce mieć dziecka. Przynajmniej nie teraz. Nie jestem gotowa.
-Gotowa?-spytał Justin pewnego dnia z samego rana.
-Ale na co?
-Na pierwszą wizytę u lekarza.
-Ale już byłam na trzech.
-Ale pierwszą tu w Londynie.
-Tak.

Wstałam i na spokojnie się naszykowałam.
Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do lekarza. Wizyta przebiegła pomyślnie. Żadnych komplikacji. Mówił że z dzieckiem wszystko jest dobrze. Rozwija się prawidłowo. Kazał mi też uważać na siebie, nie przemęczać się. Dla mnie najlepiej byłoby się położyć na łóżku i nie ruszać. Kiedy powiedziałam mu o tym ile leków muszę brać, przeraził się.
-Ale ona nie może przestać ich brać.-odezwał się lekko wkurzony Justin, po tym, jak lekarz zabronił mi brać te leki. To były silne antydepresany, które według niego mogły zagrażać życiu i zdrowiu nas obojga. Znaczy mnie i dziecka.
-Zlekceważyliśmy polecenia lekarza od razu po zdarzeniu, to teraz mamy za swoje. Przez to, że nie brała lekarstw, straciła przytomność na koncercie sylwestrowym i trafiła do szpitala. Tam lekarz przepisał jej te leki i mówił że to uratuje Jade i nasze dziecko przed następnym takim atakiem. Rozumiem pan?!

Lekarz przemilczał do końca wizyty. Wręczył nam płytę z nagraniem USG, receptę na leki i kartkę z datą następnej wizyty. Wróciliśmy do domu w milczeniu.

Po powrocie udałam się do swojego pokoju i nie wiedząc czemu zaczęłam płakać.
Justin przyszedł do mnie z gorącą herbatą i zestawem leków.
-Kochanie, czemu płaczesz? Co się stało?
-Nic. To normalne w ciąży.
-Aha. Masz tu leki.-usiadł obok mnie i objął, dotykając mojego brzucha.-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.-stwierdził po paru chwilach.
-Opowiesz mi jak było na koncercie?-spytałam, kierując wzrok na chłopaka.
-Mam z niego płytę. Możemy obejrzeć.
Kiwnęłam tylko twierdząco głową, a chłopak wstał i włączył. Później położył się obok mnie i jedną ręką objął mnie i położył ją na ramieniu, a drugą trzymał na moim brzuchu nieustannie masując.
-Możemy przewinąć do naszego wejścia?-spytałam.
-Oczywiście.-odpowiedział i to zrobił.
-Dobrze, że nie nagrali naszej rozmowy przed wejściem.
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Bardzo dobrze.
Oglądaliśmy dalej w skupieniu. Moje wejście. Moja porażka. Wystraszyłam się. To naprawdę strasznie wyglądało. Cały przyjazd karetki i dojazd do szpitala, i wszystko po kolei co się ze mną działo na przemian z tym co w tym czasie działo się na scenie. Pół ekranu ja, pół ekranu scena.
-Gdzie była ta kamera schowana?-spytałam po tym fragmencie.
-Skąd mam wiedzieć.-odpowiedział.-Nie miałem pojęcia, że z tobą jest jakaś kamera.
Wróciliśmy do oglądania dalej. Położyłam głowę na jego ramieniu. Nasza rozmowa telefoniczna też została nagra u mnie. Ekran podzielony na trzy części. Na jednej ja, na drugiej Justin, na trzeciej fani. To było piękne. Wzruszyłam się.
Gdy seans się skończył mocno przytulił się do chłopaka i zasnęłam. Chłopak tylko pocałował mnie w głowę i nie wiem kiedy wyszedł z pokoju.
Obudziłam się po kilku godzinach. Zeszłym na dół i pierwsze co to doszedł mnie zapach pysznego obiadu. Niestety ten zapach spowodował kolejny odruch wumiotny i zamiast do stołu pobiegłam do łazienki. Niczego nieświadomy chłopak, właśnie nagrywał do stołu. Po kilku minutach ważyłam zmęczona z łazienki i usiadłam przy stole.

Wszystko jest możliweOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz